Russell Westbrook założył maskę i wrócił do gry po meczu nieobecności spowodowanej operacją złamanej kości policzka. Mamy kolejny dowód, że Russ nie jest zwykłym śmiertelnikiem, to cyborg. Kilka dni temu miał dziurę w twarzy, a teraz wrócił do punktu, w którym skończył, jakby nic nie stało. Znowu był na innym poziomie niż pozostali zawodnicy na parkiecie i robił niesamowite rzeczy, jak chociażby ta jednoosobowa kontra, kiedy przebiegł całe boisko wyprzedzając wszystkich i zakończył akcję efektownym wsadem.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
westbrook był też -12 na +/- …
Tak, ja też myślę, że bez niego by łatwiej wygrali..;)
Statystyka +/- jest jak rzut kostką, tyle, że 10-boczną a nie 6-boczną, bo 10 graczy naraz pracuje na ten śmieszny wskaźnik.
Wystarczy wejść w kilka z brzegu boxscore’ów, by zobaczyć, jak absurdalne wyniki daje ta statystyka:
Anthony Davis – 39 pkt, 17/30 z gry, 13 rebs, 8 blk, 3 stl – doskonały mecz, wskaźnik: +9
Norris Cole: 4 pkt, 2/8 z gry, 1 reb, 3 ast, 2 TO, 1 blk – wskaźnik: +13…
I po słabiutkim meczu Cole’a i wybitnym Davisa ten pierwszy poprawia sobie kosztem drugiego wskaźnik +/-
Nicolas Batum, ojciec wygranej nad Clippers, doskonałe cyferki, 20 pkt przy 6/11 z gry, 8 ast, 7 reb. 1 stl 1blk 1 TO. – wskaźnik -1.
Damian Lillard 5 pkt, 1/13 z gry 4 ast przy 5 TO, 18 reb(17 def) – +14, najwyższy wskaźnik w drużynie :D Drugi najwyższy, +13 miał Afflalo i jego 2/7 przy 3 stratach z ławki.
Takich przykładów jest codziennie na kopy, pamiętam, jak raz w tym sezonie James ze swoim standardowym 30/7/7 czy czymś podobnym miał gorszy +/- od J.R Smitha, który rzucił kilka cegieł i tyle go widzieli.
I nie, nie chodzi o obronę czy jakiś magiczny x-factor – ta statystyka jest po prostu loteryjna i zupełnie bezwartościowa, niestety naszym dziennikarzom wciąż zdarza się, nie wiedzieć czemu, wspomnieć czasem kto miał jaki +/-.
Statystyka ma coś pokazać i to robi. W tym wypadku pokazuje czy drużyna z tobą na parkiecie jest na + czy nie. Z Russellem nie byli.
Nie sądzę żeby była bezwartościowa, po prostu nie należy tego traktować jako całkowitą wyrocznię i zawsze trzeba dopowiedzieć kontekst.
Ze względu na wpływ niezależnych od nas zmiennych powiedziałbym bym, że ta statystyka pokazuje, czy ja z losową czwórką chłopaków z drużyny, przeciw losowej piątce drużyny przeciwnej, przy losowym wyniku, byłem akurat w stanie wyjść na + czy -.
Worthless piece of crap, gdzie gość z trzeciego garnituru, wchodzący na garbage time ma, realne szanse wykręcać niebotyczne i nic nie warte wartości.
O ile +/- kalkulowane w dużej próbie, czyli w długim okresie, dla kilku graczy równocześnie, być może jest w stanie powiedzieć coś o drużynie/kombinacji graczy, to w przypadku pojedynczego zawodnika i w dodatku z jednego meczu jest g**** warte
Pzdr
Dlatego mówię o kontekście. Takie długoterminowe statystyki +- piątek też są przecież prowadzone. Gówno warte jest wyciąganie zbyt daleko idących wniosków po 1 meczu, ale sama statystyka nie jest. Może być podstawą do dalszej dyskusji i np. zastanowieniem się dlaczego nie licząc dogrywki przez 37 min z RW robiącym w tym czasie 39/9/14 byli -17. Ja nie mówie, że to wina RW bo przecież może gdyby nie on to byliby -35 ale ewidentnie coś nie pykło tak jak trzeba.
No i z tego powodu pojawiają się dwa problemy. 1. Ludzie traktują poważnie ten stat w kontekście pojedynczych spotkań – co nie ma prawa powiedzieć nam niczego użytecznego. 2. Ludzie nie akceptujący analityki i krytykujący używanie statów argumentują przeciwko nim, używając przykładu ludzi z punktu pierwszego.
To tylko statystyka. Bez kontekstu i interpretacji nie znaczy absolutnie nic.
No skoro byli -12 z PHI to oczywiście, że coś było nie jak trzeba, ale kwestia leży w tym, że Russell mógł mieć praktycznie zerowy udział w tym bilansie, a w papierach stoi jak byk -12, czyli niby statystyki mówią cienki bolek z niego :)
Patrząc w ten sposób, to w 10 minut bez Westbrooka byli +17, czyli gdyby go nie wypuścić na parkiet to OKC w 48 minut byliby +80.
Ba jest lepszy motyw. Morrow, miał w 15 minut +34 (przy 3 z 8 z gry i praktycznie zerowym innym wkładzie w boxscore!). Jakby wypuścić 5 “Morrowów”, na pełne 48 minut, to wyszłoby prawie +110.
Tyle w kwestii +/- zależnych od dwóch całych teamów liczonych na jednego gracza :)
Ale skoro w USA tak się tym lubują, to niech kalkulują…
Pzdr!
Przede wszystkim powinno się zbadać, czy szereg czasowy był stacjonarny.. (no sorry, skrzywienie zawodowe ;))
Łatwo rzucać takiego ogólnikowe hasła: “trzeba spojrzeć szerzej, w kontekście” itp. itd., ale chętnie zobaczę konkrety,np w jakim kontekście należy umieścić fakt, ż Anthony Davis grając mecz nieosiągalny dla większości zawodników NBA, po obu stronach parkietu, notuje gorszy bilans od pierwszego lepszego ceglarza. Albo w jaki sposób Jeremi Grant mając 2/7 i 4 straty w 28 minut gry miał lepszy o 10 +/- od Canaana, który zagrał mecz życia, 31 pkt na świetnym procencie przy 7 zbiórkach i 6 asystach.
Choć to chyba w takim przypadkach pytanie retoryczne, bo widać na tych przykładach, że ta statystyka często po prostu nie działa. Pytanie dlaczego i czy mimo tylu złych wyników powinniśmy brać ją pod uwagę, skoro tyle jest bardziej miarodajnych wskaźników. I tak jak piszę to nie są odosobnione przypadki, wejdziecie w 5,10 czy 100 boxscore’ów i prawie zawsze ktoś kto zagrał po prostu słaby mecz będzie miał lepszy +/- od kogoś, kto zagrał świetny.
Ja osobiście nie zaufałbym planom samolotu, który na 10 lotów w 8 dociera do celu, a w 2 spada do oceanu bez sensownego wytłumaczenia tego faktu.
U kogoś w USA coś zadzwoniło jeśli chodzi o tę statystykę, tylko nie wiadomo w którym kościele.
Z resztą na chłopski rozum, spójrzcie na to tak:
-wchodzicie na parkiet, bronicie jak buldog, zaliczacie 5/5 z gry, kilka zbiórek itp. itd.
-kolega z pozycji obok zalicza 1/5, i to jeszcze po naszych dobrych podaniach
-kolejny kolega traci piłkę 5 razy
-Rywale trafiają trójkę za trójką, do tego na pozycjach, za których obronę nie jesteśmy odpowiedzialni
itp., itd.
10 graczy naraz wypracowuje wskaźnik, który później jest widoczny dla jednego. A ten jeden nie może odpowiadać za poczynania wszystkich dookoła. Ma swój matchup, swoje zadania i tyle.
Za dużo zmiennych, tak ja uważam i chętnie zapoznam się z logiczną analizą, dlaczego i jeśli tak to w jaki sposób mamy wspomagać się tym wskaźnikiem i kiedy.
Dawac go do celebrity splash!!!
Oby tylko tak grając, Westbrook nie zrobił swojej karierze zbyt szybkiego Celebrity Splash o parkiet :)
A ja przy okazji chciałbym zgłosić zaginięcie człowieka. Serge Ibaka, aka Air Congo, ostatnio widziany na rozgrzewce przed meczem z Philadelphią
Ibaka był skupiony na filmie dokumentalnym o nim samym, który kręcił Grantland
Jestem ciekaw jak Westbrook będzie grał po powrocie Duranta. Jestem zwolennikiem by te dwie gwiazdy rozdzielić. Razem nie zdobędą mistrzostwa.
Osobno zdobędą po jednym w tym samym sezonie …
Durant pucharr Uefa, a Westbrook puchar intertotto.
Na marginesie Jordan zaliczył 7 pod rząd potem 1 mecz przerwy i trzy kolejne TD.
Russ kozak na maxa. Płacze jak patrzę, że mam Duranta, a nie Westbrooka w Fantasy.
Czy Westbrook definitywnie przejął stery w tym sezonie i to już nigdy nie będzie drużyna Duranta?
Najpierw utworzą we dwójkę triumwirat. A potem Russ zasztyletuje Kevina i sam z sobą utworzy triumwirat :)
Takich trzech jak nas dwóch nie ma ani jednego.
WestBroży powinnien zatrudnic jakiegos brush air paintera by mu machnał płomienie na masce
Choryyy atletyzm, rozbieg wzdluz lini koncowej, zlapanie pilki 5kozlow z 2 obroncami na plecach i buum dunk.
# MVP
To wszystko oddajac 1/3 rzutów druzyny. Nie lubie Westbrooka tak samo jak i Hardena. Dac im pilke to beda grac coast to coast oddajac minimum 20 rzutow na mecz.
Westbrain po 3 Kwartach FG 22 REB 11
Kanter,Ibaka,Singler,Roberson FG 13 REB 12 TEAM bROOKS