“Goin’ straight through the hole
You ain’t got no game
I’m breakin’ ya out the frame
Coming through like a train
Looking to take over the world is my goal
With my unstoppable crew takin’ all control
You can’t get none of this, we’re runnin’ this
Well taker, earth shaker, 3 point gunnin’ this
Get out the lane, i’m comin’ through
And if you don’t wanna move then i’m comin’ right through you”
Andre Roberson rzucił prawie więcej punktów niż Stephen Curry (17:19), Roberson i Adams rzucili razem więcej niż Klay Thompson (28:26), obaj mieli też tyle samo asyst co Curry (5) i Jungle Basketball zatriumfowała raz jeszcze.
Nagle po kilku latach znów potężni, silni jak Twój wujek z wojska i co jeszcze Oklahoma City Thunder zaliczyli 24 przechwytów+bloków w kontrolowanym deptaniu nagle maleńkich i cichych jak ich duchowy szaman Draymond Green Golden State Warriors 118:94 (3-1). Warriors trafili tylko 6 z 14 rzutów, gdy obręczy bronił cichy bohater tego meczu Andre Roberson (15/33 w ogóle). Nie ma “T” w nazwisku”. Kto jest Warriors?
Druga kwarta Thunder w tym meczu to było OKC’s Best: obrona obręczy, ofensywne zbiórki, wizyty na linii – miazga. Ale w tym meczu, poza światowej-klasy-bo-uprawianą-wciąż-i-wciąż switchującą od meczu nr 1 obroną, Thunder dodali też coś jeszcze – trochę czytania gry, podania kozłem i dogrania pod obręcz swoich role-players, którzy nagle pomogli złożyć się na 23 asysty.
W drugiej kwarcie pomyślałem “Czy to naprawdę Steven Adams”, gdy po asyście pod obręcz do Robersona, rzucił kolejną, tym razem fastball jak Sandy Koufax pod kosz do tego Niethabo Sefoloshy.
W czwartej Roberson rolował do obręczy z podwojeń i wkładał ludziom piłkę w dłonie jak Green. Jak Draymond Green, który rozegrał drugi z rzędu najgorszy mecz w karierze. Jak Draymond Green nie powinieneś nawet grać, więc nie graj. Więc nie gram.
Jak Draymond Green nierolujący w tej serii, bo OKC Thunder zmianami krycia wymazali w niej kompletnie największą broń sezonu regularnego 2015/16, czyli pick-and-roll Curry/Green. Niby switche próbowali już inni, ale jeszcze nigdy jeden gracz – o Stevenie Adamsie teraz – nie zablokował po switchach Curry’ego w dwóch kolejnych meczach z rzędu.
This is just awesome defense by Adams. pic.twitter.com/et1IIm9T3d
— Hardwood Paroxysm (@HPbasketball) May 25, 2016
Curry zagrał choke-mecz i nie trzeba daleko szukać tego kto musi odpowiedzieć w meczu nr 5. Królowie sezonu, mistrzowie galaktyki muszą wygrać teraz trzy razy z rzędu, albo skończy się to sensacyjną ich porażką.
Lineup Śmierci został zjedzony w pierwszej kwarcie, był -19 w 12 minut gry w całym meczu i jest już -27 po czterech meczach. Nagle to najgorszy lineup Warriors, który gra duże minuty. Zmiany krycia, długie ręce, atakowanie obręczy – trafiła kosa na kamień.
We wtorek Thunder wygrywali 50/50 plays, przechwytami zatrzymywali kontrataki, a blokami przy obręczy nie pozwalali Warriors nabrać jakiegokolwiek momentum i prowadzili 72-53 do przerwy. Zrobił to dopiero Klay Thompson – znalazł coś – rzucając w pierwsze siedem minut drugiej połowy 19 punktów, ale szybko się zmęczył, a Curry wciąż był nieobecny. Fikołki i wiatraczki. W czwartej kwarcie grał już tylko Roberson – 9 punktów, 4 zbiórki, 2 asysty, 1 blok i 1 steal w jego zdecydowanie najlepszej kwarcie w życiu.
Russell Westbrook po popełnieniu trzech głupich strat w pierwszej kwarcie (30-26 dla Thunder) zwolnił, uspokoił się z czasem i w noc, którą trafiał trójki (4/8) przeszedł się po Currym na 36 punktów, 11 asyst, 11 zbiórek i 4 steale. Kevin Durant, choć tym razem spudłował 16 z 24 rzutów, drugi mecz z rzędu zablokował trzy rzuty, miał 26 punktów, też 11 zbiórek, 4 asysty i 4 steale, ponownie grając jak stretch-4, do czego wrócił się nagle w tej serii Billy Donovan.
Serge Ibaka trafiał do przerwy jumpery i rzucił w pierwszej połowie 14 ze swoich 17 punktów, Adams w pierwszej połowie był prawdopodobnie najlepszym graczem na parkiecie – 11/7/2/2/1, wymuszając też kilka strat i będąc wszędzie tam gdzie powinien być do tego stopnia, że nie mogłem uwierzyć. Roberson skończył z 17 punktami, 12 zbiórkami, 5 stealami, 3 asystami i 2 blokami. Andre Roberson. Dion Waiters znów grał ważne minuty w odpowiedzi na Lineup Śmierci – 10 punktów, 3 asysty i +24. Lineup OKC, który od dwóch meczów odpowiada na Lineup Śmierci Russ-Waiters-Roberson-KD-Ibaka jest w dwóch ostatnich meczach 91-35. Thunder zagrali praktycznie w sześciu. Enes Kanter grał 8,5 minuty, a Randy Foye o 13 minut i 32 sekundy za dużo.
Curry trafił tylko 6 z 20 rzutów na 19 punktów, miał więcej strat (6) niż asyst (5) i spudłował 9 z pierwszych 10 rzutów, grając zlękniony różnymi twarzami, jakie wyskakiwały mu po zasłonach. Biorąc pod uwagę jego kłopoty z kolanem, tym bardziej trudno jest mu teraz uzyskać separację do rzutu, kiedy bronią go po switchach różni ludzie – Durant, Adams, Ibaka, Roberson – i wszyscy mają długie ramiona, a Adams uda i defensywny footwork młodego Joe Dumarsa.
Thompson złapał trzeci faul już na 7 minut przed końcem drugiej kwarty i jak się okazało jego brak był ogromnie kluczowy w tym meczu. Thunder robili swój run w drugiej kwarcie bez niego na boisku. Gdy wrócił, od razu był gorący i w trzeciej kwarcie rzucił 19 ze swoich 26 punktów. Steve Kerr spróbował kilku rzeczy: przesunął zasłony bez piłki bliżej linii rzutów wolnych, po których gracze ścinali ekspresem do obręczy. W czasie gry Kanter/Waiters kilkukrotnie przytyrał ich takimi akcjami off-screen, potem już bez Kantera Warriors robili to w drugiej połowie, ale Warriors raz jeszcze nie mogli spowolnić Thunder w punktach drugiej szansy (21) i kontratakach (15). W dodatku Billy Donovan poszedł w hack-an-Ezeli – wobec kłopotów z faulami Andrew Boguta – i ten trafił tylko 2 z 8.
Odrębną historią jest gracz znany kiedyś jako Pan Green. Były Co-MVP Warriors po 1/9 z gry w meczu nr 3 i kopnięciu w krocze Adamsa, był malutką myszką pod obręczą Thunder, trafił tylko 1 z 7 rzutów na 6 punktów i popełnił 6 strat. Nagle wyglądał jakby zupełnie nie pasował do tej serii. Grając z zagrożeniem tego, że każdy kolejny jego faul umyślny oznaczał będzie zawieszenie na kolejny mecz, Green zawiesił się już w tym meczu.
Karma jest wstrętną wiesz czym:
Since the kick in Game 3, Draymond Green: 1-12 FG, 8 TO, 4 AST, -61. MINUS-SIXTY-ONE.
— Tom Haberstroh (@tomhaberstroh) May 25, 2016
The Warriors were 68-7 when NYT Magazine published Golden State owner Joe Lacob's "Light Years Ahead" interview. Will fall to 14-7 since.
— Ben Golliver (@BenGolliver) May 25, 2016
Mecz nr 4 był w dużej mierze kontynuacją tego co widzieliśmy w meczu nr 3. Jest to ekscytująca, bam-bam wersja koszykówki Thunder z dwoma gwiazdami, które drugi mecz z rzędu przyszły do gry i z role-playerami jak Adams i Roberson, którzy zagrali swoje najlepsze połowy w życiu.
Warriors są w narożniku – Thunder ewidentnie poczuli krew – i wyglądali we wtorek jak spłoszona zwierzyna. W czwartek będą mieli za sobą halę, swoich kibiców i prawdopodobnie na tyle doświadczenia, aby co najmniej nie przegrać blowoutem, tylko w końcu postawić się tym koszykarskim Monstars, którzy przybyli zjeść tych mistrzów galaktyki i okolic, bez MJ’a.
Dziękuję za przeczytanie.
Podobno Curry rozwiązał koszykówkę. Moim zdaniem to Billy Donovan rozwiązał Golden State.
Btw. czekam z niecierpliwością na dzisiejszy gorący ekspres i kolejną dawkę typów w stylu 4-3 dla Warriors. ;)
Smutelek
Smutelek to jakiś smutny pudelek? Coś jak Curry znaczy się :)
A nawiązując do klasyki Maćka o OKC sprzed sezonu (dwóch? trzech?), to dziś w nocy nocne szafki przy łóżkach Kukurydzianych Blond MILFs tylko furczą :D
Za komentarzem z espn:
Breaking News: Coach Kerr writes letter to NBA asking them reconsider suspending Green. Kerr wants to bench him, but is afraid he’d get an unintentional kick to the groin.
Zespół wszechczasów GSW, który nie ma z kim przegrać… Za duży był już ten balon…
I tu właśnie widzimy różnicę pomiędzy Bulls 96 a Worriors 2016… NA pierwszy rzut oka wydawało się że koszykarsko nawet lepsi są wojownicy – Klay w porównaniu z Harperem to maszyna, curry nie dość że rzuca za 3 ze skutecznoscią o której MJ mógł pomarzyc, green ja twierdza eksperci “zjadłby” w asystech i na deskach pipena , ławka niby też worriors bardziej imponująca…
Ale ja pamietam jak wygladały mecze gdy byki walczyły – przeciwne druzymy czuły owszem tak jak i teraz przeciwko worriors podziw i szacunek… ale byków się bali zwyczajnie… No i był gość z charyzmą i wolą zwycięstwa nie do ogarnięcia który jednym siarczystym ” …NIE! to się ku…a nie zdarzy!” potrafił nie dopuścić do porażki. Oczywiście mowa o MJ-u. Worriors się boja porazek. Byki nienawidziły przegrywac…
Poza całym tym gadaniem o metafizycznej przewadze wielkiego MJa i reszty Bulls nad wszystkim innym, co się kiedykolwiek ruszało w koszykówce, zwróciłbym jednak uwagę na to, że tamci Bulls nie budowali swoich zwycięstw na trójkach. Wychodzi na to, że jednak Barkley miał rację – nie da się zdobyć mistrzostwa na trójkach, bo prędzej czy później to się zatnie samo albo ktoś kto skutecznie zatrzyma. Zeszły rok teraz się jawi jako outlier potwierdzający tę regułę, a i na to mistrzostwo inaczej się patrzy, mając na uwadze, że dwie ostatnie serie walczyli z osłabionymi kontuzjami drużynami. Nie wiem, może Oklahomie ktoś zapomniał powiedzieć, że grają z najlepszą drużyną galaktyki i okolic w historii koszykówki?
Przecież Barkley nie mówił nic o trójkach tylko o “jump shoting teams”.A co śmieszniejsze ten zarzut kierował również w stronę Oklahomy.
Śpiewam i tańczę.
I jem pomarańcze…
Monsieur Andre Roberson :-)
I to tak budujące, że Green wykorzystał szansę na rehabilitację, którą dała mu Liga. Bez jaj tym razem, ot, tylko sciął Kantera – oczywiście nieintencjonalnie.
Trzeba jednak dodać, że Russ kopnął Greena w to jego wielkie czarne dupsko.
taa, a ten miał przyruch nogi.. ;-)
Wybaczcie co napiszę, nie odbieram niczego z tego co robi Thunder, ale przy dwóch blowoutach z rzędu nie ma bata – kontuzja mocno ogranicza Stepha.
Wiem, że ogólnie wszyscy się cieszą, że Draymondowi nie idzie, dzisiaj wyglądał na mocno wystraszonego, ale ja nie cierpię patrzeć na fantastycznych zawodników, którym nie idzie. Podobnie było z Lowrym. Liczę na mocny powrót Warriors w meczu nr 5, świetne występy Stepha i Draya, a później niech internet wybuchnie w czasie meczu nr 6.
Wybaczamy :)
Taaaa… A gdyby Wade’owi nie odpadały znowu nogi od końca finałów z Dallas, to Heat do teraz mieliby streak tytułów ;)
Bez względu na to co jest z Kurczakiem w Curry, wyciąganie kontuzji w przypadku Thunder i ich ostatnich sezonów jest tak jakoś nie na miejscu in my opinion ;) Poza tym piach w obronie i jakiś taki brak woli walki w drużynie, to nie wina kolana czy czegokolwiek u Stefanii. Oni momentami wyglądali na przerażonych…
Nie do końca się zgadzam. Wg mnie GSW po prostu są już wyżyłowani. Za dużo kosztował ich rekord RS, nie spodziewali się walki ze strony PTB, a teraz trafili na atletycznych, grających z głową OKC. Po prostu nie mają już sił. A co do kontuzji Curry-ego…Nie pamiętam, aby ktoś o niej wspominał po 2 ostatnich meczach z PTB. Skoro tam mógł, tu też teoretycznie może – zaśmiał się Russell.
No i git. Już nikt nie będzie mówił, że Dray nie został zawieszony i dzięki temu GSW wygrali z OKC.
12 pkt od czasu wejścia do głowy Duranta i Westbtooka:)
Wszedł w głowę Rusa i nie wytrzymał tego, co tam znalazł :)
Albo niczego nie znalazł i dalej szuka ;)
Nosił wilk razy kilka, ponieśli i wilka…
“DRAYMOND GREEN IS THE HERO THE THUNDER NEEDED” reddit
;,,,D
73-9 means nothing without the ring ?
Ech. I jak to dobrze póki co, że Donovan nie posłuchał Maćka i zostawił Andrzeja w piątce..;-)
To jak Curry wracał po kontuzji kolana to “po kontuzji nie widać ani śladu, rzucił grzybilion punktów w dogrywce”, a teraz nagle zaczęło mu doskwierać?
On ma po prostu pełne majtki a nie kolano go boli. Widzicie ten swag po trafionych rzutach, tę makarenę po udanych akcjach? No właśnie, ja też nie. Parę razy nie wpadło i MVP znowu jest malutki
Była taka jedna kombinacja ujęć, jak się Stefan próbował przebijać przez bodaj Adamsa, Waitersa, Russsela, bumpowany ile się da. A w końcu zaczął ziajać i stanął. oni go po prostu zajechali. To nie dobroduszny pan Harden wespół z panem Howardem.
Scott Brooks patrzy i płacze ;)
1)Niesamowite jak Westbrook koszykarsko wypiękniał w tych playoffs.
Gdyby NBA wzorem np.NHL przyznawała nagrodę Playoffs MVP-powinien ją zgarnąć bezdyskusyjnie.
2)Roberson wykrecił statline jak K.Leonard.
3)Mam hot-take:
Warriors nie wygrają już meczu w tych play-offach;)
4)Fota do Flesza miazga-Westbrook i KD!
Będzie mi przykro jeżeli GSW do 73-9 nie dołożą mistrza :(
Karma jest dziw***.
Od czasu zasłony Greena w końcówce meczu z Bostonem czekam aż wróci. I wraca, niczym walec o twarzy Westbrooko-Duranta i jajach Adamsa.
Łączę się z Tobą w “bulu” ;)
Thunder porazili Warriors i drugi raz z kolei wygrzmocili ich jak “Rocco Siffredi invades Poland”
był moment niepokoju pod koniec pierwszej kwarty a potem dalej kontunuacja dogłębnego CHWD Policji NBA (silver) i Pani Green. hell yeah!
Wow
Co tutaj się wyrabia w tych playoffach.
Nie hejtujcie tak GSW, bo prawda jest banalna, że trafili na zespół w obecnie dużo lepszej formie a nie że są napompowani i słabi. Cały sezon grali na maksa a w NBA nie da się utrzymywać picku formy od września do czerwca. No nie da się. A teraz trafili na OKC, które idealnie trafiło z formą. Pamiętacie jak było w RS? Momentami nie dało się oglądać Thunder.
OKC udało się zrobić coś co zawsze próbował, a nie zawsze wychodziło, Pop. Wycelować z formą. Ciekawe na ile to przypadek a na ile kalkulacja w przypadku Duranta i spółki. Ale obecnie grają awesome. Raczej poza zasięgiem kogokolwiek w lidze.
Pytaniem najważniejszym jednak jest czy OKC swój pick formy utrzyma jeszcze przez miesiąc.
Pewnie większość nie szydziłaby ze złotych chłopców, gdyby nie ich zachowanie na boisku, buta i zarozumiałość. Tyle i aż tyle.
Ale czy nie jest to kamyczek do ogródka Kerra? Jeżeli nie trafili z formą to wina w przeważającej wielkości spada na…trenera roku(?).
Wymówka na nietrafiony szczyt formy? No tego jeszcze nie grali, nowa jakość widzę… Przecież to można powiedzieć o każdej konfrontacji i w każdej sytuacji praktycznie. A stosowanie jej w przypadku sportów drużynowych, gdzie rezultat zależy od współpracy kilku różnych graczy, jest co najmniej dziwne, choć faktem jest, że regularnie usprawiedliwia się tak polskich kopaczy :) Nie wiem w co celowali i trafili OKC, a w co GSW, ale fakt jest taki, że Thunder obecnie miażdżą Warriors. A co do hejtowania, to pozwól każdemu wedle jego chęci i potrzeb. Poza tym trzeba brać co los daje, bo Złoci Chłopcy mogą czasem niestety wyjść z opresji i ubaw się skończy :(
Pzdr
Panowie znowu czytacie co chcecie. Już nie pamiętacie jak OKC było jechane, jak Donovan był zwalniany jak wyśmiewano Westbricka i Durexa??? To było całkiem niedawno.
Nikt nie odbiera że jak OKC wygra tą serię to zasłużenie ale fakt jest, że idealnie trafili z formą. Bo z formą z RS właśnie kończyłaby się ta seria. Do zera dla GSW. I ja to mega doceniam, to jest coś wyjątkowego w maju/czerwcu grać taki basket. Pełny szacun.
Ale pisanie, że GSW to przegrywa bo Curry się zesrał, że Green ma pełne gacie a Kerr to farciarz a nie żaden COTY jest słabe i płytkie.
OKC wygrywa bo jest lepsze. OKC jest EWIDENTNIE w picku formy z całego, cholernie długiego sezonu. A GSW jest w dołku w jakim jeszcze nie było w tym sezonie. I nie jest to żadna wymówka i tłumaczenie GSW. Czyste stwierdzenie faktów.
Po prawdzie flekując tak GSW umniejszacie temu co robią Thunder w tych PO. Oni nie biją zesranych chłopców. Oni biją najlepszy team w historii NBA RS.
Ogólnie zgadzam się z komentarzem, ale polish grammar nazi – tak się dzieje kiedy trochę zaczyna się wariować z makaronizmami, chyba o inny szczyt (peak) formy Ci chodziło :). Chyba za dużo pick-n-rolla w lidze :P.
PS: Pierwszy raz słyszałem słowo flekować i czegoś się nauczyłem. Dzięki!
Ha, oczywiście, dzięki. Pewnie dlatego, że od rana kombinuję jak powinno OKC grać w ew. finale (tak na wszelki wypadek). I cały czas widzę pick-and-roll Westbrook/Ibaka na Irving/Love. I już się tego boję.
Absolutnie nie chodzi mi o hejtowanie GSW. Ale jeżeli grali tak dobrze, a teraz grają tak “źle”, to jest to wina sztabu szkoleniowego. A bycie najlepszą drużyną RS nie znaczy to samo co bycie najlepszą drużyną sezonu. Nie odbieram im na to szansy, ale Kerr musi coś zrobić i to szybko. Jeżeli przegrają z OKC, będzie to w 90% zasługa Thunder i 10% wina Kerra.
Wiesz nie sądzę, żeby Donovan tak wszystko zaplanował, że akurat teraz nadszedł szczyt formy dla OKC. Sądzę, że to raczej nie do zaplanowania i przewidzenia czego najlepszym dowodem jest SAS gdzie Pop od dobrych kilku lat próbuje tego regularnie i wychodzi mu bardzo różnie.
Generalnie to że OKC jest zdrowe i w gazie a GSW tego gazu ewidentnie brakuje nie ma żadnego znaczenia dla podważania którejkolwiek z tych dwóch wielkich drużyn. Bo żeby wygrywać trzeba mieć też szczęście. Wygląda na to że OKC je wreszcie ma.
Oczywiście, że nie da się w 100% wszystkiego zaplanować, ale po GSW widać trudy sezonu, a OKC wygląda jak w pierwszym miesiącu RS. Przypadek? Raczej nie. GSW grali na maxa cały RS, a OKC uczyło się swojej gry i nowej filozofii trenera. Nie mieli parcia na wynik w RS, stąd też czasami głupie porażki, ale nie włożyli w nie całej energii. GSW wygląda w tej chwili źle fizycznie i mentalnie (jak najedzony, gruby kocur). Nie jestem zwolennikiem nagród w stylu COTY rozdawanych po RS. Mówią one tylko, że w RS dany trener był najlepszy. GSW mogą wygrać misia i wtedy Kerr bezapelacyjne będzie COTY, ale jeżeli przegrają z OKC, które wygra misia… dla mnie COTY będzie Donovan. Poza tym, jeżeli GSW nie wygra misia, to będzie to dla nich słabszy sezon niż rok temu, a nagroda już przyznana.
@majki
Ja piszę do Ciebie o bezsensowności i “szerokości” argumentu o nietrafionej formie, a Ty mi ogólnie o “flekowaniu”, którego ja w życiu nie popełniłem i koledzy powyżej chyba też nie itd, itp. Chyba, że nasza dyskusja ma polegać na tym, że ja Tobie odpowiadam, a Ty do mnie z powrotem w stylu “A u was biją murzynów” ;)
Ale niech będzie i na chwilę pójdę Twoimi torami. Skoro przygotowanie fizyczne i trafienie z formą jest ważną i integralną częścią koszykarskiego rzemiosła, to możemy (musimy) wyciągnąć wniosek, że koszykarsko GSW dali dupy. Ajt?
Moim zdaniem nie, nie możemy. Bo to organizacyjnie jest nie do zaplanowania o czym wyżej. To trochę jakby zaplanować wygraną w totolotka.
Ale bardziej mi chodzi o to, żeby nie pisać o “zesraniu się” GSW czy innej karmie za “pajacowanie” tylko o tym, że OKC wygrywa zasłużenie RÓWNIEŻ dlatego, że wszystko im się układa idealnie. Lub co najmniej dobrze.