Skarb Kibica NBA 2014/15: Philadelphia 76ers

12
fot. Chris Szagola / Newspix.pl
fot. Chris Szagola / Newspix.pl

Philadelpia 76ers nie ukrywali, że nie byli zainteresowani wygrywaniem meczów w poprzednim sezonie. To nie zmieni się również w tym nadchodzącym. Sixers wyznaczyli sobie długoterminowy cel, a droga do jego osiągnięcia w dużej mierze prowadzi przez kolejne drafty. 76ers próbują zrobić ogromny krok wstecz, aby potem móc stawiać konsekwentne kroki do przodu. Dlatego walczą w odwróconej tabeli, gdzie najgorsi są najlepsi.

Już sezon temu 76ers mieli bardzo słaby skład. Jednak zaskakująco dobrze rozpoczęli rozgrywki (3-0) i ostatecznie na koniec nie byli najgorszą drużyną ligi. Nawet mimo tego, że w drugiej połowie sezonu zanotowali serię aż 26 kolejnych porażek. Teraz jednak naprawdę się postarali. W Philly nie ma już trzech z czterech najlepszych strzelców drużyny, a na rynku wolnych agentów GM Sam Hinkie nie przeznaczył więcej niż minimalny kontrakt. Sixers teoretycznie mają świetną pozycję w walce o jak największą liczbę piłeczek w loterii, ale to wcale nie musi oznaczać, że dostaną 25% szans na wylosowanie jedynki. Ich plany może pokrzyżować szykowana reforma loterii. Niezależnie od niej – dalej zamierzają trzymać się swojej koncepcji budowy zespołu.

ZMIANY PRZED SEZONEM

Hinkie, jak na razie, kieruje się trzema głównymi zasadami tworząc skład swojej drużyny – 1) w drafcie z wysokimi numerami wybiera zawodników, którzy od razu nie zadebiutują w NBA; 2) jak tylko nadarzy się okazja, pozbywa się weteranów i pozyskuje kolejne picki do swojej kolekcji; 3) nie wydaje pieniędzy na rynku wolnych agentów.

W drafcie miał do dyspozycji dwa wybory w pierwszej dziesiątce. Z nr 3 postawił na Joela Embiida, który jeszcze na kilka dni przed naborem był typowany na jedynkę, ale musiał poddać się operacji stopy. Tym samym Sixers drugi rok z rzędu pozyskali kontuzjowanego centra. Z nr 10 Hinkie wybrał Elfrida Paytona, ale szybko wytransferował go do Magic za wybór nr 12 – Dario Sarica, który… przed draftem podpisał kontrakt w Turcji i jeszcze nie wybiera się do NBA.

Na rynku wolnych agentów 76ers zupełnie nie istnieli. Hinkie nie chciał wzmacniać drużyny weteranami, natomiast wykorzystał szansę osłabienia składu i przehandlował Thaddeusa Younga, ostatniego zawodnika, który był w Philly przed jego przyjściem. Sixers włączyli się w wymianę Kevina Love’a i oddając Younga do Wolves dostali w zamian pick w pierwszej rundzie przyszłorocznego draftu, a także kończące się kontrakty Aleksieja Szweda i Luca Mbah a Moute.

Najlepszym nowym zawodnikiem w Philly będzie jednak Nerlens Noel, nr 6 Draftu 2013, który wraca do gry po pełnej rehabilitacji zerwanego więzadła ACL. A jako, że dla Sixers pozyskiwanie zawodników zaczyna się i właściwie kończy na drafcie, inne istotne nowe twarze to gracze z drugiej rundy tegorocznego naboru – K.J. McDaniels (32) i Jerami Grant (39).

ROTACJA

PG – Michael Carter-Williams, Tony Wroten, Casper Ware
SG – Hollis Thompson, Aleksiej Szwed, Jason Richardson
SF – Luc Mbah a Moute, KJ McDaniels, Jerami Grant
PF – Nerlens Noel, Arnett Moultrie
C – Henry Sims, Brandon Davies, Joel Embiid

Rotacja 76ers może w trakcie sezonu jeszcze wielokrotnie ulegać zmianie, zwłaszcza na pozycjach 2/3, choć Thompson wydaje się mieć pewne miejsce w pierwszej piątce. Noel w preseason gra głównie jako silny skrzydłowy – szykowany do wspólnej gry z Embiidem – ale może też być centrem i 76ers mogą grać niżej z Mbah a Moute na czwórce. Tylko dziewięciu zawodników 76ers ma gwarantowane umowy na sezon 2014/15 – w tym kontuzjowani Embiid i Richardson – więc różni zawodnicy mogą jeszcze dojść do rotacji i różni zawodnicy mogą z niej wypaść.

TRENER: BRETT BROWN

76ers liderowali NBA przechwytach i w tempie gry. Gdyby bowiem grali konwencjonalnie, to pewnie byłyby mecze, w których ich 30 atak ligi nie zdobywałby więcej niż 70 punktów. Brown realizuje i kooperuje przy planie GM’a Hinkie’go, tworząc z 76ers poletko do sprawdzania różnego rodzaju graczy na minimalnych kontraktach. Dzieje się to trochę na zasadzie – nieładnie tłumacząc amerykańskie powiedzenie – “rzućmy wszystko na ścianę i zobaczmy co się przyklei”. Ten bałagan jest jednak kontrolowany i Brown wymaga od swoich niedoświadczonych graczy przywiązywania uwagi do podstaw. Zdarzało mu się w trakcie największych blowoutów brać nieoczekiwane timeouty i rugać swoich graczy za zły powrót do obrony, czy pouczać ich po błędach w defensywie. Lwia część pracy w 76ers wykonuje się obecnie na treningach. Brown dopiero co zamienił Grega Fostera na Seana Rooksa, który będzie teraz szkolił wysokich. Brown przyznaje też, że już niedługo w sztabach trenerskich drużyn NBA będzie nie jeden, ale co najmniej dwóch specjalistów od treningu rzutowego. Poza boiskiem Brown jest charyzmatycznym człowiekiem, który bardzo otwarcie mówi o procesie jaki odbywa się w 76ers. Nie każdy trener mógłby tak dobrze sprzedawać to, że 76ers są w gruncie rzeczy drużyną z pogranicza D-League.

GRACZE

Michael Carter-Williams. Czy można mieć lepsze wejście do NBA niż takie jakie miał MCW? Rok temu o tej porze amerykańskie media i my zastanawialiśmy się czy tankowanie – w odniesieniu głównie do 76ers – jest etyczne. Następnie MCW poprowadził 76ers do bilansu 3-0 na starcie sezonu, w tym zwycięstw nad LeBronem Jamesem i Miami Heat (22 punkty, 12 asyst, 9 przechwytów, 7 zbiórek) oraz Derrickiem Rose’m i Chicago Bulls (26-10-3-4). Oczywiście otrzymał za swoje pierwsze mecze nagrodę dla najlepszego zawodnika tygodnia. Potem jego efektywność poleciała na łeb na szyję, ale zakończył sezon ze średnimi 16.7 punktów, 6.3 asyst i 6.2 zbiórek, mając zielone światło w najszybciej grającym teamie NBA. Żaden gracz NBA nie poruszał się szybciej niż jego 4.6 mili na godzinę (minimum 20 minut w meczu). Był też szósty w liczbie penetracji (696). MCW to wysoki playmaker z ciągiem na kosz, lubiący pick-and-rolle, ale pozbawiony jeszcze dobrego rzutu. Żaden gracz NBA nie trafiał gorzej w sytuacjach catch-and-shoot niż jego 29.0%. Tylko dwóch graczy NBA grało na gorszej skuteczności niż jego 40.5% (minimum 1000 rzutów) i tylko jeden rzucał gorzej za trzy niż jego 26.4% (minimum 200 rzutów). MCW był też w Top3 najczęściej blokowanych graczy (1.6 PER-36) i trafiał tylko 35% ze strefy floaterów. Ma jeszcze dużo czasu na postępy, choć czasem zapomina się o jego wieku. 12 października skończy już 23 lata. Po zakończeniu sezonu przeszedł operacją prawego ramienia i rehabilitację przechodził przez cały okres przygotowawczy. Najprawdopodobniej opuści pierwsze tygodnie sezonu.

Hollis Thompson. Kandydat na gracza 3-and-D, pominięty przy okazji poprzedniego draftu. W Filadelfii dostał szansę pokazania się i połowę sezonu spędził w pierwszej piątce. Jego najsilniejszą bronią są rzuty zza trzy, których trafiał 40.1% (najlepiej z debiutantów), w tym 47% z rogów. Skuteczny jest również na półdystansie (44.8%). Thompson to dobry zbierający na swojej pozycji (7.7%), ale poza tym niewiele wnosi do gry. Najwięcej rzuca w catch-and-shoot, dużo gra bez piłki i miał najniższy wskaźnik USG% (10.1%) wśród rzucających obrońców NBA.

Luc Richard Mbah a Moute. Wcześniejsze sezony zdominowane przez problemy z kolanami sprawiły, że jest coraz mniej przydatny na boisku. Poprzednie rozgrywki były jego najgorszymi w karierze. Zanotował najniższy wskaźnik PER (8.9), a Wolves z nim parkiecie byli średnio -8.2 punktów na 100 posiadań gorsi, co było drugim najgorszym wynikiem w drużynie. Przede wszystkim był fatalny w ataku, gdzie punkty zdobywał głównie lay-upami (skuteczność 28.4% z odległości dalszej niż półtora metra od kosza), a do tego popełniał sporo strat (13.4%), często gubiąc piłkę. Nadal ma wartość w obronie (według Synergy zatrzymywał rywali w post-up/iso na skut. 28.2% z gry), ale w Philly najbardziej przyda się w roli mentora dla Joela Embiida. Obaj znają jeszcze z czasów gdy Embiid grał na afrykańskich campach organizowanych przez NBA. To właśnie LRMAM go wypatrzył, wziął pod swoje skrzydła i potem pomógł mu się przenieść do Stanów.

Nerlens Noel. Przez cały poprzedni sezon przechodził rehabilitację po operacji kolana i dopiero teraz zadebiutuje w NBA. Jest bardzo mobilnym, atletycznym, jeszcze lekkim środkowym i podczas Summer League potwierdził swój potencjał. Dobrze kończy akcje przy obręczy i cały czas pracuje nad swoją grą w ataku. Nadal jest jeszcze bardzo surowy i sporo mu brakuje, żeby być zagrożeniem w post-up, ale powoli robi postępy w grze face-up. W rozgrywkach Ligi Letniej zdobywał 13.4 punktów, trafiając 50% z gry. Pokazał też poprawiony rzut, wykorzystując aż 70% wolnych, po tym jak na uczelni było to niecałe 53%. W obronie już teraz jest postrachem dla rywali. Blokował 2.6 rzutów, skutecznie chroniąc obręcz i bardzo dobrze radził sobie też na dole (1.8 przechwytów).

Henry Sims. Środkowy niewybrany w Drafcie 2013, który spędził sezon 2013/14 w D-League i dwóch drużynach NBA. W poprzednim sezonie sprawdzali go Cavaliers, ale przy okazji trade deadline wytransferowali go do Sixers, gdzie wskoczył od razu do pierwszej piątki i miał okazję dużo grać, zaliczając nawet mecze na ponad 20 punktów. Ostatecznie w 26 spotkaniach w Philly zaliczał 11.8 punktów i 7 zbiórek. Był za to jednym z najgorszych środkowych w restricted area (52.4%). Ma jednak solidny rzut z półdystansu (41.2%) i dobrze zaprezentował się w post-up (1.0 PPP), chociaż z drugiej strony bronił te akcje na słabiutkim poziomie 1.03 PPP. Jest też solidnym zbierającym (14.8%).

Tony Wroten. Większość debiutanckiego sezonu w Memphis przesiedział na ławce, ale już w Philly miał okazję dużo pograć. Wchodząc z ławki zdobywał średnio 13 punktów, był jednak bardzo nieefektywny. Nadal nie ma jumpshotu, a często rzucał za trzy (3.8 prób PER-36), trafiając fatalne 21.3% i był to zdecydowanie najgorszy wynik spośród wszystkich, którzy oddali co najmniej 100 rzutów zza łuku. To jednak nie przeszkodziło mu w zostaniu liderem NBA jeśli chodzi o… celne rzuty z własnej połowy. Udało mu się tak trafić dwa razy i co prawda potrzebował do tego aż 12 prób, to pozostali trzej gracze z co najmniej 10 takimi dalekimi rzutami, wszystkie spudłowali. Najczęściej atakował pole podkoszowe i z penetracji zdobywał 11.4 punktów PER-48, co było nr 1 w całej NBA. Ale i w tym elemencie był nieskuteczny (42.3% z penetracji). W sumie, w restricted area trafiał tylko 53.8% i z zawodników, którzy oddali tam co najmniej 500 rzutów jedynie Tyreke Evans był gorszy. Wroten to bardzo dynamiczny gracz z piłką, ale ma tunelową wizję i dopiero uczy się zmieniać tempo swoich ataków. Póki co zna tylko jeden bieg. Ma potencjał być lepszym obrońcą niż jest.

KJ McDaniels. Niski skrzydłowy z uczelni  Clemson. Jeden z najbardziej atletycznych zawodników ostatniego draftu, wybrany na początku drugiej rundy. Świetnie czuje się w kontrach, potrafi wykończyć podania nad kosz, jest aktywny w walce na tablicach i dobrze zbiera. Ma duży potencjał w defensywie, może pilnować trzech pozycji, dobrze broni na piłce, kontestuje jumpshoty i znakomicie blokuje przy obręczy. Ma szansę już w swoim pierwszym sezonie być jednym z najlepiej blokujących wingmanów w NBA. Poprawił swój rzut, ale nadal nie jest to jego mocna strona. Nie potrafi też wykreować sobie pozycji i często podejmuje złe decyzje, z piłką, za dużo rzucając z dystansu albo forsując penetracje. Podczas letnich rozgrywek w Orlando i Vegas, łącznie w 6 meczach zdobywał 9.7 punktów, trafiając dobre 7/13 za trzy i pokazując jak skutecznie może zatrzymywać rywali (7 bloków). To póki co jednak jego jedyny skill na poziomie NBA.

Aleksiej Szwed. W swoim drugim roku w NBA był jednym z najmniej efektywnych strzelców w całej lidze. Nikt kto oddawał co najmniej jeden pull-up jumper w meczu nie trafiał tak słabo jak on (19%). Do tego Rosjanin był nieskuteczny w penetracjach (32.8%), a rzucając zza łuku utrzymał się na słabym poziomie sprzed roku (29.4%). Jego wskaźnik asyst spadł do 17.3 i był minusowym graczem w ataku. Był natomiast jednym z najlepiej blokujących guardów zaliczając 0.9 bloku PER-36, a do tego miał też 1.4 przechwytów PER-36 i najlepszy w Minnesocie rating defensywny (102.2). Z uwagi na swoją wątłę posturę nie może być jednak mylony z bardzo dobrym obrońcą.

Arnett Moultrie. Stracił początek sezonu wracając do zdrowia po operacji kostki. Natomiast pod koniec został zawieszony na 5 meczów za pozytywny wynik testów antydopingowych. Do gry wrócił w lutym, początkowo w D-League, później w Sixers, zanim wystąpił ostatecznie w zaledwie 12 meczach (w sumie rozegrał tylko 59 spotkań przez dwa lata). W barwach Delaware 87ers niczym szczególnym się nie wyróżnił, zaliczając 10.5 punktów i 4.5 zbiórek w 28.3 minut. W Sixers notował tylko 6.9 punktów i 6.7 zbiórek PER-36.

Brandon Davies. Mierzący 208 cm center, który był drugą opcją w uniwersyteckiej drużynie Jimmera Fredette’a. Davies to solidny gracz na poziomie euroligowym, ale był jednym z najgorszych zawodników NBA w 575 minut, które rozegrał w poprzednim sezonie. Trafiał tylko 42% rzutów – 54% przy obręczy i 26% z midrange. To klasyczny silny skrzydłowy/center z przeciętnym atletyzmem, rzutem do 4-5 metra i słabo rozwiniętą grą w post-up. Zbierał jedna fatalne jak na wysokiego 14.5% piłek i bronił obręczy na bardzo słabym poziomie 54%.

Elliot Williams. Atletyczny guard wybrany w pierwszej rundzie Draftu 2010, którego od początku kariery prześladują kontuzje. W swoim pierwszym roku w Portland stracił sporo meczów przez uraz ramienia, natomiast cały drugi sezon opuścił po zerwaniu ścięgna Achillesa. Poprzedni sezon był pierwszym, w którym zaczął regularnie grać. Wchodząc z ławki Sixers zaliczał  średnio 6 punktów ze słabą skutecznością 41.5%, będąc dobrym przy obręczy, ale mając problem z jumpshotem, Oddawał średnio blisko 4 rzuty za trzy PER-36, a trafiał tylko 29.6%. Był jednym z najgorszych rzucających obrońców pod względem PER (8.71) i miał najgorszy na swojej pozycji wskaźnik Real Plus-Minus w NBA (-8.44).

Casper Ware. Niewysoki scoring guard (176 cm), który dwa lata spędził we Włoszech. Tam w 2013 roku został MVP drugiej ligi i w marcu dołączył do Sixers. Wystąpił w 9 meczach poprzedniego sezonu, natomiast uwagę na siebie zwrócił podczas Summer League w Orlando, gdzie spisywał się bardzo dobrze. Zdobywał średnio 19 punktów, trafiając 36.8% za trzy i zaliczał przy tym 5.2 asyst. Potem pojawił się jeszcze w Vegas, ale w dwóch meczach miał tylko 14 punktów z 17 rzutów i 4 asysty. W preaseason walczy o utrzymanie się w składzie.

Jason Richardson. Stracił cały sezon 2013/14. próbując wrócić do formy fizycznej po operacji kolana. Obecnie nie wiadomo też czy zagra w tym sezonie. Nie mamy informacji na temat jego zdrowia. Mamy za to wątpliwości czy Sixers w ogóle będą chcieli dać mu minuty kosztem młodych zawodników. Na razie mówi się tylko o jego roli mentora – w końcu jest najstarszym graczem w Philly. Jest też najlepiej opłacanym w Sixers (6,6 mln dol.), będąc w ostatnim roku kontraktu.

Joel Embiid. Rewelacja sezonu 2013/14 w NCAA. Mierzący 213 cm center, który przyjechał do USA z Kamerunu i podczas jednego roku wspólnej gry w Kansas z Andrew Wigginsem przejął… większość jego hype’u. Swoim bardzo szybkim progresem wywindował już w lutym swoje nazwisko na szczyt listy wielu Mock Draftów, wyprzedzając Wigginsa i Jabariego Parkera. Embiid to środkowy z zaskakująco dobrym wyczuciem gry i płynnością ruchów. Praktycznie z tygodnia na tydzień rozwijał swoję grę w post-up, docierając w końcu do momentu, w którym bywał podwajany przez cały mecz. Wtedy pokazywał (nagle), że może być bardzo dobrym podającym w takich sytuacjach. PER-40 zaliczał w 28 meczach 19.4 punktów, 14.0 zbiórek, 4.5 bloku i 2.3 asysty, trafiając 64% rzutów, w tym trafił nawet jedną trójkę ze szczytu. Bardzo trudno o podobny przykład 7-footera o takich umiejętnościach w wieku 20 lat, jeszcze trudniej wskazać gracza, który w ciągu kilku miesięcy zrobił tak kolosalne postępy. Embiid gra w koszykówkę dopiero od 15 roku życia. Niestety przed draftem zdiagnozowano u niego złamanie kości łódeczkowatej w prawej stopie i 20 czerwca przeszedł operację, która wstępnie miała go wyłączyć na 4-6 miesięcy. Być może jednak 76ers zdecydują się pozostawić go poza grą na cały sezon.

W NAJLEPSZYM WYPADKU

To będzie drugi kolejny sezon, w którym 76ers skupią się na rozwoju i dawaniu szans swoim najlepszym młodym graczom. W poprzednim sezonie 76ers “wygrali” Carterowi-Williamsowi nagrodę dla najlepszego debiutanta. W tym sezonie w dyskusji może znaleźć się Noel. Tylko w progresie zawodników takich jak MCW, Embiid, Noel, Wroten, Moultrie czy Thompson, należy upatrywać szans 76ers na zrobienie kroku do przodu. Liczba zwycięstw nie jest tu najistotniejsza. I choć prawdopodobnie władze NBA i pozostałe kluby pokrzyżują 76ers plany, zmieniając zasady loterii Draftu 2015, to wciąż najlepszym rozwiązaniem dla Szóstek będzie “poprawienie się” i zajęcie tym razem 30 miejsca w lidze.

NAJGORSZY SCENARIUSZ

O to, że wygrają za dużo i zmniejszą tym swoje szanse w loterii raczej nie muszą się obawiać. Hinkie już się o to postarał, aby te szanse zwiększyć możliwie jak najbardziej. Najgorszym scenariuszem dla 76ers jest  coraz bardziej realna reforma loterii, która sprawi, że miejsce na dnie tabeli nie będzie już dawało tyle korzyści co dotychczas. Będą najgorsi, ale będą mieli tyle samo szans na wylosowanie jedynki co trzy inne zespoły, a do tego będzie większe ryzyko znalezienia się poza Top4. Natomiast z rzeczy, które będą działy się na parkiecie, najgorszym scenariuszem będą jakiekolwiek problemy z wyleczonym kolanem Noela i kłopoty Embiida przy rehabilitacji zoperowanej stopy.

CO LUBIĘ

Adam: Sam Hinkie. Jestem jego fanem i tego co próbuje stworzyć w Philly. Teraz jego drużyna wygląda fatalnie, a on mocno ryzykuje, ale ma plan, gra o wysoką stawkę i to może się udać.

Maciek: Joela Embiida. Marek, jak robi się serduszka w wordpressie? To mój nowy “Oden”. Proszę, niech będzie zdrowy, a może być lepszy niż miał być Oden. Może być lepszy niż jest Dr Marc, może być lepszy niż Dwight, lepszy niż Bynum z czasów Lakers, lepszy niż jakikolwiek inny center od czasu epoki centrów w latach 90-tych. Myślałem też, że Blake Griffin ma najlepsze poczucie humoru. Bogowie Koszykówki pozwólcie mu być zdrowym.

Przemek: Sam Hinkie wprowadza pojęcie “budowanie drużyny NBA”, na wyższy poziom i nie pozwala nikomu zmienić swoich założeń. Szanuję to, choć boję się jednocześnie, że kiedy Sixers zaczną odnosić sukcesy, więcej drużyn pójdzie tym tropem.

CO MI SIĘ NIE PODOBA

Adam: Mecze Sixers. Chętnie popatrzę na MCW i Noela, ale generalnie nie jestem fanem oglądania D-League.

Maciek: Oglądanie 76ers w sezonie regularnym NBA. Poza sezonem? Dziś obejrzę już trzeci mecz 76ers w tym preseason. W preseason to drużyna koszykówki jak każda inna, bo większość teamów daje pół meczu swojej drugiej i trzeciej piątce. Potem przychodzi sezon i Sixers wciąż mają drugą piątkę w wyjściowym składzie, a trzecią w drugim.

Przemek: Nic. Sixers stali się tak karykaturalni, że narzekanie na cokolwiek w przypadku tej drużyny samo w sobie jest śmieszne.

MÓJ GRACZ

Adam: Joel Embiid. Nie zobaczymy go w tym roku jeszcze na parkiecie, ale już jest świetny i już trzeba go śledzić – choć na razie tylko na Twitterze. Z taką osobowością musi zrobić karierę w NBA, nie ma innego wyjścia.

Maciek: Joel Embiid. Umieram tutaj już od kilku lat przez to, że centrzy, mamuty, 7-footerzy prezentujący odrobinę finezji w grze w post, to wymierający gatunek. Andrew Bynum był ostatnim z nich. Sprawy miały się tak źle, że zostałem kibicem Hibberta. And then came Embiid…

Przemek: Nerlens Noel. Wciąż bardzo surowy z kończynami fruwającymi dokoła niego bez celu i ładu, ale z potencjałem na siłę podkoszową. Oglądanie tego sezonu Philly sprowadzi się do śledzenia jego postępów.

TYP

Adam: Hinkie wykonał swoje zadanie i Sixers są jeszcze słabsi niż rok temu, więc teraz już nikt nie ma szans pobić ich w walce o pierwsze miejsce odwróconej tabeli. Będą najgorsi i myślę, że mogą iść na rekord. 15 miejsce w Konferencji Wschodniej.

Maciek: Zaczną sezon najprawdopodobniej bez kontuzjowanego MCW i mogą go spędzić bez Embiida. Dodanie Noela może być nadwyżką nad poprzednim sezonem, podobnie jak drugi sezon Cartera-Williamsa, ale 76ers zrobili kilka niespodzianek rok temu, gdy rywale nie byli przygotowani na samego MCW i ich szaleńcze tempo gry. Przede wszystkim nie ma jednak już w tym teamie Thaddeusa Younga, także Spencera Hawesa i Evana Turnera. Tym razem więc im się to uda – 15 miejsce w Konferencji Wschodniej, 30 miejsce w NBA.

Poprzedni artykułBarwy preseason (11.10)
Następny artykułBradley Beal złamał nadgarstek i czeka go 6 tygodni przerwy

12 KOMENTARZE

    • Narzekacze na najsłabsze drużyny zawsze się znajdą. Ja od kilku lat oglądam wszystkie mecze Celtics, w tym sezonie zamierzam również to kontynuować. Wielu skazuje ich na pożarcie, ja też zbyt wysokich oczekiwań nie mam, ale świetnie się ogląda rozwój takiego np Sullingera czy Olynyka. Szczególnie ten pierwszy będzie wg mnie gwiazdą w tej lidze.
      Z Sixers wcale nie jest tak źle, można będzie na tego Noela popatrzeć, mam też nadzieję, że pozwolą Embiidowi w tym sezonie zagrać. Zwycięstw na pewno nie będzie dużo, ale to przecież plan Hinkiego.

      0
      • Dzięki za ten głos. O to mi chodzi. Jak ktoś kibicuje Celtics czy Sixers to i tak poogląda te mecze, Ty dla Smarta czy Sullingera, ja dla Noela i MCW-a. Generalnie mi sprawia przyjemność oglądanie młodych graczy z takim potencjałem w Philly. Jest budowanie czegoś większego. To bardziej ekscytujące, niż oglądanie przez dekadę drużyny w środku tabeli Wschodu. A jestem przekonany, że ci co teraz najbardziej narzekają na Philly i na to, że są drużyną D-League, wcale nie śledzili za często tej ekipy jak miała Iguodalę czy Jrue Holidaya i zajmowąła 8 miejsce w konferencji.

        0
  1. Marudzenie o tym D-League jest nie na miejscu. Jeden z najlepszych zawodnikow DL Pierre Jackson to koleś z konca 2 rundy draftu i po rewelacyjnym sezonie miał byc w Sixers 3 PG.

    Tyle w temacie DL. Rok temu też mieliśmy być absolutnie najgorsi- gorszy bilans mieli Bux, a Jazz i Magic też kroku nam dotrzymywali.

    Może nie będzie tak tragicznie.

    0
  2. A ja mam zamiar obejrzec kilka spotkan i zobaczyc jak Noel bedzie sobie radzil z kryciem 4 w NBA. Jezeli to wypali to duet z Joelem i jego ofensywa (def tez nie lezy) bedzie przesada. Dodatkowo gosciu moze fajnie biegac do kontr. Potencjal jest. Natomiast mam obawy co do MCW ze on sufit ma dosc niski. Bardziej wielka plyta niz kamienica. Co jakis czas trafia mu sie mecze jak z poczatku poprzedniego sezonu ale na przestrzeni calego rs nie bedzie zachwycal.

    0
  3. Cholernie dużo krzyku z Phili w sprawie tych zmian, ale na dobrą sprawę, jeżeli dziś mocki by miały racje, to bycie w top4 niejako “każe” im po raz kolejny dublować pozycje, które już mają obsadzone młodymi talentami. Powinni polować w najbliższych draftach na SF i SG więc o co ta cała afera?

    0