W minioną niedzielę, w wieku 60 lat zmarł Moses Malone, jeden z najlepszych zawodników w historii NBA. Trzykrotny MVP, mistrz z Philadelphia 76ers i MVP Finałów 1983, który do dzisiaj pozostaje niedoścignionym liderem pod względem liczby ofensywnych zbiórek. Długo można wymieniać jego osiągnięcia i w amerykańskich mediach można teraz poczytać wiele artykułów o tym jak niedoceniana jest jego wielkość, ale też bardzo ciekawe opowieści o tym jaki miał wpływ na inne, wtedy jeszcze przyszłe legendy koszykówki. Charles Barkley nazywał go ‘tatą’, natomiast Hakeem Olajuwon już kilka lat temu stwierdził, że bez Malone’a nigdy nie stałby się zawodnikiem jakim był.
Charles grał z nim w Sixers przez pierwsze dwa sezony swojej kariery i jak opowiedział Jackie MacMullan z ESPN, Moses bardzo pomógł mu na samym starcie.
“Miałem problemy na początku” przyznał Barkley
Barkley powiedział, że stawił się na obozie ważąc prawie 300 funtów [137kg]. Oczekiwał, że wkroczy i będzie starterem, ale w pierwszych dniach sezonu dostawał ograniczoną liczbę minut.
Zwrócił się do jednego z weteranów, który zaoferował największe wsparcie – Mosesa Malone’a – i spytał go o co chodzi.
“Odsunąłem Mosesa na bok i zapytałem ‘Dlaczego nie gram więcej?'”
Malone odwrócił się, spojrzał na niego od góry do dołu i powiedział: “Jesteś gruby i leniwy, dlatego. Nie możesz grać w koszykówkę jeśli nie jesteś w formie.”
Malone zalecił debiutantowi, żeby zrzucił 10 funtów [około 4.5kg], a potem powiedział, żeby następnego poranka spotkali się na sali godzinę przed treningiem. Przez następny miesiąc trenował z Barkley’em przed i po treningu drużyny. Barkley zrzucił prawie 15 w tydzień i zaczął odczuwać różnicę w swojej wytrzymałości.
“Więc teraz gram trochę lepiej i Moses mówi do mnie ‘Zrzuć 10 [funtów] więcej’. Zeszedłem do 275 [125kg] i byłem coraz bliżej wejścia do pierwszej piątki i on mówi mi ‘Dziesięć więcej. Daj mi 10 więcej’. Do czasu gdy skończył ze mną, zszedłem do 255 [116kg].
I jak to mówią, reszta jest historią.”
Olajuwon nie miał okazji grać w jednej drużynie z Mosesem, ponieważ trafił do Rockets dwa lata po tym jak on opuścił Houston przenosząc się do Filadelfii. Ale jeszcze kiedy młody Akeem stawiał pierwsze kroki na Uniwersytecie Houston, Malone był gwiazdą Rockets i w czasie offseason mieli okazję zmierzyć się w meczach sparingowych i trenować razem, o czym pisze Fran Blinebury z NBA.com, cytując wypowiedzi Olajuwona:
“Nigdy nie osiągnąłbym tego co osiągnęłam, gdybym nie grał przeciwko Mosesowi na sali w Founde” powiedział Olajuwon zanim został przyjęty do Galerii Sław w 2008. “Znałem zasady. Znałem postawy gry i to co masz robić. Ale on jest tym, który nauczył mnie jak to robić.”
“Przeważnie nie mogłem przejść przez Mosesa, ponieważ był tak silny. Więc musiałem się nauczyć jak wykorzystać szybkość i zwinność, żeby go minąć. W ten sposób zbudowałem moją grę.”
Kto wie ile czasu zajęłoby Barkleyowi uświadomienie sobie, że musi dbać o swoje ciało i kiedy zacząłby pracować nad tym, gdyby nie miał wsparcia Malone’a. Może bez tego jego debiutancki sezon były rozczarowaniem i musiałby przejść dłuższą, trudniejszą drogę, żeby udowodnić swoją wartość i stać się gwiazdą NBA. Olajuwon tymczasem bardzo późno odkrył koszykówkę w swoim życiu i kiedy znalazł się w Houston musiał się jeszcze bardzo dużo nauczyć, dopiero kształtując swoją grę. Dlatego tak istotne dla jego rozwoju było to, że mógł pobierać lekcję u tak wybitnego środkowego, ówczesnego MVP ligi. Po wakacjach spędzonych na treningach z nim, był już gwiazdą swojej uczelnianej drużyny.
Te historie pokazują jak wielki wpływ Malone miał na NBA, nie tylko poprzez swoją grę, ale to też kolejny dowód na to, jak ważna jest rola weteranów. Nie zawsze są to tak wielkie gwiazdy, czasami są to zawodnicy siedzący na końcu ławki, ale powinni być w każdym zespole i wspierać swoich młodszych kolegów.
Kawhi Leonard ma mnóstwo szczęścia, że może grać u boku takich legend jak Tim Duncan, Tony Parker i Manu Ginobili, co na pewno bardzo pomaga w jego rozwoju. Oklahoma City Thunder długo trzymali fatalny kontrakt Kendricka Perkinsa głównie z tego względu, że miał on bardzo dobry wpływ na atmosferę w szatni i był mentorem dla młodych gwiazd. Nadal w tym celu mają w swoim składzie Nicka Collisona, a wcześniej przez jeden sezon mieli też Kevina Ollie, który niewiele grał, ale jak dzisiaj wspomina Kevin Durant – zmienił kulturę zespołu. Perkins tymczasem przeniósł się teraz do Nowego Orleanu gdzie ma być wsparciem dla Anthony’ego Davisa. Tego typu mentora na początku kariery brakowało natomiast sprawiającemu ciągłe problemy DeMarcusowi Cousinsowi.
Dobrym przykładem odpowiedniej kombinacji młodości z doświadczeniem są tegoroczni mistrzowie. W poprzednim sezonie w składzie Golden State Warriors było siedmiu graczy w wieku do 25 lat, w tym trzech starterów, ale wokół nich byli też Andre Iguodala, Andrew Bogut, a także Leandro Barbosa. Ten ostatni miał niewielką rolę na boisku, ale po finałach Steve Kerr chwalił go za to jak duże znaczenie miał dla chemii w zespole.
Tymczasem w Waszyngtonie Bradley Beal i John Wall sporo mówili w trakcie zeszłego sezonu o tym jak pomagała im obecność Paula Pierce’a i jak on dodawał im pewności siebie. Dlatego też tak dobrym posunięciem Flipa Saundersa było ściągnięcie z powrotem do Minnesoty Kevina Garnetta. On będzie mentorem dla młodych gwiazd, wzorem do naśladowania i tym, który zmobilizuje swoich kolegów do jeszcze cięższej pracy. A do pomocy dostał jeszcze Andre Millera i Tayshauna Prince’a. Saunders zadbał, żeby jego młodzi zawodnicy znaleźli się w odpowiednim otoczeniu.
Młodzież potrzebuje wsparcia starszych, bardziej doświadczonych, zwłaszcza na początku swojej przygody z NBA, nawet jeśli jest tak utalentowana jak Barkley czy Olajuwon.
Właśnie dlatego podoba mi się co robią Timberwolves w tym sezonie – Miller, Prince, KG – weterani na obwód, skrzydło i pod kosz. Młodzi tj. LaVine, Wiggins, Bennett, Towns czy Dieng mają idealne warunki do rozwoju.