Cleveland Cavaliers mają szczęście. Mają mnóstwo szczęścia. Żadnej drużynie los NBA nie sprzyja tak bardzo.
To Cavaliers wygrali aż trzy z czterech ostatnich Loterii Draftu. W tym roku wylosowali nr 1, pomimo tego że mieli na to tylko 1.7% szans. W 2011 zrobili to tylko dzięki temu, że przejęli ogromny kontrakt Barona Davisa i w pakiecie dostali pick, którego bezmyślni Clippers w żaden sposób nie zastrzegli. Nie możemy też zapomnieć, że w 2003 roku – w tym najlepszym drafcie od wielu, wielu lat – to również oni wybierali jako pierwsi. Mieli przy tym mnóstwo szczęścia, że mogli wtedy pozyskać LeBrona Jamesa. Natomiast kolejnym darem od niebios był fakt, że ich gwiazdor urodził się w niedalekim Akron i w Cleveland czuł się jak u siebie w domu.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
W końcu ogarnięty Gm, coach,cały sztab i clev nagle mogą być w końcu zespołem bez tych chorych sytuacji,LeBron wrócił na dobre czasy ;)
No przecież gdyby nie widział, że tu jest lepsze zaplecze do wygrywania niż w Miami to by nie wrócił.
Waiters będzie niszczył ich system. Zakładam, że do lutego już go nie będzie w Ohio.
Jeśli sentymenty były rzeczywiście tak mocne, być może i tak by wrócił… Widząc zresztą ostatni sezon Cavs nie wyglądali na rewelacyjne zaplecze.
Go Cavs Go!
czy Waiters nie może posłużyć do zamknięcia trade’u gdzie do Cavs trafia jakiś sensowny rim protector? Przy takim potencjale w ataku jaki jest w Cavs, może nawet ktoś pokroju Kendricka Perkinsa byłby dobrym rozwiązaniem (ofc, nie Perkins sam w sobie, bo deal Cavs-OKC raczej nie wchodzi w grę).
Prawdopodobienstwo wygarzenia się wszystkich tych przypadków wyraźnie wskazuje na teorię spiskową…