Dniówka: Co zrobi dwóch Jamesów?

6
fot. Bahram Mark Sobhani / Newspix.pl
fot. Bahram Mark Sobhani / Newspix.pl

Dwa mecze przed czwartkową przerwą, które już dzisiaj mogą ustawić swoje serie w sposób niekorzystny dla zespołów LeBrona Jamesa i Jamesa Hardena.

01:00 Chicago Bulls @ Cleveland Cavaliers (1-0)

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułCo dalej z San Antonio Spurs? Przed nimi bardzo ważny offseason
Następny artykułPółfinał Wschodu, mecz nr 2: Jimmy Butler rozłożył LeBronowi Jamesowi czerwony dywan, James przeszedł się po nim

6 KOMENTARZE

  1. Broda nigdy nie gra dobrze na Clippers. W tym sezonie krył go głównie Redick (na co narzekał u Simmonsa), który jest zbyt mądrym graczem, żeby łapać się na wymuszenia fauli Hardena. Coś mu siedzi w głowie chyba. Przeciwko LAC, datując do czasów OKC, w 21 meczach 17 razy nie przekroczył 20 punktów, a jego skuteczność w nich to 92-254 (35,8%).

    #ClipTheBeard

    0
  2. Kozacka analiza, zresztą jak zwykle. Nie wiem tylko czy jest sens dopatrywać się błędów i niedociągnięć w ataku LAC, skoro na całkiem niezłej jeszcze w sezonie regularnym obronie zdobyli 117 pkt, w dodatku bez najlepszego kreatora. Bardziej niż atak Clippers ciekawi mnie co stałą się z obroną Houston, bo w serii z Dallas również nie wyglądało to najlepiej (np. shoot-out w Game 3). W RS Rockets najlepiej bronili trójki (średnio 7.4 trójek/mecz przy skuteczności .322%). Tutaj LAC wpakowali im 13 przy 42%. Nie przegrali tego meczu atakiem, mimo tych strat (Clippers też przecież nie próżnowali tutaj), a obroną, dlatego chętniej przeczytałbym właśnie przegląd meczu od tej strony. Taka drobna sugestia, może niepotrzebne się w ogóle wtrącam, skoro to i tak tylko dniówka (więc teoretycznie zapowiedź kolejnego meczu), a nie flesz. Tyle co sam potrafię stwierdzić na podstawie meczu (żaden ze mnie ekspert), to to że Harden tak jak ssał w obronie, tak ssie dalej, mimo zauważalnej w RS poprawy. Wielokrotnie przysypiał i gubił swojego gościa (zazwyczaj Barnesa). Co ciekawe, dobrze krył stary Terry, który kilka razy udanie ścigał Redicka (głównie w 1 połowie – efekt: 0 pkt do przerwy DżejDżeja), ale potem się zmęczył i się to wszystko już totalnie rozpapłało. Teraz wychodzi ile znaczy Beverley dla tej drużyny właśnie.

    0