Tristan Thompson w nadchodzącym sezonie będzie grał w barwach Cleveland Cavaliers, to jest wręcz pewne. Nadal jednak nie doszedł z nimi do porozumienia w sprawie nowego kontraktu, więc formalnie nie jest w tym momencie ich zawodnikiem i dlatego też nie miał obowiązku pojawić się wczoraj na tradycyjnym media day, będącym początkiem obozu przygotowawczego. Przeważnie do tego czasu takie sprawy są już załatwiane i nawet gdy negocjacje ciągną się przez całe wakacje, start obozu traktowany jest jako nieformalny deadline. Przeważnie, jeśli zawodnik będący zastrzeżonym wolnym agentem do tego czasu nie otrzymał satysfakcjonującej go propozycji, podpisuje ofertę kwalifikacyjną. Zamyka sprawy offseasonowe, żeby jak najszybciej dołączyć do drużyny i móc skupić się na nadchodzących rozgrywkach. Ale nie w tym przypadku. Thompson i jego agent Rich Paul chcą walczyć do samego końca.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Uparty jest, bez kitu :)
albo głupi
Tak naprawdę wystarczyło w newsach napisać, ze nie pojawił się na treningu.
Nie czaje dlaczego taka pizda jak TT oczekuje takich zarobków… i dlaczego nie podpisał już i tak przeplaconego jak na jego skillset kontraktu.