W środę, po raz pierwszy od czasu przeprowadzki do Milwaukee, w Barclays Center pojawi się Jason Kidd i jego nowa drużyna będzie przystępowała do meczu mając na swoim koncie co najmniej jedno zwycięstwo więcej niż gospodarze (dzisiaj jeszcze grają z Knicks). Drugi rok z rzędu Brooklyn Nets nie potrafią dobrze wejść w sezon. Co prawda obecny rozpoczęli od wygrania czterech z pierwszych sześciu spotkań, ale nie mieli wymagających rywali, a teraz w serii trudniejszych spotkań zaliczyli cztery porażki z rzędu. Tak więc po 10 meczach mają tylko jedno zwycięstwo więcej niż rok temu. Wtedy oczekiwania wobec nich były oczywiście o wiele większe, ale teraz liczyli na lepszy początek, tym bardziej, że tylko w dwóch pierwszych spotkaniach nie mieli Brooka Lopeza i teraz grają już w swoim najsilniejszym składzie.
Ale to właśnie Lopez może być póki co jednym z ich największych problemów. Przesiedział prawie cały poprzedni sezonu, ma za sobą kolejne operacje stopy i ostatnio przyznał, że proces powrotu do gry jest dużo wolniejszy niż się spodziewał. Miał już kilka niezłych występów, ale póki co gra bardzo nierówno i nie jest tym samym dominującym w ofensywie środkowym, co przed kontuzją, kiedy zdobywał 20.7 punktów ze skutecznością 56% z gry na starcie poprzednich rozgrywek. Teraz ma średnio 15 i 47%, a wczoraj rozegrał fatalny mecz przeciwko grającym w osłabionym składzie Miami Heat.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Niestety, ale Netsów z Lopezem na boisku nie da się oglądać. Gość w obronie jest dnem. Dla mnie to jest Harden w wersji podkoszowej. Forsowanie rzutów jest również niesamowicie nużące.