George Gervin, Larry Bird, Bernard King, Michael Jordan, Chris Webber i Mo Williams, tak Mo Williams. Co ich łączy poza tym, że każdy z nich spędził sporo czasu biegając po parkietach NBA? To zawodnicy, którzy rzucili ponad 50 punktów w meczu przeciwko Indianie Pacers. Mo Williams wczoraj dołączył do tego elitarnego grona, a co więcej – jest dopiero drugim w historii po Gervinie, który zrobił to na parkiecie w Indianie. Doczekaliśmy się pierwszego 50-punktowego występu w sezonie i podobnie jak w zeszłym roku, po popisach Terrence’a Rossa i Coreya Brewera, znowu trudno uwierzyć, kiedy patrzy się na box score.
Mamy w lidze tylu świetnych strzelców, tylu zawodników, którzy potrafią zrobić się gorący i seryjnie zdobywać punkty, a granicę 50 przekroczył 32-letni Mo Williams, który do tego meczu zaliczał w sezonie najniższą skuteczność z gry (39.7%) od czasów debiutanckich. W karierze miał już występy na ponad 40 punktów i zdarzyło mu się to dwukrotnie kiedy grał u boku LeBrona Jamesa w Cleveland, ale było to już ponad pięć lat temu. Był też wtedy All-Starem, starterem w drużynie mającej mistrzowskie aspiracje, ale teraz jest tylko starzejącym się weteranem od czasu do czasu pełniącym rolę podstawowego rozgrywającego w tankujących Wolves. Już prawie trzy lata minęły odkąd ostatni raz zanotował co najmniej 30 punktów i gdybyśmy przed sezonem robili listę zawodników, którzy mogą rzucić 50, jego nazwisko nie przyszłoby nikomu do głowy. Ale to właśnie Maurice Williams z Jackson, Mississippi rozegrał swój mecz życia w Bankers Life Fieldhouse, ustanowił rekord kariery zdobywając 52 punkty i poprowadził Minnesotę Timberwolves do zwycięstwa, przerywając ich serię 15 kolejnych porażek.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Ładna historia. Miał facet mega dzień.
Kobe też miał dzień :)
Brawo Mo!!!
‚Nic nie będziesz w stanie dzisiaj zrobić i nawet się tym nie przejmuj’.
I to jest trashtalk. Żadnych wycieczek osobistych, niesmacznych uwag o żonach, nowotworach itd. Pełna kultura i spokój, a facet z drugiej strony gotuje się pewnie jak mało kto. Ucz się KG, ucz :)
hmmm ulubiony zawodnik syna? Jak do tego doszło?
19-20 fiu, fiu :)
Super. Ma facet jeszcze coś w baku.
Obrazek – to już jest taki koszykarski mem – Kobe pokazywał 81, Hibbert 0pts, 0rb ;)
“Nic nie będziesz w stanie zrobić i nawet się tym nie przejmuj” Kobe Bryant do Byrona Scotta po objęciu stanowiska trenera w Lakers
Ten tekst Williamsa trochę mi Jordana przypomniał. Bodajże Steve Smith to mówił, jak w jednym meczu Jordan zaczął liczyć swoje punkty. Ale od góry, aż doszedł do zera ;) .