Washington Wizards przegrywali z Atlantą Hawks przez większość drugiej połowy meczu numer sześć, ale John Wall i Bradley Beal nie zamierzali jeszcze kończyć sezonu. Pociągnęli gospodarzy i po raz czwarty z rzędu losy spotkania rozstrzygały się w ostatnich akcjach. Na 6.4 sekund przed końcem Al Horford stanął na linii i spudłował jeden z dwóch wolnych, dając jeszcze szansę Wizards na doprowadzenie do remisu celnym rzutem za trzy. Randy Wittman poprosił o timeout i było wiadomo, do kogo powędruje piłka w tym kluczowym momencie. Paul Pierce wygrał dla nich mecz numer dwa, a też na finiszu poprzednio trafił dużą trójkę. Był clutch i teraz miał zrobić to po raz kolejny. Cały Waszyngton w niego wierzył, mimo że do tego momentu był ledwie 1/7 z gry.
Wizards mieli trochę problemów z obroną Hawks i trochę czasu upłynęło zanim dostarczyli piłkę do Pierce’a, a on nie miał dobrej pozycji, musiał się spieszyć, ale znowu to zrobił! Trafił trudny, kontestowany rzut za trzy z rogu równo z końcową syreną. Verizon Center eksplodowała.
The Truth uratował Wizards kolejnym wielkim rzutem… prawie. Wydawało się, że mamy dogrywkę, ale jeszcze sędziowie musieli to potwierdzić sprawdzając powtórkę. Był blisko, bardzo blisko, ale niestety emocje w Waszyngtonie szybko opadły, hala ucichła, a w ekipie Hawks wszyscy głęboko odetchnęli.
Powtórki nie pozostawiały wątpliwość i gracze gości zaczęli przybijać sobie piątki, ciesząc się z zakończenia serii. Pierce się spóźnił. Minimalnie, ale było po czasie. Zabrakło setnych sekundy. Miał jeszcze piłkę na palcach, kiedy na zegarze pojawiły się zera. Sędziowie też to widzieli i ogłosili koniec sezonu Wizards, nie zaliczając punktów.
Hawks 94:91, 4-2
“It went in and it’s just like, ‘You’ve got to be kidding me. That did not just happen.’ I thought he got it off. I was getting ready for overtime. And then … you’re like, ‘Heeeeyyyy! All right! We’ll take it!” Kyle Korver
“I was about to cry. I said, ‘Not again.’ … But the basketball gods were on our side.” DeMarre Carroll
Przez chwilę Pierce miał kolejnego buzzer-beatera, kolejny wielki rzut, który prawie przedłużył sezon jego drużyny. Wizards byli tak blisko, żeby jeszcze w dogrywce powalczyć o Game 7, ale teraz przez całe wakacje będą myśleć o tym, że zabrało tego ułamka sekundy. Będą myśleć o tym, co by było gdyby Wall nie był kontuzjowany. To dla nich bolesna porażka, ale mimo wszystko Pierce kończy te playoffy w imponującym stylu, będąc naprawdę CLUTCH. Teraz było za późno, ale trafił. Kolejny duży rzut pod presją, który trafił.
Miejmy nadzieję, że to nie był jego ostatni rzut w karierze.
“I don’t even know if I’m going to play basketball anymore”
Paul Pierce ends this postseason ranking 1st among all players scoring 1.303 points per possession. He turns 38 in October.
— Synergy Sports Tech (@SynergySST) May 16, 2015
Ładnie sie zestarzał Paul.
Ale troll espn-u, spójrzcie tutaj: http://streamable.com/4vhz
byłem przekonany, że po wypuszczeniu przez Pierce’a piłki z rąk widzę że pozostało 0,1 albo nawet 0,2 sekundy i że na pewno punkty będą zaliczone, a jak się dowiedziałem, że jednak nie, to porównałem sobie widok zegara nad tablicą z zegarem na tym paseczku espn – 0,3-0,2 sekundy różnicy… Wcześniej myślałem, że te zegary są zsynchronizowane, a tu się okazuje, że ten na który kibice przed tv i komputerami patrzą, może być, za przeproszeniem, gówno warty.
Na tym etapie i po takich playoffach wcale mu się nie dziwię.
Swoją drogą wciąż oglądam tego buzzera i mam nadzieję, że zegar doda od siebie te pół sekundy :)
Pół sekundy nie potrzebne, wystarczyłoby 1/10.