To były czasy w Waszyngtonie.
Pomiędzy 2006 i 2008 rokiem Washington Wizards trzy razy z rzędu odpadali z playoffów w pierwszej rundzie. W jakiś pokręcony sposób były to jednak sukcesy drużyny ze stolicy USA, bo za każdym razem na ich drodze stawali Cleveland Cavaliers, czy jak ich wtedy zwano “LeBron i jacyś ludzie”. Wizards wygrali w tej rywalizacji cztery spotkania, ale kibice mieli się czym emocjonować, bo była to “rywalizacja”, a takie miewają przecież tylko dobre zespoły. Prawda?
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Doczytałem do fragmentu z Eminemem. Śmiałem się dobre 15 minut. Doczytałem artykuł do końca. Chyba daty każdego spotkania Wizards – Cavaliers trzeba zapisać na małej karteczce i położyć pod poduszką, żeby można było sobie je zawsze szybko przypomnieć, albo wyuczyć podczas snu.
końcówka epicka ;)
Waiters z Irvingiem najlepszym backcourtem – dobre sobie;) beal z wallem są dobrzy ale prosze odrobine pokory. Niech kazdy z nich rzuca 20+, wall włączy sie do walki o najlepszego asystującego oraz mvp i wtedy mozemy o czymś mówić. Teraz? Żarty. Najlepszy backcourt to bez apelacyjnie curry i Thompson – no doubt. Curry jest aktualnie lepszy od zarówno Walla i Irvinga, a Thompson od Waitersa i Beala – koniec tematu. Nie zapominajmy ze Irving i Waiters ciągle graja lepiej osobno niż razem!
Najlepszy jest Nash i Swaggy P.
/thread
;)
Przemku, rozgrzales mnie :-)
Chłopaki są raczej tego rodzaju twardzielami, którzy zakładają kaptury, gdy leci „Lose Yourself” Eminema. !!! I mordka śmieje się do wieczora ;)
“nie przeniesiono nas do konferencji zachodniej” hahahaha +1 //serio, czemu wciąż konferencje??