Dniówka: Jak odpowiedzą Warriors?

11
fot. AP Photo
fot. AP Photo

Oklahoma City Thunder w fazie zasadniczej nie byli wyjątkiem przegrywając każdą ze swoich dwóch wizyt w San Antonio i Oakland, ponieważ od samego początku, przez długie miesiące sezonu obejrzeliśmy w sumie tylko trzy mecze, w których gospodarze w tych halach  zostali pokonani. Ale teraz w ciągu ledwie dwóch tygodni Thunder zebrali tam tyle samo zwycięstw ile dotychczas cała liga. Dwie kolejne wygrane na parkiecie AT&T Center zapewniły im awans do Finałów Zachodu, które rozpoczęli zaskakując gospodarzy w Oracle Arena.

To nie tylko trzy zwycięstwa na terenie, na którym reszta NBA była bezradna, ale też już cztery wygrane z rzędu przeciwko dwóm drużynom, które zupełnie zdominowały sezon regularny. To jeszcze nie znaczy, że mają już otwartą drogę do Finałów, ani że stali się faworytami w rywalizacji z Golden State Warriors, ale to niewątpliwe duże osiągnięcie, które pokazuje jak niebezpieczną stali się drużyną. Jeszcze w pierwszej rundzie obijali się w obronie, pokonując rywali tylko przewagą swojego ofensywnego talentu, potem zostali rozbici na starcie serii z San Antonio Spurs i myśleliśmy, że to może nawet skończyć się sweepem. Ale tamta porażka okazała się być punktem zwrotnym dla Thunder i teraz już nie możemy ich lekceważyć. Nagle sensacja, jaką byłby ich awans do Finałów, stała się realnym scenariuszem.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułMiędzy Rondem a Palmą (372): Hinkie wróć!
Następny artykułGorący Ekspres (18.05): Co powinni zrobić 76ers, Lakers i Celtics z wyborami 1/2/3 Draftu 2016?

11 KOMENTARZE

  1. Wredny chochlik rozsiadł się wygodnie na barkach graczy Golden State i cichutko powtarza…73-9…don’t mean a thing without the ring, don’t…

    Zegar tyka a rekord coraz to cięższy. Presja większa. Dwie opcje…albo ich to zmobilizuje, albo wręcz przeciwnie i rekord z każdą minutą będzie ważył coraz to więcej i klops…przepuklina;)

    0