“Human paper cut”. Tak 15 lat temu Selena Roberts nazwała Reggie’ego Millera. Jedna z wielu małych szpilek latami wbijanych przez nowojorskie media w legendę Indiany Pacers. Dziennikarze z Wielkiego Jabłka krzywili się na myśl o Millerze, jak krzywimy się na myśl o kartce papieru tnącej naszą skórę pomiędzy palcami. Nie byli w tym odosobnieni, choć mieli więcej powodów niż ktokolwiek inny.
Ja też krzywię się na myśl o Reggie’m Millerze. Jest jak paznokieć drapiący szkolną tablicę. Jak sól na popękanych ustach. Jak nieopatrznie przygryzione sreberko od czekolady. Ta dziecięca twarz prosto spod ręki komiksowego rysownika. Ten uśmieszek żyjący pod jego nosem. Ten irytujący głos. Nieznosząca sprzeciwu brawura, z którą wypowiada swoje opinie. I fakt, że wszystko to robi całkiem świadomie. Ostatecznie mówimy o kimś, kto swoją autobiografię zatytułował “Kocham być wrogiem” i nigdy nie ukrywał, że na parkiecie odgrywa po prostu pewną rolę:
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Uufff…swietny art i kawal swietnej historii.
Uwielbialem Millera, jego bute i arogancje na boisku, niewazne czy naprzeciwko byl Starks czy MJ, i te jego trojki…ehhh…tluklo sie pozniej bez konca te rzuty na asfaltowym boisku chcac “byc jak Reggie” a nie jak Mike.
Ale to byly czasy “hej tu enbiej” i troche uluda mlodzienczej wyobrazni oraz lizania NBA przez strone 265 telegazety;)
Ogladajac te pamietne mecze z Knicks mozna bylo pomyslec,ze to best shooter ever..,kilkanascie lat pozniej przyszly game logi i adv.statsy i czar prysl…
I’ll miss you Reggie…
265,266 i 267 :)
267 to bylo prawie jak Synergy;)
Pzdr.
Przemek znowu w Top formie.
Dzięki za świetny artykuł i aż zachciało mi się obejrzeć świetne 30for30 ESPNu który jest jak najbardziej wskazany do ww lektury.
Mam podobnie.
NYK z tamtej dekady to moj ulubiony team ever,ale Miller byl wcieleniem “someone you love to hate” i na jakims poziomie kibicowalem mu bo te jego swietne mecze niejako legitymizowaly jakosc tamtych Knicks.
Tamta koszykowka powoduje u ludzi ogladajacych ja “live” inny rodzaj emocji-z wiadomych wzgledow.
Jednak na poziomie atletycznym, a przede wszystkim taktycznym to przy dzisiejszej lidze troche mezozoik, choc oczywiscie gracze kalibru “all time” jak Miller czy Ewing dominowaliby i dzis.
Ps.
Ogladalem ostatnio ECSF 97 Miami-Knicks i midrange Ewinga to jest chyba najlepszy rzut w historii wsrod wysokich graczy.
??
:)
30for30 z Millerem -klasa, i to jego: “I’m not talking trash,I’m a nice guy”
Hi hi…
Idealne dopełnienie do 30 for 30, dzięki!
Jako nastoletni chłopak nie znosiłem go oglądać. Był maksymalnie irytujący. Jak skórka przy paznokciu, piłowany styropian czy włos w zupie, którą trzeba zjeść żeby nie sprawić przykrości mamie. Z tym swoim chudziutkim ciałkiem, zapadniętymi oczkami i wiecznie wyciągniętymi do góry w obronie wątłymi rączkami, na tle pozostałych zawodników, wyglądał jak jeniec obozu koncentracyjnego.
Prekursor flopu – ale trzeba mu przyznać że robił to świetnie aktorsko. Mordował i upokarzał moich ukochanych Knicksów.
Ale do cholery to był Killer-Miller.
Zawodnik z jednym z najlepszych rzutów w historii ludzkości.
Wtedy mecze oglądałem na małym telewizorku a wyniki sprawdzałem na telegazecie.
Teraz w salonie stoi 60 calowy telewizor a na biurku trzy monitory.
Jest internet, zaawansowane statystyki i możliwość obejrzenia powtórek – każdy może zostać analitykiem, rozbijając poszczególne zagrania na 1000 elementów statystycznych.
Super atletyczni zawodnicy grają nowoczesny, szybki smallball.
Może to wiek, zagonienie i wieczny brak czasu, a może, mimo tych wszystkich udogodnień wokół, to jednak sama gra sprawia, że oglądanie koszykówki NBA nie daje mi już takiej przyjemności jak za czasów Millera.
Czegoś brakuje.
“Kiedyś było lepiej.”
Trochę rozumiem twój ból egzystencjalny związany z zagadnieniem “kiedyś było lepiej”. Tak to już w życiu bywa że czujemy sentyment do pewnych rzeczy z przeszłości, choć na pozór teraz wszystko jest milion razy lepsze.
Ale ja nie o tym.. bóle egzystencjalne swoja drogą, ale sposób w jaki przemyciłeś informację o swoim 60 calowym TV i 3 monitorach na biurku wzbudził mój szacunek a nawet (nie boje się uzyć tego słowa) podziw ;)… i do tego masz internet! Niektórym to się powodzi :)
I’m just kidding :D:D:D
Mam tak samo tylko telewizor mniejszy. Ale to chyba nie jest kwestia koszykówki, bo nic nie sprawia mi już takiej radości jak kiedyś. Popioł i kurz ;)
Wiesz, wszystko dla dzieci . . . :)
I tak 90% czasu lecą na nim kreskówki, a ja jak już siądę przed nim o tej
10 wieczorem to najczęściej za chwilę zasypiam. Tak naprawdę to żona go kupiła a ja dowiedziałem się niedawno że jest aż tak wielki, he he
Monitory na biurku są do roboty, a ja zamiast pracować czytam blogi o koszykówce, uhhh . . .
Wiesz, tak naprawdę chodziło mi o to że teraz wreszcie, mam m in lepsze warunki do oglądania koszykówki a nie sprawia mi to aż takiej radochy jak kiedyś.
Niby produkt lepszy, dopracowany prawie do perfekcji, a jednak brakuje mi tych emocji jakie dostarczała mi NBA w młodości.
Ględzenie starego piernika, hej
“Ilu spędziło 18 lat w jednym klubie z małego rynku i nie próbowało na starość ścigać tytułu w innym miejscu?
Tylko jeden. Reggie Miller”.
WRONG!!! JOHN STOCKTON, BABE. ;-)
John Stockton nie bił się z Jordanem i Bryantem. Nie ściągał też z trybun Artesta.
Czapka z glow za ten art. Kilka dni temu przedluzalem abonament na 6G i ten tekst potwierdzil mi ze warto bylo wydac kase. Jestes wielki, chyba nawet lepszy niz Maciek :). Taka analogia mi sie nasuwa ze sezon 2014/15 to byl Twoj rok bycia MIP, ale teraz osiagnales juz poziom MVP i bede trzymal kciuki za Ciebie w tym sezonie jak za S. Currego, aby nikt nie mowil ze to fluke i ze wszyscy sa znudzeni dominacja LBJ :D
da się napisać ciekawy tekst poza sezonem? da się
jest o czym? jest
brawo Przemek!
Własnie!
Czy na serio warto poswiecac sierpien na pisanie o dramach Tristana Thompsona i Markieffa Morrisa???
Mówcie co chcecie, ale ja zawsze jak słyszę Pacers, w pierwszej chwili widzę przed oczami Reggiego
Ale przeciez Spike Lee krzyczal do Reggiego w tym pamietnym meczu, ze w tym meczu byl choke Reggiego, wiec jak pozniej pokazywal mu w odwecie nawiazywalo do konkretnych slow Spike’a.
Fantastyczny artykuł, odżyły wspomnienia. Zawsze chciałem być jak Reggie imponowało mi jak ucieka po zasłonach i odpala rakiety. W czasach Jordana musiałem się kryć przed kumplami ale fakt jest taki że to mój Idol.