Raport: Michael Beasley na niegwarantowanym kontrakcie w Grizzlies

4
fot. Jim Rassol / Newspix.pl
fot. Jim Rassol / Newspix.pl

Kiedy rok temu Michael Beasley został zwolniony z Phoenix Suns, poważnie zastanawialiśmy się czy znajdzie jeszcze dla siebie miejsce w NBA, czy może wyląduje gdzieś w Chinach. Co prawda ledwie 5 lat wcześniej został wybrany z drugim numerem w drafcie, ale nieustannymi problemami jakie sprawiał na i poza parkietem, skutecznie zniechęcił do siebie większość ligi. Wtedy rękę do niego wyciągnęli Miami Heat, którzy w 2008 widzieli w nim swoją przyszłą gwiazdę i zaprosili na obóz przygotowawczy. Ponownie uwierzyliśmy, że jest jeszcze dla niego szansa. Przeniósł się do świetnej organizacji, trafił pod skrzydła LeBrona Jamesa i opiekę znającego go już trenera Erika Spoelsty, co miało pomóc mu wreszcie dojrzeć i zacząć realizować swój niewątpliwie duży potencjał.

Początek był obiecujący. Beasley nie tylko załapał się do 15-osobowego składu na sezon, ale też szybko znalazł się w rotacji. Na starcie rozgrywek miał okres kilkunastu spotkań, w których regularnie dostawał sporo czasu gry i prezentował jak na siebie nadzwyczaj efektywną grę. Zdobywał wtedy średnio 11.8 punktów trafiając 54.8% z gry i aż 46.7% trójek w niecałe 19 minut, będąc najlepszym strzelcem z ławki. W tamtym momencie mogło się wydawać, że to wreszcie ten sezon, jego długo oczekiwany przełomowy rok, w którym będzie jedną z najbardziej pozytywnych historii i okaże się stealem dla Heat, pomagając im w walce o three-peat. Ale i tym razem B-Easy nie wykorzystał swojej szansy. Może już nie słyszeliśmy o jego problemach poza parkietem, a będąc częścią ataku Heat był skuteczny jak nigdy wcześniej, ale w obronie tylko przeszkadzał (z nim tracili 6.3 punktów więcej na sto posiadań) i Spoelstra stracił do niego zaufanie, przez co coraz rzadziej wystawiał na boisko. Natomiast już po zakończeniu sezonu pojawiły się doniesienia o tym, że swoim zachowaniem w szatni często irytował kolegów i między innymi LeBron był bardzo niezadowolony z tego, że nie potrafi on się skupić na swojej pracy.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.

4 KOMENTARZE

  1. …a może biednego Majkela po prostu nikt nie rozumie…

    ;)

    Świetna wrzuta @Seba, wspaniale ogląda się taki matchup.
    Myślę, że jeszcze trochę wody upłynie, ale Beasley utrzyma się w lidze i będzie pełnił rolę solidnego zadaniowca. Szkoda tylko, że potencjał posiadał na to, zeby być gwiazdą ligii.

    0