Mimo wielu plotek pojawiających się przed startem offseason, że Jimmy Butler chce podpisać krótki kontrakt, żeby szybko wrócić na rynek, gdy podskoczy salary cap, ostatecznie zdecydował się na najdłuższą możliwą, pięcioletnią umowę. Co prawda Chicago Bulls nieco utrudnili mu szukanie krótszego kontraktu od innej drużyny, ale to i tak raczej nie miało większego znaczenia w sytuacji, gdy zaoponowali mu maksymalne pieniądze. Nie wiemy czy Butler rzeczywiście poważnie brał pod uwagę inne scenariusze, ale nie mógł przejść obojętnie obok oferty na ponad $90 milionów.
Tak jak prawie wszyscy podczas tych wakacji, zamiast ryzykować i czekać na 2016, wybrał bezpieczeństwo i gwarantowane pieniądze. Wybrał też większe pieniądze już teraz w ramach signing bonus, przez co jego kontrakt jako całość jest nieco niższy od maksymalnego.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Ciekawe jak to sie ma do zblizajacego sie lockoutu
Kontrakt Butlera przy wzroście salary to będzie steal.
“Natomiast akurat w jego przypadku jest to bardzo znaczącą kwartą,” ;]
Mnie w tej i podobnych historiach zainteresowało to, ze pomimo tych wszystkich “rozkmin” co, kto zrobi – krotki kontrakt+ryzyko+szansa wielkich pieniędzy od przyszłego roku VS duży, bezpieczny kontrakt już teraz – niemal wszyscy wybierają opcje druga, bezpieczna.
Ps. Ciekawy artykuł – nie słyszałem o tym bonusie przy podpisaniu kontraktu – bardzo podoba mi się taka opcja (Butler albo jego doradca – sprytnie).
Lepszy wróbel w garści… Zresztą Lebron jakby złapał jakąś kontuzję na cały sezon to i tak by dostał później maxa, zero ryzyka w sumie. W przypadku innych zawodników takiej pewności nie ma.