Steve Nash odpowiada kibicom Lakers

11
Paul Rodriguez / newspix.pl
Paul Rodriguez / newspix.pl

Wielu kibiców Lakers nadal szuka powodów swoich rozczarowań poza parkietem. Ostatnio ich sokoli wzrok sięgnął jednego z pól golfowych, na którym “niczym młody chłopak” śmigał sobie Steve Nash. Ten sam Nash, który miał przecież w tym czasie leżeć w łóżku podpięty pod aparaturę podtrzymującą życie. Ostatecznie wysokie standardy ustanowione w Los Angeles nie powalają na wymigiwanie się od gry byle jaką kontuzją. Zerwanie Achillesa to absolutne minimum…

Swoją drogą to taki mały paradoks Lakers tego sezonu, bo z kolei większość graczy, która wybiega na parkiet to “łamagi” i “gracze D-League” (i nie wiem, które słowo to gorsza obelga), a ci którzy nie mogą na parkiet wybiec, to potencjalni zbawcy lub symulanci-dywersanci, którzy… wybiegając na parkiet staliby się “łamagami” i “graczami D-League”. To naturalny cykl rozwojowy graczy Lakers w 2014 roku.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułFlesz: Kings 5-1. Niepokonani Grizzlies. Debiutanci Magic. Kontuzje Rubio i Smarta
Następny artykułZamieszanie wokół Diona Waitersa (uwaga zawiera religię)

11 KOMENTARZE

  1. „łamagi” i „gracze D-League” (i nie wiem, które słowo to gorsza obelga)

    Granie w D-League to obelga? Zaplecze najlepszej ligi świata,zdobycie ogromnego doświadczenia i praca ze świetnym sztabem szkoleniowym.
    Serio, nie miałbym nic przeciwko nazywaniu mnie d-league’owcem

    Co do Nasha – niech kibice Lakers mają pretensje do swojego managmentu za taki format dealu z Suns, a od dziadka Steve’a się odczepią. Przez prawie 2 dekady robił na parkiecie co tylko mógł ,więc niech mu teraz nikt nie odbiera radości z życia, na jaką zasłużył po tak wspaniałej karierze.

    0
  2. Nie wiem o co w ogóle jest cały ten szum? Każdy sportowiec zawodowy w ryzyko swojej pracy wlicza kontuzje, podobnie jak kierownictwo klubu musi liczyc sie z tym, ze takie ryzyko istnieje (szczegolnie u goscia pod 40-tke). Zawodnik który łapie kontuzje grając dla swojego klubu dostaje normalnie pienądze kontraktowe a klub w swoim interesie stara sie go doprowadzic do zdrowia..chciał, ale nie daje rady? trudno. Pieniądze mu sie należą.

    ps. rzeczywiście czesto wydaje mi sie, ze troche nie szanujecie zawodników d-league, ale rowniez gości z końca ławki w lidze…Tyle szydery było np z Blache’a czy Bargnianiego..ku*wa to są goście których sama obecność w lidze swiadczy o tym, ze są co najmniej ok i szacunek im sie nalezy..i to jest to co podoba mi sie u Michałowicza w C+ facet docenia wszystkich z tej ligi moze dlatego, ze miał wiecej doświadczenia w praktyce trenerskiej i wie ile składowych trzeba wziąć pod uwage przy ocenie gracza na boisku.

    Blatche to w sumie nie jest dobry przykład :) wystrzelono go w rakiecie do Chin

    0
    • Chyba nie zrozumiałeś, w jakim kontekście pisałem “gracze D-League”. Napisałem to w konwencji – tak, jakby pisał to przeciętny kibic narzekający na graczy w swojej drużynie. Absolutnie nie miało to nic wspólnego z graczami, którzy grają w D-League.

      Mylisz się bardzo mocno, jeśli uważasz, że kogokolwiek nie szanujemy.

      0
  3. jesteś pewien pisząc “my”? wiadomo, że nikt nie powie o tym w wprost, ale zarówno w podcastach jak i w tekstach bardzo często ten szyderczy ton jest widoczny. Nie mam nic przeciwko waszemu stylowi i “dobry żarcik zawsze w cenie” ale tak jak pisałem wcześniej uważam podobnie jak wspomniany juz WM, że do tej ligi nie trafiają ludzie przypadkowi (z małymi wyjatkami :)

    Mało kto bił sie w pierś gdy Blatche w zeszłym sezonie robił miazge wchodząc z ławki i w pewnym momencie był najlepszym 6th manem w lidze.

    Chyba sie starzeje…

    0
    • Jestem pewny pisząc “my”. Pomyśl o tym, że piszemy i mówimy o NBA z perspektywy NBA, a to jest najwyższy poziom. Jeśli zażartujemy, czy nawet wprost powiemy, że ktoś jest słaby, to robimy to w konwencji – w domyśle jest zawsze “w porównaniu do”. Wydawało mi się to zawsze oczywiste, więc dziwię się, że mogłeś to tak odebrać.

      Jeśli nie bylibyśmy czasem szyderczy, bylibyśmy jak Michałowicz, a to jest ostatnia rzecz, której chcemy.

      0