Gregg Popovich nie zarwał nocy z powodu otwarcia okienka transferowego. Nie zamierza o północy nikogo przekonywać, że warto przeprowadzić się do San Antonio. Będzie to robił dopiero w środę rano w Los Angeles, kiedy silna reprezentacja Spurs zje śniadanie z LaMarcusem Aldridge’em. To może być dla nich najważniejsze spotkanie tego offseason. Walczą o zawodnika, który miałby pomóc im płynnie przejść w nową erę, gdy nie będzie już Tima Duncana i nadal pozostać czołową drużyną ligi.
Spurs nie są drużyną, która przyciąga gwiazdy na rynku wolnych agentów i przeważnie nawet nie startują w tych wyścigach. Ostatni raz kiedy próbowali, miało to miejsce w 2003 i skończyło się niepowodzeniem, ponieważ Jason Kidd wolał okolice Nowego Jorku. Ale teraz mają realną szansę. Mogą mieć wystarczająco dużo wolnych pieniędzy na maksymalny kontrakt, mogą przekonywać swoimi mistrzowskimi trofeami, perspektywą powrotu do rodzinnego Texasu, możliwością współpracy z Popovichem i połączeniem sił z ich wschodzącą gwiazdą Kawhim Leonardem, który na pewno zostanie w San Antonio na dłużej. Spurs właśnie to załatwili.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Świetny ruch Spurs, żadnych nerwowych działań i sytuacja pod kontrolą
Zrobili wszystko co mogli żeby bić się o Aldridge’a, teraz trzeba tylko czekać
Aldridge’owi nigdzie nie będzie lepiej niż w SAS pod względem stylu gry, organizacji zespołu i walki o trofea. Jednak w wielu innych klubach może zawalczyć o większe pieniądze (w sensie krótki kontrakt i potem max w nowym salary). Tylko są dwa ale. Pierwsze to kontuzje LMA. Nie wiadomo co przyniesie nadchodzący sezon jednak jak wiadomo LaMarcus nie jest człowiekiem ze stali. Druga rzecz to zarobki, a satysfakcja z wykonywanej pracy. Wiadomo, że 150 mln to dużo więcej niż 90. Jednak gracze NBA są w takiej sytuacji, że już są zarobieni, oni już nie muszą, mają dla siebie dla dzieci, wnuków i prawnuków. A obok zarobków w pracy też ważna jest satysfakcja. LMA ma 29 lat i nie jestem pewien czy chce frustrować się w LAL czy NYK, czy też woli zawalczyć o pierścień w SAS. Właściwie jeżeli w grę wchodziłby tylko te trzy zespoły to sytuacja LMA byłaby bardzo podobna do tej Melo z przed roku. Wtedy wiedzieliśmy, dziś już mamy pewność, że z punktu widzenia kariery zawodniczej Carmelek popełnił błąd. Ciekawe jak będzie z Aldridgem.
jak pokazuje przykład wielu graczy, nie ma takich pieniędzy, jakich by nie byli w stanie wydać. Ja wiem, to pewnie akurat nie LaMarcus, ale 150 milionów ZAWSZE będzie więcej niż 90.
I to więcej aż o 67%. Ale łatwo się rezygnuje z cudzych pieniędzy ;)
Mnie nawet cudzych żal;)
Macie rację Panowie. Ja nawet nie mówię, że LMA powinien wybrać SAS. Sam nie wiem jakbym się zachował. Zwracam tylko uwagę na fakt, że nie zawsze sama kasa musi tym co decyduje o wyborze miejsca pracy.
Leaonrdowie to duża rodzina, najpierw Myers, teraz Kawhi :d
i jeszcze Nimoy, Hoffstader, Cohen.. ;P
LMA w Spurs to tzw. perfect fit. Mam tylko dwa ale. Czy za rok jak odejdzie Tim a Tony będzie o rok gorszy (możliwy poziom jakiegoś Beno Udriha) a Spurs za nic nie wejdą w luxury to czy okienko dla LaMArcusa nie jest za krótkie. Leonard + LMA to super duet jednak to za mało.
I druga sprawa to żeby pozyskać LMA muszą oddać Splittera. I mówi się o przejęciu niegwarantowanego kontraktu Haywooda w zamian za Tiago i Millsa. Serio Spurs? Jak wytłumaczycie LMA na śniadaniu, że Tim zostaje jeszcze na rok ale na pewno w tym roku nie wygracie pierścienia bo wzmacniacie najgroźniejszego rywala do tytułu.
I serio nie widzę powodów aby miał się frustrować w LAL. Nieaktualne dane. Co nie zmienia postaci rzeczy, że Spurs to najlepsza opcja.
Kultura tej organizacji i jej graczy jest doprawdy godna naśladowania