Tyle było fantastycznych okazji, dlaczego dopiero teraz? Gregg Popovich miał rację – to “copycat league”.
Dziwne rzeczy dzieją się od kilku tygodni w Brooklyn Nets jeśli jesteś zainteresowany/zainteresowana.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Zaloguj się jeśli masz już abonament
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Moment zakończenia kariery w sporcie to bardzo ciekawy temat na jakąś szerszą analizę. Jedni grają do oporu, aż nie pozwoli im na grę zdrowie albo zabraknie sił. Inni wolą zejść ze sceny w momencie chwały i zostać zapamiętani jako bohaterowie. Ciężko wyczuć dobry moment,ale KG rozmienianie kariery na drobne nie wychodzi na dobre. Szkoda…
http://espn.go.com/blog/marc-stein/post/_/id/3429/defensive-player-of-the-first-trimester-2
zawsze mnie denerwowało gdy ludzie tak mysla, ja tam o wiele wiekszy szacun mam dla tych co maja w dupie rzeczy typu legenda, a kochaja gre, i męczą sie w wieku kolo 40stki, utrzymuja rezim treningowy i terminaz nba tylko po to zeby wyjsc na kilka minut na parkiet; ryzykujac tego typu pogardliwe teksty i uzalanie sie na nimi przez media i kibicow…
to w sumie dotyczny wszystkich sportow, nie tylko nba..
Ale masz racje, to ciekawy temat na tekst dla Przemka :)
Nie chciałem oceniać, który sposób jest lepszy bo nie potrafię tego ocenić. Sam nie wiedziałbym jak wolałbym zakończyć swoją karierę gdybym był sportowcem. Zresztą co by nie zrobić oceny będą różne. Jedni będą doceniać serce do gry i chęć utrzymywania reżimu treningowego w wieku 40 lat,a inni zarzucać,że to nie serce do gry tylko pazerność na pieniądze utrzymuje w sportowej aktywności. A prawda? Jak to zwykle w życiu bywa zapewne jest gdzieś po środku :)
no kasa pewnie dla wielu tez jest istotnym czynnikiem, także masz racje – prawda jest pewnie po srodku..
Popularna narracja jest to, ze ktos tam bedac wczesniej gwiazda, nie skonczy w blasku, tylko “rozmienia sie na drobne”, “robi z siebie pośmiewisko”, “rujnuje swoja legacy”, “glupi ze nie skonczyl kariery” itd.
Do dzis slysze to o jordanie w Wizards, chociaz on akurat jako the best ever, sie jeszcze obroni, no ale wiadomo nie musze wymieniac wielu mega graczy, ktorzy potem, ktorych dotyczyly tego typu teksty, a jednak fajnie ze byi dluzej w lidze (zreszta sama nba i mlodzi gracze na pewno duzo na tym skorzystali).
Aczkolwiek mozna tez zrozumiec po czesci argumenty drugiej strony, ze ciezko im jest patrzac na swoich idoli i ulubieńców ogrywanych przez młodszych “no name’ów”
Ahhh każdy chce być jak Lance
http://cdn3.vox-cdn.com/assets/4525281/blow.gif
Garnett dla mnie to ostatki wymarłego już gatunku charakternych, gryzących parkiet graczy. Teraz nastała era flopperów ,no defence guys. Wielu zawodników lat 90’s stosowało brudne zagrania – siemanko Bruce Bowen!- nie było to dziwne teraz lalki płaczą jak ktoś im dmuchnie
Garnetta będe podziwiał do końca jego dni w NBA niestety już policzonych.
https://www.youtube.com/watch?v=U8UUKUB9PaY
Faktem jest, że dzisiejsza koszykówka stała się bardziej atletyczna, ale jednocześnie – jak podkreślił @Ace – bardziej “flopowa”.
Grunt to skupić się na grze, a nie trush-talkach, dmuchaniu w ucho, rozwiązywaniu butów (Hello JR :D)etc.
I love this (dirty) game (Kevin).
Swoja droga takie podchodzenie nogami pod opadajacego po rzucie zawodnika, i to z pelna premedytacja, powinno byc surowo karane. Niestety skrecenie to najmniejszy bol jaki sie moze przydazyc jak sie spadnie na czyjas noge. Bowen to swietny obronca, jeden z najlepszych na obwodzie ever, ale sa granice tolerancji i nawet troche sie nie dziwie reakcja Vinca.