Zanim Larry Bird zrozumiał, że jego powołaniem jest koszykówka, jego pierwszą miłością był baseball. W pierwszej klasie szkoły średniej jako jedyny ze swojego rocznika trafił do szkolnej drużyny. Pewnego wiosennego dnia, kiedy deszcz nie pozwalał trenować na zewnątrz, trener zabrał zawodników na salę gimnastyczną, gdzie mieli odbijać piłki wyrzucane przez maszynę. Każdy po kolei dostawał po kilkanaście uderzeń, a najmłodszy w drużynie Larry ganiał za piłkami. Kiedy wreszcie przyszła jego kolej, trener rzucił tylko w jego kierunku: “Uderz trzy razy i zbierz piłki, kończymy”.
Larry Bird nigdy więcej nie pojawił się na treningu drużyny baseballa.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Zycie jest nowela…. Troche szczęścia, dużo ciężkiej pracy i trzeba pamietać ze kady jest jakiś. Ciekawa historia, nie znałem.
Życie jest nobelom* :)
Nawet sam Fu..in’ Larry Bird mial obsrane ze strachu gacie… to jest dopiero PIEKNA HISTORIA
Dzieki Przemku!