Stephen Curry zdobył 33 punkty, trafiał ważne rzuty w ostatnich minutach, a Golden State Warriors wygrali trzeci mecz w tym sezonie z Oklahoma City Thunder i po raz trzeci znaleźli sposób, albo po prostu talent, na kolejne taktyczne, strategiczne, psychologiczne czy jakiekolwiek inne manewry zespołu Billy’ego Donovana. Zespołu, który mógł wygrać ten mecz. Gdyby nie demony przy 8-9 punktach przewagi w trzeciej kwarcie i gdyby lepsza – o losie – egzekucja w ostatnich 12 minutach meczu. 121-106 dla Warriors w późnym blowoucie, który do blowoutu był bardzo dobrym meczem.
Golden State od razu zaczęli od wykorzystywania mismatchy, których było w tym meczu jeszcze więcej niż wczoraj, niż w poprzednich dwóch spotkaniach pomiędzy tymi zespołami. Znak czasów w koszykówce, że zespoły NBA wolą mieć mismatch i pozostać w obronie jeden na jeden. Thunder do tego stopnia poszli w zmiany krycia, że nawet przy wznowieniach piłki z boku ustawiali się pod późniejsze switche. Durant krył Shauna Livingstona, Russell Westbrook Andre Igoudale. Nie było w tym meczu klasycznego matchupu jeden na jeden, w którym dwóch zawodników broniło się nawzajem przez 48 minut.
Draymond Green zdobył 14 punktów, zebrał 8 piłek i rozdał 7 asyst. Grał w post-up – pierwsza akcja meczu – rzucał, kreował z high-post, ale też prowadził akcje pick-and-roll. Prowadził, nie rolował, nie uczestniczył w nich. Prowadził. Pojawiły się dwójkowe akcje Green-Bogut, graczy z pozycji cztery i pięć, które nawet jeśli są switchowane, to za jakiś czas – widząc jak Golden State rozwijają to wszystko, co w ostatnich latach dodali do swojej gry – będzie kolejnym ważnym punktem w defensywnych gameplanach 29 zespołów NBA. Bo dlaczego nie prowadzić pick-and-rolli silnym skrzydłowym? Jeśli 1/5 Curry – Green, to dlaczego nie 5/1 Green-Curry? Obłęd.
Green, również od początku meczu, krył Kevina Duranta i ten matchup mógł zaszkodzić Golden State, bo Green popełnił dzisiaj 4 faule, a gracze Thunder zdobywali punkty z linii. Ostatecznie nic takiego nie miało miejsca, bo obrona jeden na jeden, a później w czwartej kwarcie zespołowa, przeszkadzała Durantowi jak mogła – np. niżsi Thompson i Livingston włożyli ogrom wysiłku w pojedynki z długim Durantem.
Jeśli jest – lub koniecznie ma być – jedna rzecz, którą warto wyciągnąć z tego meczu to na pewno to, jak Billy Donovan – w całej bezradności jaką prezentuje w czwartych kwartach, to naprawdę duże coś – ograniczył pick-and-rolle Curry-Green. To pierwszy mecz Golden State z czołowym zespołem NBA, w których Curry nie zdobywał masy punktów po screenach Greena, a Green nie asystował w przewadze 4 na 3, czy po prostu po podaniach Curry’ego.
Na krycie Duranta przez Greena, coach Donovan odpowiedział tym samym. To Durant grał w obronie na pozycji numer cztery, a Serge Ibaka krył Harrisona Barnesa. Ustawiając Duranta na czwórce, Donovan ułatwił swojemu zespołowi – switchującemu zespołowi – zmiany krycia. Były płynniejsze, mismatche przestał być mismatchami – co Stephen Curry pokazał dzisiaj parokrotnie – ale jeśli jest w NBA point-guard, który może wytrzymać w post-up z Draymondem Greenem, to na pewno gra w Oklahomie. To rzecz, na którą warto zwrócić uwagę, bo Warriors prędzej czy później zaczną wykorzystywać każdy mismatch – nie tylko te ze Stephenem Currym – a jeśli Oklahoma utrzyma switch obronę, to prędzej czy później zobaczymy pojedynek Westbrook – Green.
Dobra obrona Thunder w pick-and-rollu oraz obok niego, odcinała od podań Curry’ego resztę zespołu. Przez prawie trzy kwarty atak Warriors w half-court miał swojej asysty, ale piłka nie podążała z rąk do rąk. Golden State częściej niż zazwyczaj musieli restartować ofensywne posiadania, które kończyły się grą jeden na jeden. Grą Curry’ego, który doskonałe, jak na warunki wysokich graczy Thunder zachowania w obronie, po prostu parokrotnie wrzucił do kosza.
Nawet jeśli zespoły NBA będą zmieniały krycie, co w tej chwili wydaje się optymalnym sposobem obrony na każdej zasłonie Warriors, to piłką prędzej czy później trafi do rąk Curry’ego. A ten nie ma problemu, aby punktować nad Enesem Kanterem, gdy Turek gra akurat swojej najlepsze posiadanie w obronie w karierze, czy Sergem Ibaką, który wytrzymuje na koźle, wyskakuje w górę i po prostu kontestuje rzut, którego nie trafia 449 zawodników NBA. Jeśli Spurs zmierzają w kierunku mojej teorii, że wzrost i zasięg w mismatchach może zmienić parabolę rzutu Curry’ego, jego mechanikę, to powinni zawrócić.
W tym całym bałaganie jaki już tworzy się w Oklahomie, żaden zespół z czołowej piątki NBA nie miał tak dobrych i mądrych fragmentów w obronie. Przede wszystkim przemyślanych. Zmieniali krycie w pick-and-rollach z Ibaką, Durantem, nawet Kanterem, który w obronie jeden na jeden nie jest tak fatalny jak w help-defense – skupia się na jednej rzeczy: na graczu z piłką – i stawiali na zwykły ICE w pick-and-rollach ze Stevenem Adamsem. Żadnych podwojeń centrem, żadnych hedge’ów i wychodzenia jeszcze wyżej. Ostatecznie jednak razem z atakiem, posypała się obrona.
Pięciu graczy OKC na parkieci zapomina o dobrych rzeczach, które wynikają z ich gry. O tym, że Klay Thompson nie trafił za trzy, że Curry skonczył trzecią kwartę z jednym celnym rzutem z ośmiu, że pick-and-rolle Warriors stały się tylko zwykłą akcją, którą zatrzymali. Nagle przegrywają matchup rezerwowych – przełom trzeciej i czwartej kwarty – nagle Curry ucieka Westbrookowi, Durant stąpa po linii bocznej, cały zespół nie wraca w transition, posiadania w ataku dominuje Dion Waiters i w mgnieniu oka Warriors prowadzą kilkoma punktami.
Tak jak wczoraj Clippers, tak dzisiaj Warriors pomagali w obronie pick-and-rolli, zanim podwoili dwa, trzy razy Duranta w czwartej kwarcie. Andre Roberson, do którego Billy Donovan miał pretensje w drugiej połowie, trafił 1 z 7 rzutów i to od niego wyżej wychodzili obrońcy Golden State. Również bez ścisłego krycie pozostawał Dion Waiters, który przechodził do gry w izolacjach i to z nim na parkiecie Kevin Durant miał posiadania w których nie dotykał piłki. Znowu.
Thunder mają pomysł na wykorzystanie Robersona – ścięcia i atak obręczy – gdy obrona zostawia mu dużo miejsca – ten gracz daje od siebie coś w obronie – ale zupełnie nie rozumiem, dlaczego w tej sytuacji, gdy Donovan znajduje minuty dla Waitersa i Singlera – 9 punktów – a jego zespół potrzebuje punktów, nie gra Anthony Morrow – czy jest kontuzjowany? Również nie wiem, dlaczego w rezerwowych linupach, które potrzebują point-guarda, przede wszystkim lepszego rozgrywającego niż Randy Foye, na ławce siedzi Cameron Payne. Dlaczego to Waiters prowadził dzisiaj przez kilka minut atak Oklahomy z Durantem, a nie Durant z Paynem?
To wszystko zaprowadziło Thunder do posiadań, przeciwko którym chciała grać obrona Golden State. Do izolacji na skrzydle, do pick-and-rolli, które przechodziły w izolacje, do stojącego przy linii bocznej Kevin Duranta, do odsuniętego Duranta od obręczy. Zaskakująco, a może i nie, mało posiadań w tym meczu, w których off-the-ball Durant znajdował się w innym miejscu niż dalekie, dalekie skrzydło. W ofensywie Scotta Brooksa miał przynajmniej kilka off-screen posiadań w meczu.
Thunder oddali tylko 20 rzutów za trzy punkty, Kevin Durant jeden. W 40 minut. Russell Westbrook był 1 na 8 z dystansu i obrona Warriors był po prostu szczęśliwa widząc pull-up trójki Westbrooka po dwóch, trzech kozłach. Lepszy niż dobry mecz Ibaki w ataku (8/12, 20 punktów), nieco gorszy Harrisona Barnes (14 punktów, 5 asyst), z którym stworzyli jedyną kryjącą się dłużej niż kilkadziesiąt sekund parę w tym meczu (Warriors nie grali picków 1/3 z Barnesem, ani nie wykorzystali tego mismatchu w jakiś szczególny, zmieniający mecz, sposób). Anderson Varejao stawia bardzo dobre zasłony i Cleveland – ktokolwiek zresztą – zostaną na kilku z nich.
W czwartej kwarcie Warriors podwoili kilka razy Kevina Duranta i nie stracili punktów. Przewijałem te posiadania i wyobrażałem sobie, co zrobiłby LeBron James. Durant nie grał w post-up, jeśli grał to mało i daleko od obręczy – fatalny nawyk kozłowania tyłem do obręcz w okolicach linii za trzy punkty – i zastanawiałem się czy kiedykolwiek będzie w stanie kreować punkty z low-post? Co zrobi gdy podwoją go na bloku? Czy Durant traci element gry, który wykorzystuje długie ramiona?
Warriors znowu przegrali zbiórki – 11 w ataku OKC – ale czy to ma znaczenie? Big-ball Golden State wygrał ze smallballem Oklahomy i czy to szok, że Golden State kończyli mecz wysoko, z Andrew Bogutem na środku? W tym samym czasie Thunder grali niżej, z Durantem i Ibaką pod obręczą i zupełnie nie wiem, czy gra na dwóch wysokich np. Ibaka – Collison, Ibaka – Kanter w jakikolwiek sposób np. dzięki inteligencji (Collison) lub umiejętnościom na atakowanej desce (Kanter), zmieniłaby obraz gry. Czy zmieniłaby Thunder?
Przez 48 minut atak Oklahomy był podatny na podwojenia, zresztą jest w każdym meczu tego sezonu. Przeciwko czołowej obronie w bocznych pick-and-rollach w NBA, Thunder grali… pick-and-rolle na prawej lub lewej stronie w najważniejszych fragmentach meczu – to w jednym z nich, z Ibaką, Kevin Durant nastąpił na linię w czwartej kwarcie i stracił piłkę. Im dłużej trwał mecz, tym coraz mniej graczy na parkiecie potrafiło kontrolować tempo i podawać piłkę. Steph Curry wziął posiadania Warriors dla siebie, zdobywał punkty i podawał. Westbrook… nie. W crunch-time grał Dion Waiters, Kevin Durant odwracał się plecami do obręczy i sprowadzał na siebie podwojenia, znowu nie prowadził zwykłego pick-and-rolla na szczycie parkietu w więcej niż w dwóch kolejnych posiadaniach. Interesujące dlaczego Thunder nie grają pick-and-rolli oraz akcji pick-and-pop Westbrook/Durant. Być może nie wiedzą w Oklahomie, że mogą to robić, być może nie jest to tak proste, jak wydaje się w internecie.
Prawie triple-double Kevina Duranta, ale to już szósta porażka Thunder w ostatnich 10 meczach. Golden State cały czas mają mniej niż 4 mecze przewagi nad San Antonio Spurs i wygrali tylko 9 z ostatnich 10 spotkań.
Ostatni akapit jest hilarious, przed sezonem brzmiałby wręcz absurdalnie