W obronie Draymonda Greena

34
fot. AP Photo
fot. AP Photo

Na samym początku ustalmy jedno. Draymond Green w serii z Thunder zaliczył kilka niesportowych zagrań, które powinny spotkać się z bardziej zdecydowaną reakcją ligi.

Możecie spierać się między sobą, czy były to intencjonalne zagrania czy też powoduje je agresywny styl gry Greena. Moim zdaniem jest to coś pomiędzy. Coś, co zdarza się każdemu z nas, kiedy jesteśmy na boisku, bardzo chcemy wygrać, lecz przegrywamy i jesteśmy sfrustrowani. Próbujemy zrobić cokolwiek, podkręcić poziom intensywności, być bardziej agresywni i po prostu przesadzamy. Tuż po zdarzeniu zaś sami już nie wiemy, czy uderzyliśmy kogoś specjalnie czy po prostu w ogniu walki. To moje zdanie, możecie mieć inne, ale ostatecznie nie ma to większego znaczenia. Znaczenie ma to, że zagrania Draymonda Greena są niebezpieczne dla innych graczy. To jest zasadnicza kwestia, na którą musimy się wszyscy zgodzić, jeśli mamy rozmawiać.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.

34 KOMENTARZE

  1. Nie zarzucam Greenowi, że jest głupi. Bo nie jest.

    Bardziej mogę wytknąć mu to, że bezczelny z niego sku*wiel i perfidnie wykorzystuje pobłażanie ligi wobec gwiazd drużyn na tym etapie rozgrywek.
    I nie mam na celu obrazic go w żadnym wypadku tym postem. Poniekąd doceniam nawet to jak inteligentnie potrafi wykorzystać słabość ligi.

    Green zachowuje się w ten sposób,bo …może. I lubi wokół robić wokół siebie kontrowersje. Tyle.

    http://i1.memy.pl/obrazki/137e784962_nic_mi_nie__zrobicie.jpg

    0
    • Indeed.
      Cokolwiek można sądzić o Greenie i jego zagraniach (IMO – niesportowe i niekoszykarskie), to o wiele większym błędem jest pobłażliwość sędziów.

      Koszykarze tak robili i robić będą. Z kolei od tego są sędziowie, by stać na straży przepisów. Jeśli tak nie jest, pośrednio zachęcają do takich zachowań. Zawsze to jakaś przewaga, osłabienie czy – oby nie – wyeliminowanie przeciwnika z gry. A zdarzać się to nie powinno, bo to już nie jest koszykówka.

      0
  2. Mnie się wydaje, że hejt na Draya Greena jest ukrytym hejtem na całe GSW. Na tym idealnym obrazku drużyny marzeń pojawiła się rysa, którą wielu próbuje do przesady rozdrapywać. Wreszcie jest coś, o co można się faktycznie do nich przyczepić. Zauważcie – nie było dotąd tak durnych komentarzy typu “denerwuje mnie jak Curry żuje ochraniacz”. No WTF? Sam się zagalopowałem w tym kierunku, bo w rozmowach nazywałem Draya lamusem. Powiem szczerze, że chciałbym, żeby GSW przegrali. Nie chcę, aby to była liga jednego zespołu i 29 “innych”. Może dlatego mnie i innym puściły hamulce? Bo kibicujemy drużynom o klasę gorszym od Warriors i o tym wiemy? Może te wiadra pomyj to chowana od dłuższego czasu pretensja do klasowego prymusa, który raz jeden został przyłapany na ściąganiu? Jeżeli nie mam racji, to skąd te wyzwiska i poniżanie obcego nam człowieka?

    Przemek ma rację, to liga zawiodła. Gdyby Dray odsiedział ten jeden mecz nie byłoby takiej gównoburzy.

    0
    • Jest wiele prawdy w tym co piszesz, mnie osobiście zdziwiło to jaką skalę przyjęło oburzenie na Greena po kopnięciu w krocze Adamsa i jak to jeszcze eskalowało gdy liga zadecydowała żeby go nie zawiesić.Wszyscy niemal jednogłośnie zaczęli wieszać psy na Silverze, na lidze i Draymondzie, nawet redaktorzy Szóstego Gracza.

      Każdy chciał zawieszenia, każdy pisał o podwójnych standardach tylko mało kto pamięta że takie sytuacje miały już miejsce i to całkiem niedawno.
      Dlatego najbardziej bawiły mnie pokrzykiwania kilku kibiców Heat, którzy zapomnieli że kilka sezonów wcześniej liga równie pobłażliwie potraktowała Dwyane Wade’a.
      Pamiętacie Panowie redaktorzy?Fani Miami?Nie?Nic dziwnego bo wówczas tamta sytuacja przeszła bez większego echa a mogła być kluczowa dla wielkiej trójki i LeBrona.

      Krótkie przypomnienie.

      Mecz numer 2 Półfinałów Konferencji, Heat grają z Pacers i prowadzą w serii 1-0, niestety mecz numer dwa nie układa się po ich myśli.Przy stanie 63 – 56 Chalmers traci piłkę a do kontry ruszają Darren Collison i
      Danny Granger.I wtedy następuje to:

      https://www.youtube.com/watch?v=DFm9WTq-aH8

      Za to zagranie Wade otrzymuje flagrant 1 i nic więcej.Dlaczego o tym piszę?Bo w kontekście oburzenia na Greena i oficjeli przytacza się przykład Dahntaya Jonesa, który za faul na Biyombo został zawieszony a Dray nie.Ciągle słyszeliśmy o ochranianiu Warriors i gwiazdorskim traktowaniu wobec niektórych graczy.Tutaj mamy podobną analogię.

      Otóż Jason Smith za niemal identyczny faul który popełnił Wade, został zawieszony półtora miesiąca wcześniej na DWA mecze.

      https://www.youtube.com/watch?v=DSlszw4WEgk

      Wade uniknął kary, nikt dziś o tym nie pamięta a Heat wygrywają serię 4-2 i później zdobywają swój drugi tytuł (pierwszy z wielką trojką).To co pamiętam to to że Wade był kluczowy w meczu numer 4 kiedy zdobył 30 punktów, w meczu w którym być go nie powinno.Nie pamiętam za to takiego wysypu oburzenia, hejtu i postękiwania na decyzję o dopuszczeniu Wade’a do gry.Nie pamiętam komentarzy o kolejnym cieniu na karierze Davida Sterna.Nie pamiętam kibiców różnorakich drużyn gremialnie domagających się zawieszenia.A kto wie, być może to właśnie ta decyzja sprawiła, że Lebron sięgnął po swój upragniony tytuł?

      0
      • Nawet jeśli ktoś “nie pamieta” to i tak nie uwierzy w to że nie było pomyj na Flashu. W tamtym czasie miami było wrogiem publicznym numer jeden i wszyscy w lidze chcieli porażki Lebrona za The Decision. Wszystko było wytykane, powielanie rozdmuchiwane. Chodź to i tak nie tłumaczy fali hejtu na GSW którzy drużynę zbudowali a nie kupili i w RS pokazali ze są być może najsilniejszą drużyna w historii. Chyba tylko mit MJ zmusza nas do wątpienia w GSW bo jak to na pewno wszyscy fani Lebrona i Kobego wiedzą MJ był best of he best i nikt nie jest nawet blisko… no cóż może jednak jest

        0
    • Zgadzam się z Tobą. Byłem haterem MJ, Kobego i LeBrona, bo nie chciałem być “mainstreamowy” i kibicowałem najpierw Sonics a potem Spurs. Pierwszy raz wskoczyłem na bandwagon (z różnych powodów) i ciekawie patrzy się na te dyskusje będąc po drugiej stronie barykady. Nadal kibicuję Warriors, bo mają szansę do historycznego regular season dodać spektakularny powrót w play-off, ale Thunder odpowiedzieli najlepiej jak mogli na brak zawieszenia Greena – blowout w Game 4.

      0
  3. Skoro delikatnie Przemku o latach 90, to odbiegnę delikatnie od głównego wątku. Lekka dygresja.
    Mam wrażenie, że cały czas żyjemy w przekonaniu, że lata 90 są jakimś wyznacznikiem półboskości. Bulshit. Oglądałem basket w latach ’90, choć oglądałem go znacznie mniej świadomie niż teraz. To, że w tamtym czasie grał najlepszy zawodnik w historii nie znaczy, że ta liga była najlepsza. Trzeba się wreszcie wyzbyć kompleksu prowincjusza i z chłodnym okiem stwierdzić, że obecna liga jest bardziej zbilansowana, gra jest szybsza, atletyczna, a zarazem bardziej skomplikowana taktycznie. Przyjemniejsza i mądrzejsza. Po prostu jest lepsza/smaczniejsza dla oka.
    Z kolei to, że liga zabroniła urywania głowy, można jedynie traktować in plus. Basket to nie Gra o tron. Masowanie się pod koszem? złapanie za łokcie? ok, ale miejmy umiar, koszykówka to też nie szachy, ale jako widz, osobiście cieszę się, że liga troszczy się o zdrowie swoich gwiazd (choć czasem popełnia błędy vide Green).
    Nie uważam, że przez to James, Curry, Paul, Durant, Leonard, Westbrook są mięczakami, bo wiem, że sportowo spokojnie poradziliby sobie w latach 90. Nadal byliby all-starami, mvp, mistrzami itp itd.
    Jednak mam wrażenie graniczące z pewnością, że w obecnych czasach Barkley, Malone, Ewing, Payton, czy Stockton nie mieliby statusu takich gwiazd co w latach 90.

    Co do kwestii Greena, pełna zgoda, lidze zabrakło refleksu i popełnili błąd. Przy następnej sytuacji z Drayem zamiast zareagować poszli utartą drogą. I to nie był już tylko błąd to był wielbłąd. Jednakże Przemku nie mogę zgodzić się z twoją tezą postawioną zgrabnie między wierszami:
    “nie krytykujmy Greena dlatego, że wychodzi na parkiet i traci głowę, bo jego drużyna przegrywa, a on tak bardzo, bardzo chce wygrać”
    Idąc tym tokiem myślenia, Dray Green powinien dostać 73 low kicki w tym sezonie regularnym. Upraszczam.
    Też nie uważam, że w pewnej konwencji użyte słowa w tych twittach są czymś nagannym. Mam wrażenie, że ich intencją był opis zachowania Draya a nie wyzwisko dla wyzwiska. Zwróć uwagę na 2 zdanie w twittach Piotrka i Iminola.

    Dla wszystkich oburzonych fanów Dubs, pozdrowienia od Beverley’a.
    PS. Fanów Thunder też pewnie Patrick pozdrawia.

    0
    • @ZawszePoDrugie
      “Jednak mam wrażenie graniczące z pewnością, że w obecnych czasach Barkley, Malone, Ewing, Payton, czy Stockton nie mieliby statusu takich gwiazd co w latach 90.”
      A ja mam wrażenie graniczące z pewnością że w czasach small-ballu i braku prawdziwych 5 Ewing jadłby na śniadanie Adamsów dzisiejszej ligi. Barkley czy Malone również daliby radę na 4 czy 5 będąc All-Star’s. A Peyton czy Stockton byliby bogami w takim Nowym Orleanie grając z AD.
      I jeden kamyczek do Twojego ogródka apropo wyższości dzisiejszej NBA to flopowanie LeBrona. Czy Magic, Bird, Jordan tak robili?

      0
        • Nie mówimy o obecności flopow, mówimy o skali.Nie do porownania. Zastanawia mnie kwestia że wszyscy którzy mówią o wyższości obecnego kształtu ligi zaznaczają że oglądali NBA lat 90 mniej wnikliwie, mniej analitycznie itd. Rozumiem ze inaczej się nie dało inne czasy ale w takim razie po cholerę to porównywać skoro próba badań już na starcie nie jest reprezentatywna? To od razu dyskwalifikuje podobne tezy i sprowadza temat do materii typu co by było gdyby Polska sprzymierzyla się z Hitlerem w 39? Jak grzyby po deszczu pojawiają się Panowie skłonni do takich zabaw a ja nie mam nic przeciwko tylko proszę nie udawać pisząc coś takiego ze to ma merytoryczną wartość tylko zaznaczyć ze chodzi o rozrywkę. To tak na szybko resztę zostawię sobie na jutro bo aż mnie zagotowalo.

          0
  4. Ja rozumiem, że była pewna teza, ale są pewne rzeczy których nie da się obronić. Wręcz nawet nie powinno się tego robić, tylko pokazywać jak beznadziejnie się zachowuje.

    Tak, Draymond Green jest problemem.

    0
  5. rozwodzić się można, bronić na sposoby różne – również
    a jedno jest pewne, Green to buc, buc ktorego trzeba utemperować, porażka z OKC może go czegoś nauczy
    i za rok będzie mniej pajacował ,bo do najlepszych nadal mu brakuje lata świetlne

    0
  6. Wiecie, jaka jest jedyna różnica pomiędzy dzisiaj i 20 lat temu? 20 lat temu liga pozwalała graczom na więcej. To wszystko.

    Święte słowa! W piłce nożnej nikogo jakoś nie boli jak zawodnik kopie w głowę drugiego. Jak z premedytacją ładuje mu podkute buty w plecy. Pełny zachwyt. Sędziowie piłkarscy to puszczają, władza nie zmienia i nikt nie płacze. Gracze to ROBIĄ.

    Gracze NBA też to robią na swój sposób, dwa kopy w jaja i koleś o Tobie inaczej myśli, pojawiasz mu się z tyłu głowy. Wielu kibiców z płaczem wspomina dawne czasy, a teraz wielki żal bo ktoś kogoś kopnął, skoro liga i sędziowie pozwalają… ;)

    0
  7. Liga może i powinna zawiesić Greena ale ja się cieszę, że tego nie zrobiła.. Zresztą w game 4 i tak go nie było… Większa karą dla niego niż samo zawieszenie był jego mizerny występ… Jeżeli można to w ogóle nazwać występem…

    Ja osobiście uwielbiam Greena, ale rozumiem hejterów, gdyż ostatnimi zachowaniami daje im sporą pożywkę żeby Ci mieli na kim się wyżyć… Na tym polega sens kibicowania… Zawsze jesteś bardziej za którąś ze stron… W dyskusji trzeba jednak zachować pewien poziom, chociażby słów…

    0