W czasie tradycyjnego już panelu dyskusyjnego na temat podejścia analitycznego w koszykówce w czasie konferencji MIT Sloan Analytics, Bryan Colangelo rozpoczął od niezwykle ważnego stwierdzenia:
Tak, jak fantastyczne są te nowe narzędzia, które mamy i rzeczy, na które się otworzyliśmy dzięki podejściu analitycznemu i tak, jak mogą być bardzo produktywne, tak równie dobrze mogą być destrukcyjne, jeśli nie są dobrze komunikowane. Proces przepływu tych informacji rozpoczyna się w zespole analityków, od nich biegnie do zarządu, od zarządu do trenerów i od trenerów do zawodników. To jest duża odległość. Oczywiście istnieje optymalny rezultat analityczny, którego szukamy. Jest dużo oczywistych rzeczy, których bardzo szybko się nauczyliśmy i widać, że liga idzie w tym kierunku. Ale dojście od idealnego analitycznego rezultatu do rzeczywistego rezultatu zależy od tej przestrzeni pomiędzy, nad którą teraz pracujemy. I myślę, że zaczyna się od czynnika ludzkiego. Nie jesteśmy w stanie wyciągnąć ludzkiego czynnika z tego równania. Nieważne czy chodzi o koszykarską wiedzę i IQ czy o te nowe rzeczy dotyczące fizjologii, dzięki którym wiemy dokładnie, w jaki sposób unikać kontuzji naszych graczy, czy nawet o czynniki psychologiczne. Nie wiemy, w jaki sposób te rzeczy wpływają na podejmowanie decyzji u graczy. I analizując to i starając się zrozumieć tę przestrzeń pomiędzy, ja nauczyłem się, jak mało wiemy o tym procesie.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Świetny artykuł, zwłaszcza dla przyszłego absolwenta psychologii. Ta rewolucja rozpoczęła się także w piłce nożnej i mam nadzieję, że uda się w przyszłości tę niszę zagospodarować.
Świetny tekst Przemku! Wydaje mi się że w dzisiejszych czasach, mimo nieustannego rozwoju nauki, wciąż za małe znaczenie przywiązuje się do wpływu ludzkiej psychiki na działanie człowieka. Wiele mówi się o racjonaliźmie, obiektywiźmie czy logicznym rozumowaniu, tymczasem na podejmowanie decyzji przez każdego z nas mają wpływ emocje, uprzedzenia, słabości, przyzwyczajenia itd., które to czynniki potrafią mniej lub bardziej skutecznie zaburzyć w człowieku zdolność racjonalnego postrzegania rzeczywistości. I dotyczy to również koszykarzy, którzy mimo iż uprawiają sport zawodowo i zarabiają z tego tytułu olbrzymie ilości pieniędzy, to jednak są takimi samymi ludźmi jak my wszyscy i muszą radzić sobie z tymi samymi przeciwnościami stawianymi przez ich wewnętrzne “ja”.
Nie piszesz nic o trenerach, nie uważasz, że oni (niektórzy) nie są takimi psychologami swoich drużyn, np Pop budujący atmosferę rodziny, tyle się pisało o tym, ile różniło się zatrudnienie L. Aldridge’a na tle innych drużyn. Rozwój Kawhiego, czy ktoś się tego spodziewał przy wymianie za George’a Hilla, a z drugiej strony Phil Jackson ze swoimi manipulacjami w Bulls? Nie są oni psychologami z wykształcenia, ale mi przynajmniej się wydaje, że rozumieją ten aspekt mentalny w koszykówce.
Zapewne rozumieją i tu masz racje ale zwróć uwagę, że Artest stwierdził, że potrzebuje psychologa grając właśnie u Philla Jacksona. Tu chodzi o coś innego niż wyczucie trenera w kwestiach mentalnych. Tu chodzi o człowieka/zespół ludzi odpowiadających za przygotowanie psychiczne na podobę sztabu ludzi odpowiedzialnych za przygotowanie fizyczne.
Chodzi o ludzi takich jak słynny profesor Jerzy Żołądź, który pomagał Małyszowi.
Hej,
Przemek, świetny artykuł ktory zapełnia pewna nisze w naszym postrzeganiu sportowców jako, przede wszystkim ludzi których oceniamy przez pryzmat 1h na parkiecie w czasie spotkania i wydajemy śądy na temat tego do czego sie akurat nadają, albo jak to sie posypali w ostatnim czasie…wiemy tylko ułamek z całości czynników które na nich wpływają i które decydują o ich formie..ogólnie mocno interesuje sie tym tematem wiec dla mnie bomba.
Nie zgodzę sie tylko z jednym, poniższym akapitem.
“Nie było mowy o przesiadywaniu na kozetce i długich wywodach na temat dzieciństwa. To nie jest psychologia. Była mowa o poprawie pewnego aspektu swojego zachowania. To jest psychologia.
Takie podejście do “przesiadywania na kozetce i wywodach o dzieciństwie” jest stygmatyzujące.
To jak najbardziej Jest Psychologia i to często psychologia sportowa. Jak wiesz dorosły człowiek uczy sie jedynie przez doświadczenie i działanie, a nie słuchanie tego co sie do niego mówi, zatem przepracowanie u sportowca traum albo przykrości z dzieciństwa to praca na postawach które prezentuje obecnie i praca na doświadczeniu.
Trzeba poznać przyczynę zeby zmienić postawę a w ogromnej mierze nasze dzieciństwo w tej kwestii jest decydujące. Czy jesteśmy tego świadomi czy nie.
Tekst bomba?
Takie podejście jest nieodzowne w szeroko rozumianych dyscyplinach i naukach społecznych, wszędzie tam, gdzie jest czynik ludzki. Trochę podobnie było nie tak dawno temu z ekonomią – tak 10-15 lat temu też się niektórym głównego nurty wydawało, że “rozwiązali” ekonomię, głownie poprzez jej zmatematyzowanie i oparcie o badania ilościowe. A potem przyszedł kryzys 2007-2010 i okazało się, że bez psychologii i czynników behawioralnych nic się nie daje ogarnąć.. tak w skrócie :-)
Kapitalny artykuł! Poza ostatnim zdaniem :) potworek. “czuję że mmogę mieć nadzieję” = mam przeczucie?
Co do tekstu to ja polemizowałbym tylko z możliwością stworzenia “systemu” który mógłby być uniwersalny dla wielu zawodników. Już nawet gusta są kwestią mniej indywidualna niż psychika dlatego myślę że chodzi tu bardziej o wypracowanie kultury współpracy z psychologią. Tak jak robi to Dallas i tak zeby żaden zawodnik nie czuł się nieswojo/zawstydzony/niepewnie/etc kiedy udaje się do psychologa. A ci z kolei powinni być blisko z drużyną, nie tylko w gabinecie na innym piętrze.
– – –
PS. Czyli wychodzi na to że kolebką nowoczesnej koszykówki jest… Teksas. Analityka w HOU, psychologia w DAL i kombinacja obydwu w SAS.
Ad. PS.
Powiedz to w Oakland :)
Tzn chodziło mi o zaczątek, miejsce narodzin. Oakland wzięło co najlepsze i doprowadziło do formy ultimate.
A może to już nieaktualne i wracamy do LaLaLandu? xD
Przemku dzieki za tak fajne poruszenie tego tematu. Tekst-bomba!