Dokładnie 4124 kibiców widziało mecz, w którym Wilt Chamberlain rzucił 100 punktów. Łącznie z innymi zawodnikami sędziami i sztabami obu drużyn liczba ta nie przekroczyła 4200 osób. Nic więc dziwnego, że nie mamy wielu pewnych informacji na temat tego, co wydarzyło się tamtego wieczora. Wiemy, że ówczesny center Warrior trafił 36 z 63 swoich rzutów. Wiemy, że dołożył do tego niezwykłe jak na niego 28 na 32 z linii. Wiemy też, że mecz skończył się po 47 minutach i 14 sekundach – dokładnie w momencie, w którym zdobył swój setny punkt. Reszta? Z czasem przemieniła się w mit. I sam bohater tego wydarzenia nie mógł być z tego powodu szczęśliwszy. Jak wspominał na potrzeby książki Terry’ego Pluto “Tall Tales”:
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
To były czasy, kiedy nie było jeszcze 6G i nie pamiętam, czy było już bądź czy znałem już zawszepopierwsze. Pamiętam, że informacje o NBA sprawdzałem na Interii i pierwsze co pomyślałem widząc nagłówek, to “Co?! Chyba się ktoś nieźle j%#nął”. Dla mnie to chyba też był mały punkt zwrotny w ‘relacjach’ z Kobe – wcześniej jakoś specjalnie za nim nie przepadałem. Za to dziś… ciągle próbuję namówić dziewczynę, żeby nasz synek dostał na drugie ‘Brajant’ ;)
“Bo możemy dziś śmiało dyskutować, czy fakt, że Bryant wreszcie dojrzał do tego, by być prawdziwym liderem, nie miało swojego źródła w tym, że pogodził się ze światem.”
BUAHAHAHA BUEHEHEHEEYH HEHE UHAAAAA BUUHAAAAAAAAAAAA HOHOHOOO UHAHAAA BUHAHA
Przemek, nie czekaj z książką aż pojawi się jakiś wydawca. Można spróbować jakiegoś crowdfundingu? Może udało by się co nieco uzbierać i w końcu mógłbyś coś napisać, co ma 300 albo lepiej 1300 ston :)
Doskonały pomysł.
Zrobić zbiórkę na PolakPotrafi czy jakimś innym portalu :)
To bardzo miłe, co piszesz. Dziękuję. Problemem nie jest wydawca. Jeśli chodzi o beletrystykę, to cały czas próbuję skończyć powieść i mam nadzieję, że w końcu skończę i po prostu ją wydam. Jeśli chodzi o NBA, to sprawa jest bardziej złożona. Nigdy w życiu nie chciałbym być osobą która pisze książkę o NBA na podstawie Internetu, artykułów w prasie i innych książek. Takie książki nie wydają mi się po prostu wartościowe. Jeśli miałbym więc kiedykolwiek napisać książkę o koszykówce, to tylko na podstawie własnych wywiadów i pracy dziennikarskiej. Na coś takiego zaś nie mam w tej chwili ani czasu ani środków niestety.
Z tym akurat wypada się zgodzić, robienie zlepku z czegoś co już jest faktycznie nie było by wartościowe.
Koniecznie daj znać jak już skończysz pisać obecną
Przemku, zapomniałeś dodać że Mamba nie chciała opuścić boiska kiedy zwycięstwo było już przesądzone. Phil musiał chyba z trzy razy wołać/powtarzać do KB :)
Anyway, pióro masz lekkie i chwała Ci że nie napiszesz ksiązki o NBA w stylu Martina Harrisa ;)
O tym nie słyszałem. Phil w 11 pierścieniach (i w kilku innych źródłach było podobnie) pisał, że chciał go zmienić jego asystent powiedział mu, że nie może tego zrobić, bo Kobe ma +70 punktów. Potem pod koniec chciał mu dać szansę na owację na stojąco, ale nie mógł wziąć czasu aż do samej końcówki. O tym, że Bryant nie chciał zejść z parkietu nigdzie nie wyczytałem. Masz jakieś źródło?
A ja pytam, co z Harasimowiczem? ;-) nie trzeba, moim zdaniem, być insiderem,by napisać coś wartościowego – pytanie, czy doda się coś od siebie – a Ty, Przemku, dodasz, tu w ogóle nie ma wątpliwości. Synteza zawsze daje pole, by była czymś więcej, niż ‘zlepkiem’. Decyduje pomysł i wizja. Ale to w ogóle nie jest rozmowa na telefon ;-)