Trudno o dobrą atmosferę w zespole, który seryjnie przegrywa, osiągając nowe niziny w kategorii najgorszego startu sezonu w historii klubu. Tym bardziej jeśli mówimy o drużynie, która przystępowała do rozgrywek mając nadzieję włączyć się w walkę o playoffy, a po pierwszym miesiącu znajduje się na dnie tabeli. Zawodnicy są sfrustrowani i to przekłada się na relacje między nimi. Dlatego zdarzą się też takie sytuacje jak ta z jednego ze spotkań Knicks, kiedy Carmelo Anthony i Tim Hardaway mieli ostrą wymianę zdań na parkiecie. Hardaway, który jest jednym z najgorzej zbierających dwójek w lidze (3.9%), miał mieć pretensje do Melo, że nie walczył on o zbiórkę, a w odpowiedzi wkurzony lider Knicks miał zagrozić, że pobije go po meczu. Ale mimo pierwszych sensacyjnie brzmiących doniesień ESPN, obecnie wygląda na to, że nie ma większego konfliktu między Melo i Timem. Doszło do spięcia w tracie meczu, ale też było to jednym z powodów późniejszego spotkania zawodników we własnym gronie, żeby nieco oczyścić tę coraz cięższą atmosferę. Tymczasem próba zrobienia z tego dużej historii była typowym rozgrzebywaniem gówna jakim są teraz Knicks, gdzie wszędzie coś śmierdzi.
A jak jesteśmy już przy śmierdzącym temacie, Lakers też są fatalni i Kobe miał wczoraj coś do powiedzenia swoim kolegom podczas treningu:
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Wyzywamy kolegów z drużyny od papieru i skurwysynów, zgłaszamy halo do Kupchaka, po czym schodzimy z parkietu bujając się jak nigga gangsta z filmu kategorii C. I to wszystko akurat na treningu otwartym dla mediów. “Może trochę pokazówka”. Może?? Trochę?? :)
“Nie dba o dobrą, przyjacielską atmosferę na treningach, dba o wolę walki na parkiecie.” Jedyne o co zadbał, to żeby w świat poszło, jak to tylko mu niby zależy i jak nikt nie dorasta mu do pięt :)
Ale mamy z autorem wspólny wniosek: właśnie to jest Kobe, tylko chyba mówimy o innych rzeczach ;)
Pzdr
Dokładnie. Pokrzyczał, pokrzyczał jak ważna dla niego jest drużyna i może z czystym sumieniem wracać do śrubowania personalnych rekordów.
Exactly :)
po polsku te zdania, które wykrzykiwał Kobe do kolegów brzmią dosyć zabawnie i groźnie, nazwanie kogoś ‘skurwysynem’ też jest dosyć mocnym określeniem w polskim, nie oddaje w pełni kontekstu ‘madafaki’ z angielskiego :)
Masz rację. Mocne określenie skurwysyn w sumie nie oddaje “łagodnego” angielskiego kontekstu madafaki. Mówisz, że lepiej być matkojebcą? ;)
Nie przeklinajcie, kurka blaszka!
Nie bądź jak Charmin ;)
Wiesz, z ust reprezentantów kultury hiphop, bądź co bądź, związanej dość mocno z koszem w USA określenie ‘my madafaka’, ‘my nyga’ itd. to prawie jak ‘my brother from another mother’;)
Generalnie, ‘madafaka’ to nie jest z ust Bryanta aż takie wulgarne jak by się mogło wydać.
Dobrze, że im jeszcze Suareza nie zrobił..
Oglądałem w tym sezonie fragment treningu Lakers i to jest dramat jakie niektórzy prezentują tam zaangażowanie. I że niektórzy nie potrafią dorównać intensywności 36 letniemu dziadkowi po kontuzji to jeszcze większy dramat. Choć czy taki sposób motywowania podziała na takiego Lina czy Boozera to mam wątpliwości.
Chryste… LAL się właśnie skończyli. Boozer na Prezydenta…
Miękcy to bardzo zabawne słowo
http://i.imgur.com/i1Ok6qN.webm ;)
Wszyscy w lidze wg Bryanta są jak Charmin,oprócz niego oczywiście
Kobe jest nie do podrobienia…jako lider zespołu nie przychodzi na treningi drużynowe, a gdy się od święta zjawi to wyzywa wszystkich od madafakerów i pokazuje jak mu rzekomo zależy…naprawdę komiczne :)
Kobe dał kolegom do zrozumienia, że musi jeszcze więcej rzucać :) Bo oni i tak nie potrafią ;)
We talkin bout practice man! https://www.youtube.com/watch?v=d29VsG35DQM ;)
dobre nie znałem tego
https://www.youtube.com/watch?v=exOxUAntx8I
Czyzbym wyczuwal delikatna nutke transferu na Plutona? :)
W sumie to dziwne, że na trening z drużyną Kobasa nie przyjechał Obama. W końcu to takie rzadkie widowisko: Kobe trenuje z drużyną,… stąd tyle mediów ;P