Do końca fazy zasadniczej zostały już tyko dwa tygodnie, za chwilę rozpocznie się najlepszy moment sezonu, ale tak jak nie mogę się już doczekać playoffów, tak nie miałbym nic przeciwko, żeby wyścig po MVP trwał jak najdłużej i dobrze by było gdyby drużyny głównych kandydatów do tej nagrody rozegrały jeszcze ze sobą jakiś mini turniej. To jest naprawdę coś fantastycznego, już dawno nie byliśmy świadkami tak interesującej walki o tytuł najbardziej wartościowego gracza sezonu.
Stephen Curry w ostatnim spotkaniu w LA podbił internet, kiedy ogłupił Chrisa Paula swoim dryblingiem. Poprowadził Warriors do 10. wygranej z rzędu, a w pięciu ostatnich meczach zalicza średnio 29.4 punktów, 7.2 asyst i trafiając rewelacyjne 5.6 trójek ze skutecznością 63.6%. Paul tymczasem dzisiejszej nocy przypominał, że on też jest w dyskusji o MVP i rozegrał imponujący mecz w Portland. Miał na swoim koncie 41 punktów i 17 asyst, stając się dopiero trzecim zawodnikiem z takimi statystykami od 1985 roku, a do tego jest jedynym, który w ostatnich dwóch sezonach zanotował mecz na poziomie co najmniej 35 punktów i 15 asyst (i zrobił to po raz drugi). Russell Westbrook zagrał jak zwykle i już po raz dziesiąty zanotował triple-double (31-11-11). Ale tym razem gwiazdą nocy był James Harden.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.