20, 23 i 25 – to liczba zwycięstw Orlando Magic w ostatnich trzech sezonach.
2, 4, 10 i 5 to natomiast numery z jakimi pozyskiwali graczy w pierwszej rundzie trzech ostatnich draftów.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Zaloguj się jeśli masz już abonament
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Adam,wydajesz się być bardzo sympatyczny na tych nagraniach video :) Inaczej mi się będzie teraz czytało Twoje artykuły,na plus.
Magic to taki zbiór bardzo dobrych części, które nie bardzo pasują do siebie. W przypadku innych drużyn zastanawiamy się czy graniem dwójką nierzucających graczy na parkiecie nie burzy spacingu, a tutaj w piątce rzucać umie tylko Harris i to wg Maćka/Adama jeszcze pierwszy kandydat na trade (i pewnie słusznie).
Nie wierzę za bardzo w ten model budowania drużyny, choć większość graczy lubię. Myślę, że konieczny tu będzie jakiś trade i stracenie jakiegoś większego assetu niż Harris, aby zyskać doświadczonego gracza z rzutem. Tak sobie myślę, że z tym oglądaniem Magic pod Skilesem przez 82 spotkania w sezonie to trochę chyba kurtuzacja Maćku :P. Może pod Karlem by dało radę.
Może mi ktoś wyjaśnić dlaczego tak dużo pisze się w skarbie kibica o asystach pod kosz? Skoro asysta to podanie po którym zdobywa się punkty, chyba więcej warta powinna być asysta na trójkę.
No właśnie nie do końca. Dlatego, że są asysty, są asysty i są “asysty”. Mówiąc o asystach pod kosz ma się na myśli zagrania pod obręcz po których zawodnikowi pozostaje łatwy rzut lub dunk. Procent kończenia akcji po takich zagraniach powoduje, że są najcenniejsze. Dodatkowo o wiele trudniej jest wykreować właśnie taką asystę pod sam kosz niż asystę na obwód na rzut za 3 pkt.
I tego właśnie nie rozumiem. To tak jakby podzielić gole na te strzelone do pustej bramki i te strzelone z 16 metrów. Skoro wpadła bramka to co za różnica? Chyba, że chodzi tutaj o asysty w najgorszym enbiejowym stylu (pamiętna dziesiąta ‘asysta’ Westbrożego na triple double) a rozumiem, że o coś takiego przy podaniu pod kosz trudniej.