LeBron James przegrał Finały, ale jego dominacja była mistrzowska

35
fot. Ed Suba Jr / Newspix.pl
fot. Ed Suba Jr / Newspix.pl

Podczas gdy Golden State Warriors świętują zdobycie tytułu, LeBron James po raz drugi z rzędu musi pogodzić się z porażką w Finałach. Znowu mu się nie udało, a to już w sumie jego czwarte przegrane Finały w karierze…. Jaki bilans miał Michael Jordan? Nie, nie będziemy wchodzić w te porównania i nie powinniśmy też teraz mówić o Jamesie jak o wielkim przegranym tych playoffów. Seria z Warriors na pewno nie jest powodem, żeby kwestionować jego wielkość. Wręcz przecenie, kiedy za kilka lat będziemy oceniać to czego dokonał w swojej karierze, wyliczać jego rekordy, zdobyte nagrody, mistrzowskie pierścienie i wspominać jego najlepsze momenty, Finały 2015 będą gdzieś na szczycie listy jego najbardziej imponujących dokonań.

Nasze dzieci będą słuchać opowieści o tym jak LeBron w pojedynkę ciągnął zdziesiątkowany przez kontuzje zespół i jak zmusił jedną z najlepszych drużyn w historii ligi do zaskakująco wyrównanego pojedynku, zakończonego dopiero po sześciu meczach. Nie będą chciały nam uwierzyć, że to działo się naprawdę, bo to już teraz brzmi jak naciągana legenda, ale my mieliśmy to szczęście, że moglibyśmy być świadkami i oglądać to, co działo się na parkietach w Oakland i Cleveland. Widzieliśmy to jak dominował i chyba każdy z nas złapał się na tym, że chociaż przez chwilę pomyślał, że LeBron może być nawet w stanie to wygrać.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułRaport: Jimmy Butler chce krótkiego maksimum, coraz mocniej zaintrygowany Lakers
Następny artykułPrzerwa na Żądanie Extra: Podsumowanie Finałów i sezonu

35 KOMENTARZE

  1. Jeśli mowa o finałach ligi to LeBron przegrał je 4 razy, a nie 5. Te chyba najmniej spektakularnie a i tak chyba dość wyraźnie.

    Ale w sumie finałów ma tyle samo co MJ, więc jest coś w czym go doścignął. To tyle w kwestii GOAT. Jeśli kiedykolwiek to jeszcze nie teraz.

    0
  2. Cyferki wyglądają ładnie ale nie zmienia to faktu, że przegrał po raz czwarty finał NBA. Na takie statystyczne wyniki niecałe 40% z gry 31% za trzy i 68% z linii wcale nie powala. W decydujących momentach nie trafiał game winnerów a jego tyłek ratował Mozgov wraz z Dellavedovą ( początek serii gdzie powinno być 2:0 Cleveland). Najważniejsi w tej chwili są mistrzowie. GSW, które pokazało charakter wychodząc z wyniku 1:2 wygrywając trzy mecze z rzędu. To o nich się powinno w tym momencie najwięcej pisać.

    0
    • Ale co to ma za znaczenie, że przegrał 4 finały? Lepiej było odpaść z Chicago, żeby nikt nie liczył mu następnych przegranych finałów? Please.. Jordan nie wygrywał mistrzostw mając na ławce trenerskiej debiutanta, tylko prawdopodobnie najlepszego trenera w historii, mając jednego z najlepszych all-roundowych koszykarzy w historii (Pippen), mając zmienników i niezły core-team. Nie twierdze, że LeBron jest lepszy, bo nie jest. Co nie zmienia faktu, że jest genialny. Za każdym razem niech każdy, kto będzie mu wyciągał te porażkę pomyśli tak – w drugiej rundzie po kontuzji Irvinga mógł powiedzieć “Walić to nie będę się starał, bo i tak nie wygram”. Tymczasem LeBron sam wciągnął ten zespół do finału a potem sam ich utrzymał w grze! Dla mnie jest to sukces!

      0
  3. zgadzam sie z @Majkim i @Brujo , to by bylo chyba na tyle jesli chodzi o gadanie e jest jednym z kilku najlepszych ever. 2-6 lub 2-4 w finalach niestety jest nieprzebaczalne, chociaz faktycznie w tych finalach niewiele mozna mu zarzucic.
    Wiele wiecej nie mogl zrobic, choc skutecznosc (39%) powinna byc lepsza, nawet w taki skladzie. Jumpery w ogole mu nie siedzialy, glownie w 4 kwartach.

    0
  4. Na tak debilną argumentacje kto jest lepszy ever względem ilości przegranych/wygranych finałów James vs Jordan mam jeden komentarz. MJ miał 100% wygranych w finałach, bo dociągał do nich tylko z paczką, która bez problemu wygrywała wszystko, a z innymi odpadał po drodze. I niech mi ktoś teraz udowodni, że było inaczej. No i MJ nie może być best, jest jeszcze Robert H :)
    Pierdolenie o Chopinie :)

    Bronek, byłeś real King.

    Pzdr Hejters :)

    0
  5. Wydaje mi się, że paradoksalnie Lebron pokazał w tych finałach ludzką twarz, najnormalniej w świecie od piątgo meczu był zwyczajnie ujechany. Dzięki temu ludzie tacy ja , którzy przez ostatnie pięć lat cieszyli się z jego każdej porażki nabrali do niego szacunku za to jak wiele wysiłku by taką bandę dociągnąć do finału i grać we wszystkich meczach jak równy rywal w każdym meczu z najlepszą drużyną całego sezonu. Lebraon zszedł z olimpu i stał się człowiekiem i za to go szanuję od tych finałów.

    0
  6. Można przegrać finały i można przegrać finały. Tak gwoli wyjaśnienia, dla mnie najbardziej zapadające w pamięć były pierwsze finały przegrane przez LeBrona z Miami oraz te obecne. Nie liczę tych z 2007, bo tam… no co tam mogło się zdarzyć oprócz sweepu machiny Spurs to nie mam pojęcia. W 2011 LeBron tych finałów zwyczajnie nie uniósł psychicznie. Nie bez przyczyny wzięły się dowcipy, że nigdy nie rozmieni Ci dolara bo ma tylko 3 ćwiartki. Wtedy był hejtowany na maxa i moim zdanie słusznie. Po tegorocznych Finałach… Nie wiem jak można powiedzieć złe słowo na jego grę. Faktycznie, słabo rzucał, pudłował mnóstwo za 3, ale z drugiej strony, ile on tych rzutów oddał. To trochę taki casus Kobiego, wałkowany bodajże przy innym artykule, że zdecydowanie łatwiej zaliczyć dużo spudłowanych rzutów skoro tyle się ich oddaje. Ale to, jak ciągnął zespół, jak ich natchnął do tego heroicznego wysiłku i wygrania dwóch meczów, mimo tego, że od początku skazywani byli na porażkę, jak niesamowite wykręcał cyferki w zbiórkach i asystach. Nie rozumiem, jak można czegoś takiego nie szanować i rzucać argument, że przegrał kolejne finały i jest bee, bo ma raptem 2 pierścienie na 6 możliwych. Gość dotarł do finałów 5 raz z rzędu – to oznacza, że 5 kolejny sezon rozegrał jakieś 100 meczy. I co więcej, nie zapowiada się na Wschodzie, żeby nie powtórzył tego jeszcze ze 3-4 razy z rzędu. Sam, mimo tego, że nie jestem jakiś jego specjalnym fanem (ale też nie hejterem, zwyczajnie doceniam klasę zawodnika) byłem pod ogromnym wrażeniem tego co robi. Mecz nr. 3 to zdecydowanie mój prywatny najlepszy mecz tego sezonu. Jak całe Cleveland tam walczyło, jak oni padali na dechy. Normalnie esencja koszykówki, tryumf Dawida nad Goliatem. I chociaż gdzieś tam wiedziałem, że GSW grało na jakieś 75/80% a CLE wtedy na 110% swoich możliwości, to przemknęło mi przez myśl, że może jednak, jakiś cudem on wyrwie ten pierścień już w tym ‘pierwszym’ sezonie. Dlatego chylę czoła, złego słowa o Bronku powiedzieć nie mogę. Dominacja, nic innego nie można powiedzieć o tym co wyczyniał. I mimo tego, że LeBron te finały przegrał, to w nie tylko moich oczach, jest też ich zwycięzcą. PS. Gdyby w tych finałach spotkało się zdrowe Cleveland kontra zdrowe Golden State, to śmiem twierdzić, że mielibyśmy najlepsze mecze ostatnich lat. Może w przyszłym roku :)

    0
  7. We wszystkich zachwytach nad Lebronem (zresztą słusznych) zapomina się o jednym GSW są chyba najlepiej broniacym teamem a go ni podwajali. Co za tym idzie koncentrowali się na kryciu pozostałych zawodników. Przykryć shumperta, Dellego czy J.R. jest łatwiejsze niż najlepszego gracza świata. Poza tym nie jestem ekspertem od taktyki, ale nie widziałem zagrań przygotowywanych na akcje bez Jamesa. Czucie gry Kerra i odwaga w podejmowaniu decyzji oraz elastyczność wygrały ten finał. Dowodzi to też jednej rzeczy o której się zapomina, taktyka w koszykówce jest piekielnie ważna

    0
        • Jeśli chodzi o porównywanie Jordana i Jamesa to porównuje się liderów swoich ekip, więc wrzucanie Horrego z 7 ringami ma taki sam sens jak przekładanie DA Jordana nad Jamesem, bo przecież ma ponad 70% z gry i więcej zbiórek na mecz.

          Kto na koniec będzie “wyżej” w hierarchii ocenimy jak James skończy karierę.

          0
          • Dokładnie bo za x lat ktoś kto nie był świadkiem tych finałów, nie znał realiów obecnych nie będzie patrzył na heroizm Jamesa tylko na to że mistrzem zostali Warriors. Historia jednak pamięta wygranych i nawet jeśli James będzie 10 razy w finałach ale pozostanie na 2 pierścieniach to w masowej swiadomosci nie bedzie wyzej stawiany od Jordana.

            0