Barwy preseason (13.10)

3
Albert Pena / newspix.pl
Albert Pena / newspix.pl

CLEVELAND 122 @ MIAMI 119 (OT)

Nasz zaległy mecz z soboty, który okazał się oczywiście nie być najważniejszym meczem soboty. Niby Rio de Janiero, a było chłodno. LeBron James chyba naprawdę gra już w innym zespole niż Dwyane Wade i Chris Bosh, choć sam nie zawsze jeszcze o tym pamięta.. Kevin Love usłyszał kilka rad od swojego starszego kolegi i chyba się nie przejął. Ewentualnie James i Love postanowili po prostu zrobić Chrisowi Boshowi na złość. Kevin miał 25 punktów i trafił 4 z 5 rzutów za trzy.

Cavaliers w czwartej kwarcie prowadzili jeszcze 19 punktami, kiedy Shabazz Napier poczuł się znów jak w UConn i prawie w pojedynkę doprowadził do remisu. Podobnie jak w ostatnim meczu z Orlando jednak w dogrywce Heat nie potrafili już postawić kropki na i.

BROOKLYN 97 @ SACRAMENTO 95

DeMarcus Cousins obiecał sobie, że postara się ograniczyć w nadchodzącym sezonie ilość fauli technicznych do maksymalnie pięciu. Jeśli preseason ma być treningiem w tym zakresie, to nie idzie mu zbyt dobrze. Dziś zaliczył drugiego “dacha” z rzędu. Brook Lopez miał 18 punktów, ale największe gwiazdy i tak siedziały na trybunach, gdzie z okazji 10-lecia pierwszego meczu NBA w Chinach zgromadzili się Yao Ming, Shaquille O’Neal, Vlade Divac, Mitch Richmond i Peja Stojakovic.

DETROIT 89 @ WASHINGTON 91

Wizards grali już bez Bradleya Beala (jego miejsce w pierwszej piątce zajmie najprawdopodobniej Glen Rice jr.), okazało się jednak, że jego nieobecność nie wyczerpała limitu kontuzji na ten dzień. Kentavious Caldwell-Pope pośliznął się niefortunnie w trzeciej kwarcie i uszkodził lewe kolano. Stan Van Gundy w trzecim meczu z rzędu wyszedł inną dwójką pod koszem. Tym razem w pierwszej piątce zagrał duet Monroe-Drummond. Drummong był 9 na 9 z gry i zdobył 21 punktów, ale ostatni słowo należało do Kevina Seraphina, który na 5 sekund przed końcem zdobył zwycięskie punkty dla Wizards. Marcin Gortat miał double double 11/11.

INDIANA 98 @ DALLAS 106

Dirk Nowitzki wrócił do składu Mavericks po problemach z biodrem i wyglądał bardzo dobrze na 16 punktów. Niemiec latem pracował nad przyśpieszeniem swojego rzutu i – choć sam nie wiem, czy nie poddaję się tu po prostu autosugestii – faktycznie wygląda, jakby rzucał szybciej niż kiedyś. W każdym wypadku najważniejsze jest, że rzuca celnie. Pacers grali rezerwowym składem bez Roya Hibberta, George’a Hilla i Rodneya Stuckeya.

LA CLIPPERS 114 @ PORTLAND 119

Po tym, jak fantastycznie wyglądał jego jumper w meczu numer 1, Blake Griffin trafił dzisiaj raptem 1 z 10 rzutów spoza trumny (4 na 16 w całym meczu). Doc Rivers postanowił spróbować grać z Reggie’em Bullockiem w pierwszej piątce. Podejrzewam, że jest to próba znalezienia w składzie defensora z pozycji numer 3, coś o co martwimy się nie tylko my. Jamal Crawford trafił 6 trójek i miał 23 punkty. Drugi kolejny mecz przez problemy z lewą stopą stracił Damian Lillard – nie to jednak, że obijał się na ławce. Asystował, choć w całkiem niespodziewany sposób:

Wesley Matthews i zastępujący Lillarda w pierwszej piątce C.J. McCollum trafili 11 z 15 rzutów za trzy.

GOLDEN STATE 116 @ LA LAKERS 75

Steph Curry miał 25 punktów i jedno klepnięcie w pupę od Kobe’ego Bryanta. Jeśli Bryant klepie cię w pupę, to wiesz, że jesteś dobry:

Steve Kerr przesunął Andre Iguodalę na ławkę rezerwowych (w pierwszej piątce zagrał Harrison Barnes) i podobno zastanawia się nad tym, by w ten sposób właśnie rozpocząć sezon, by Iggy mógł pełnić rolę rozgrywającego w drugim składzie, do czasu aż do gry wróci Shaun Livingston.

Kobe trafił tylko 3 z 13 rzutów i chyba chciałby, żeby sezon już się zaczął. Ronnie Price trafił 3 rzuty i prawie Andre Iguodalę butem.

3 KOMENTARZE