Siedem meczów rozegrano ostatniej nocy i była to druga z rzędu względnie spokojna noc w NBA.
Houston Rockets bez Jamesa Hardena prawie wygrali w Atlancie, Boston Celtics na wyjeździe w Cleveland byli zupełnie innym teamem niż ten, który ostatnio świetnie wyglądał u siebie, Denver Nuggets w pierwszym meczu pod Melvinem Huntem pokonali u siebie Milwaukee, a Era Rudy’ego Goberta trwa w najlepsze – 24 zbiórki w wyjazdowym zwycięstwie nad Memphis bez chorego Z-Bo i nr 1 efektywnosć defensywna Utah Jazz (87,7 punktów na 100 posiadań) po All-Star Game.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Tak się dziś zastanawiam czy fakt, że zachód jest tak obrzydliwie mocny nie będzie w wielkim finale działał na korzyść wschodu? Czy zwycięzca zachodu wymęczony walka z najlepszymi już od pierwszego spotkania pierwszej rundy będzie miał siły w decydującym momencie wielkiego finału?
już od kilku lat zastanawiam się nad sensem tej narracji o wymęczaniu się na Zachodzie… Co innego może gdyby Wschód miał jakiś super-team ponad resztę, typu 4-0 w I rundzie, potem 4-1, 4-1 itd.
No i w tym roku tak może być.
Cavaliers.
Raptors pikują okrutnie i mają niekompletny skład, Hawks może braknąć doświadczenia (i wzrostu), Wizards to dno, Bulls rozsypią się przez kontuzje, a pozostałe teamy nie powinny w ogóle być w PO.
Nie zdziwi mnie jeśli Cavs (zdrowi itd) wejdą do finału po 4-0, 4-0, 4-2.
Ostatni rok trochę zaprzeczył tej tezie, ale przy sweepach w drodze do wielkiego finału na pewno łatwiej niż rozgrywający ciężkie 6,7 meczowe serie. Z drugiej strony można wtedy budować formę i momentum.
Tak samo można powiedzieć, że ktoś na wschodzie przejdzie spacerkiem do finału i to spowoduje, że będą mniej czujni. Jesteś lepszy jak grasz z lepszymi, a nie przeskakujesz nad średniakami.
Czyli na dwoje babka wróżyła :)
W ostatnich latach raczej ciężko mówić o “spacerku” w play-offach na wschodzie. Teamy takie jak Bulls czy Pacers grają dużo bardziej fizyczną i wyniszczającą koszykówkę niż jakikolwiek team (może za wyjątkiem Memphis, ale tez nie zawsze) na zachodzie. Dostaniesz ich x2 i po całej “tej wyimaginowanej” przewadze łatwej drogi na wschodzie.
Randy Wittman – po zmianie trenera w Orlando, Sacramento i Denver, teraz on jest do odstrzału. Oglądać Wizards po ASG to katorga. Myślałem, że po powrocie Beal’a będzie lepiej, ale myliłem się. Zero reakcji na meczowe sytuacje – lepiej trzymać na parkiecie bezproduktywnego Nene, niż wpuścić Gortata. Rozpisać jak się okazało najważniejszą akcję meczu na Beal’a, który w całym spotkaniu nie potrafił trafić trójki, niż dać ten rzut dla “The Truth” lub Janka Ściany…
Oby Wizards w tym sezonie odpadli w kiepskim stylu w pierwszej rundzie, może ktoś w zarządzie Wizards pójdzie wówczas po rozum do głowy i odstrzeli trenera. Pokonanie Bulls w poprzednich rozgrywkach posezonowych paradoksalnie zaszkodziło drużynie ze stolicy…
Najgorzej , ze dalismy mu 5lat, teraz glupio przyznac ze popelnilismy blad, taka narracja pewnie panuje w klubie, bo to jest trener, bez jaj, charyzmy etc Mr.Everbody
z twarzy zupelnie podobny do nikogo
Jeśli na wschodzie nie wejdą Heat i Komary, a Pacers i Pistons, to wcale takiego spacerku nie będzie, nawet w pierwszej rundzie.
Komary. <3
24 zbiórki to więcej o 10 niż Trybański w całej karierze NBA, howgh