Na początku sierpnia trainer Lakers Gary Vitti powiedział, że Steve Nash jest w 100% zdrowy i po raz pierwszy od dłuższego czasu nie odczuwa bólu nerwów. Później jeszcze przed startem obozu przygotowawczego Nash potwierdzał, że dobrze się czuje i nawet zostawiał sobie furtkę, że to wcale nie musi być jego ostatni sezon. Doniesienia z obozu też były optymistyczne. Podobno bardzo dobrze wyglądał na treningach i mogło się wydawać, że jeszcze trochę pogra w NBA. Niestety, 32 minuty w dwóch meczach preseason to był prawdopodobnie ostatni moment, kiedy mogliśmy zobaczyć Nasha na boisku. Jego problemy z plecami szybko się ponownie odezwały i okazało się, że może zapomnieć o występach w tym sezonie. Straci całe rozgrywki co w praktyce oznacza, że te dwa mecze preseason były ostatnimi w jego karierze. To była rozczarowująca wiadomość dla Lakers, ale możemy tylko się domyślać jak ciężki to musiał być moment dla samego Steve’a.
W zeszłym sezonie oglądaliśmy w „The Finish Line” jak bardzo jest zdeterminowany, żeby przezwyciężyć swoje fizyczne słabości i wrócić do gry. Nie chciał się poddać. Ostatecznie wystąpił tylko w 15 meczach, ale cały czas ciężko pracował, żeby odzyskać formę i miał nadzieję, że jeszcze będzie mógł rozegrać ten ostatni sezon. Udane wakacje sprawiły, że bardzo optymistycznie patrzył na nadchodzące rozgrywki. Tym bardziej wiadomość, że to już koniec musiała być dla niego dużym ciosem.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Całe lato trenował. Grał w gałę kiedy tylko mógł. Teraz śmiga jak młodziak i gra w golfa. Mam coraz większe podejrzenia, że to jest deal między nim a Lakers a nie żadna kontuzja kończąca karierę. I to żaden hejt przecież. Raczej biznes.
Szpilka jest natomiast taka: Przemek podziwia Nasha, że chciał wrócić albo umrzeć próbując. I szacunek dla niego że próbował. Kobas natomiast wrócił po jednej z najbardziej dewastujących kontuzji w sporcie i to będąc już w wieku emerytalnym. Ale jemu szacunek się nie należy bo przecież Bryant szkodzi tylko swojej drużynie. Nawet to nie ma żadnego znaczenia: http://stats.nba.com/leaders/#!?StatCategory=PTS
;)
Kiepska szpila. Ale nie spodziewam się za dużo po Kobe Nation, więc nie miej tego sobie za złe:)
Przecież że nie liczyłem, że Kobe hejter uzna ją za trafioną. Przemek, jesteśmy dorośli. Mam nadzieję, że to iż totalnie się różnimy w ocenie pewnych faktów/graczy nie ma nic wspólnego z braniem sobie za złe wzajemnych opinii. Przynajmniej z mojej strony!
Pozdrawiam.
Nie przejmuj się, ja się nigdy w życiu na nikogo nie obraziłem;)
0-5.
Szacunek do Kobego skończył się kiedy powiedział, że kolejne tytuły są dla niego najważniejsze a potem ot tak podpisał kontrakt 20mln/r.
27,6 40% 30% za trzy, plus/minus – 16.2
Co te staty miały pokazać?
Przy 0-4 bodajże +/- było w okolicach -30 więc jak widać statystyka jak statystyka. Kto wie, czy pod koniec sezonu słowa Magica i rozpatrywanie Kobego w gronie kandydatów do MVP nie będą prorocze :D
E tam, każdy zawodnik choćby miał pierdylion punktów i pizdylion zbiórek przy bilansie drużyny 20-62 jest traktowany z politowaniem :)
Więc nie ma co się podniecać wynikami Kobasa, są takie jaka jest drużyna LAL :)
Oj tam oj tam;) Ależ bądźmy poważni – ani mojego postu, ani słów Magica nikt nie powinien brać na poważnie. O ile gra Kobego raduje moje serce, bo jako jego zagorzały kibic bardzo cieszę się, że mimo wszystko póki co wciąż potrafi i może, to z drugiej strony naprawdę nie mam wygórowanych oczekiwań wobec drużyny ani tym bardziej jego samego.
Myślałem że czasy podniecania się suchymi podstawowymi statystykami już dawno za nami
Majki serio? Art o Lebronie – wciskasz kobasa, art o Nashu – to samo… daj już spokój. Tylko ty i Magic Johnson robicie Bryantowi PR na necie :D
W arcie o “Kobe Laker forever” jak wsadzałem mała ironiczną szpilę w temacie Lebron decision 2014, to zrozumiał, że tworzę alternatywną rzeczywistość i niesłusznie Bryanta obrażam, bądź tu człowieku mądry. Nie wiem tylko czy widok bardziej zasłaniają koledze majkiemu klapki “I Hate LBJ”, czy na oczy zsuwa się opaska “I LUV KB24”
Pzdr ;)
Przecież nikt Bryantowi nie odbiera woli walki czy prawa do powrotu.Krytykuje się go za grę a ta w opinii wielu osób pozostawia wiele do życzenia, tak jak i jego wpływ na obrany przez Lakers kurs.Szacunek za zebranie się do kupy, za chęć dalszej gry się należy ale gorzkie słowa za to, że nie wyciągnął żadnych wniosków z kontuzji, za ciągłą próbę udowadniania czegoś i rozbuchane ego również.
Dziś kibice Lakers szczują Nasha za to, że nie zrezygnował z 9mln$ i gra w golfa ale na dobrą sprawę czym się to różni od ekwilibrystycznych popisów Bryanta za które kasuje 25mln$ a które i tak nie przyniosą zwycięstw?Kobe obciążą Lakersów w nie mniejszym stopniu niż Steve.
Ależ Majki te staty mają ogromne znaczenie. Właśnie za to się go hatuje.
27 pkt z 24 rzutów, 40% skuteczności z gry, 30% za 3pkt, prawie 9 rzutów wolnych na skuteczności 75%. Dla porównania 3 kolejnych graczy to Thompson,Harden,Curry i tam wygląda to trochę inaczej nikt nie rzuca średnio powyżej 18 razy :(.
Go go power Lakers.
Pierdu pierdu tak jakby jego obecność wiele zmieniła.
Może zamiast 0-5 byłoby 1-5… whatever… przecież walczą o draft, a nie o PO.
https://vine.co/v/OMF2OjKnIqm
Tyle w temacie Kobego….
Uwielbiałem Nasha w Phoenix, zdecydowanie mój ulubiony rozgrywający ostatnich lat. Nie rozumiem tylko jednego, widział co się wydarzyło gdy Amare, Shaq, Hill i inni odchodzili z Arizony, a jednak zdecydował się na to samo. Niestety dla graczy tak podatnych na kontuzje, idealny (suchy) klimat + legendarna opieka medyczna sprawia, że słońca to właściwie jedyne miejsce gdzie mogą kontynuować kariery. Biorąc pod uwagę obecne problemy na centrze, nie mogę się doczekać, aż Suns sięgną po Grega Odena i zrobią z niego gościa na 82 mecze w sezonie.
Odchodził z Pheonix w całkiem niezłej formie, nikt nie mógł się spodziewać, że od razu się posypie. Chociaż Lakers też dali ciała z tym że kontrakt w tym wieku zawodnika dali na trzy lata, no ale to był Nash, który moim zdaniem po prostu połasił się na pieniądze. Gdybym był fanem Lakersów też byłbym zły może nie na Nasha, ale w ogóle na to, że ten deal nie wypalił (jeszcze ten nieszczęsny pick w tym roku, który mogą stracić. Co do jego nieobecności w trakcie meczów to nie wiem jak to jest czy kontuzjowany zawodnik musi jeździć na mecze czy nie, ale dyspozycja Nasha na pewno umożliwia mu w jakiś sposób na wspieranie drużyny. Jeżeli w ogóle odcina się od zespołu to nieładnie z jego strony.
Kobe to prawdziwy Jeziorowiec. Nikt tak jak on nie pomagał i nie pomaga w przebudowie teamu. Pomógł się pozbyć tłustego O’Neala, nieudacznika Howarda, nie dopuścił tych wszystkich egoistycznych gwiazdorów, ktorzy chcieli rzucać ponad 10 rzutów w meczu. No i gra niemal za minimum.
A już bardziej poważnie, hello, tezy o tym, że pomaga organizacji, raczej nie da się utrzymać. LAL to sobie dopiero zrobią kuku, jak mu oddadzą trenerke. A może tak być..
nieprawda. bardzo pomaga w tankowaniu!!!!
Jaasne.. Kobe i tankowanie? To jak Russell z umiarkowanym temperamentem :-)
Coś w tym jest :) Pamiętacie Kobasa 2 lata temu, dużo meczów powyżej 30 pkt i większość z tego to były porażki?
LAL nie tankują oni grają na maksa swoich możliwości :)))))))))))