Kolejne zmiany i interpretacje FIBA mają sprawić, by koszykówka przyciągała kolejnych fanów do hal jak i przed telewizory. Czasami jednak również NBA podpatruje, co tam ciekawego dzieje się w Europie i na świecie. Ligą, która również jest otwarta na rozwój i ciągłe zmiany jest Euroliga – zazwyczaj tam są wcielone w życie pomysły, które po pozytywnej weryfikacji przez ludzi związanych z koszykówką (zawodników, trenerów, działaczy, speców od PR i marketingu oraz sędziów) wchodzą w życie do oficjalnych przepisów gry w koszykówkę. Założenie jest proste: akcje mają być dynamiczne – jak najwięcej ruchu, rzutów, podań. Oto moje pomysły i wizja basketu, by był jak najmilszy dla oka. Kto wie, może niektóre zmiany wejdą w życie w niedalekiej przyszłości? Wykorzystując dopiero co zakończone MŚ w Hiszpanii, zaproponuje rozwiązania dla NBA jak i FIBA.
Zmiany globalne (FIBA + NBA)
Jeden rzut wolny
Siatkówka ma tę przewagę nad koszykówką, że jedynymi długimi przerwami w grze są okresy pomiędzy setami lub też challenge. W koszykówce dochodzą rzuty wolne, kiedy zegar zawodów jest zatrzymany i gra zwalnia swoje tempo. Przyjmijmy, że w przeciętnym meczu jest odgwizdywanych około 35 fauli (średnia fauli w meczach finałowych I ligi kobiet oraz II ligi mężczyzn z zeszłego sezonu wyniosła 36,7 faula w meczu). Dla porównania aktualni mistrzowie NBA, w sezonie zasadniczym popełniali przeciętnie 18,3 faula, więc suma 40 przewinień w meczu dwóch zespołów jest również jak najbardziej możliwa do przyjęcia. Niech połowa tych fauli będzie karana rzutami wolnymi – np. przewinienia w akcji rzutowej lub po przekroczeniu limitu drużyny. To daje nam kilkanaście lub czasem kilkadziesiąt rzutów wolnych w meczu! Jako, że nie jest to najciekawszy fragment gry oto moja propozycja: jeden rzut wolny, zarówno podczas fauli w akcji rzutowej za dwa lub trzy punkty, jak i po przekroczeniu limitu fauli w kwarcie. Jeden rzut wart 1, 2 lub 3 punkty, pyk i gramy dalej! Jedynym wyjątkiem są dwie ostatnie minuty meczu. W tym okresie każdy punkt jest na wagę złota, dlatego pozostawiłbym dotychczasowe zapisy. Rok temu podczas Ligi Letniej w Łodzi wprowadziliśmy jeden rzut wolny i okazało się to strzałem w dziesiątkę – choć w tym konkretnym przypadku decydującym czynnikiem okazał się czas gry. W amatorskich rozgrywkach w naszym mieście czas nie jest zatrzymywany na rzuty wolne czy też auty. Gra była płynniejsza i ciekawsza. Dlatego mój postulat – jeden rzut i jedziemy z bouncem!
Pole rzutów za cztery punkty
Pomysł ten nie jest nowy. Krążyły plotki, że NBA ma wprowadzić takie rozwiązanie, ale póki co bliżej jest do sędziowania w mechanice czwórkowej, aniżeli do zwiększenia wartości punktowej. Moim zdaniem wszystkie rzuty zza połowy powinny mieć większą wartość. Dlaczego? Wielu zawodników rezygnuje z ostatniego rzutu na koniec poszczególnych części meczu. Powód? Nie chcą zaniżać swoich statystyk. Z drugiej strony „celna czwóreczka” rozgrzewałaby publiczność, tak jak wszystkie szalone buzzer beatery (lub w przypadku Chucka – buzzer beatery na dogrywkę). Próby za cztery punkty nie powinny być brane do średniej rzutów za trzy – dzięki temu wszyscy będą oddawać rzuty w końcówce, co statystycznie rzecz biorąc zwiększy ilość celnych. Jesteście za? Jeśli nie obejrzyjcie takie oto akcje – byłaby szansa na jeszcze częstsze wybuchy euforii.
Sytuacje rzutu sędziowskiego – z podwórka na salony
W każdej kategorii wiekowej zawodnicy często walczą o piłkę powodując piłkę przetrzymaną – o kategoriach żaka i młodzika nie wspominając. W „dorosłych” rozgrywkach proponuję przyznawać piłkę drużynie obrony – tak jak to ma miejsce w streetballu. Wyjątek stanowią sytuacje, w których żadna z drużyn nie jest w posiadaniu piłki, np. po rzucie z gry i odbiciu się piłki od obręczy, kiedy dwóch przeciwników łapie jednocześnie piłkę. Wtedy sytuacja rzutu sędziowskiego, jak w NBA (w Europie na połowie boiska, ponieważ nie mamy już okręgów w okolicy rzutów wolnych). Szybkie wręczenie i gramy dalej.
NBA
Spalmy zasadę komina
NBA zastanawia się ciągle, czy nie znieść tak zwanej zasady komina. W wielkim skrócie: nie można dotykać piłki, która znajduje się w wyimaginowanym cylindrze nad obręczą. Bardzo wiele efektownych dobitek występuje właśnie wtedy, kiedy atakując penetrują pod kosz bez piłki i szykują się do zbiórki. Znając umiejętności i zasięg wielu z nich, możemy spodziewać się efektownych lotów i potężnych wsadów. Niestety, wielu odpuszcza dotknięcie piłki, ponieważ wielce prawdopodobne, że popełnią błąd. Znieść tę zasadę i grać tak jak w Europie. Jest jedno zagrożenie: wybijanie wielu piłek z obręczy przez obrońców. Jak to jednak mówią: coś za coś…
FIBA
T-Mac, Vince – ciekawie, tylko, że nie u nas
Możliwość rzucania piłki o tablicę. Do niedawna było to zagranie legalne, jednakże FIBA wprowadziła zapis, określający to zagranie jako kozioł. Wszystko przez to, aby dobrze kryci zawodnicy, niemający już żadnej możliwości pozbycia się piłki w okolicy kosza, nie cwaniakowali. W NBA widzieliśmy wiele efektownych zagrań, w których zawodnicy wykorzystywali szkło po złapaniu piłki, w celu oderwania się od przeciwnika i zadankowania. Jestem za powrotem starej interpretacji. A niech rzucają piłkę o deskę i wykonują smecze. O to w końcu chodzi!
Zakaz obrony strefowej – zawsze!
Obrona strefowa: nie lubią jej młodzi gracze, nie lubią kibice. Stosowana w młodzieżowych rozgrywkach uczy niekoniecznie dobrych zachowań w obronie 1 na 1. Jeśli nie nadążasz za przeciwnikiem w indywidualnym kryciu co możesz zrobić? Stanąć strefą.
Jeśli przeciwnicy są za słabi na wykonywanie rzutów zza łuku co robisz?
Stajesz strefą.
Jeśli nie masz pomysłu na grę obronną co robisz?
Ustawiasz strefę…
W NBA są dozwolone krótkie fragmenty takiej taktyki. Ciężko wykonywać efektowne akcje, kiedy wszyscy zawodnicy zagęszczają pole podkoszowe… Dla mnie osobiście jest to zabijanie koszykówki. Zakazać, zakazać, zakazać! Kara? Faul techniczny niezapisywany w protokole i 1 rzut wolny za 1 punkt. Podobnie jak w akcji poniżej. Proste!
Traveling – dajmy zawodnikom wystartować z impetem
O co dokładnie chodzi? O możliwość wykonania jednego kroku przed wypuszczeniem piłki z rąk. W NBA arbitrzy biorą dużą tolerancję na błędy kroków, choć w ostatnim sezonie można było zauważyć pewne zmiany w ich podejściu. Częstsze gwizdki, które nie miały miejsca jeszcze kilka sezonów temu. Jak widzieliśmy w Hiszpanii, Amerykanie nie mogą się przyzwyczaić, że sędziowie „zabierają im” kilka piłek w meczu (Rudy Gay już chyba zwątpił w siebie i czeka na powrót do kraju). Sędziowie FIBA i krajowych federacji mają swoje wytyczne, poprzez które muszą bardzo mocno obserwować nogę obrotu atakującego. W NBA często pierwsze pół korku przy minięciu jest puszczane, a raczej zgodne z przepisami. Panowie w szarości mają odpowiednie zapisy i interpretacje tłumaczące, w którym momencie zawodnik ustanawia nogę obrotu.
—
O zmianach we współczesnych przepisach gry w koszykówkę FIBA i ciekawych interpretacjach z europejskich rozgrywek, Michał Pietrakiewicz pisze też na swoim blogu: aspektykoszykowki.bloog.pl
Coś o prawie pięści?
Oko za oko!
Zniesienie cylindra to fajny pomysł moim zdaniem. Jeden rzut wolny tez bo przyspieszy grę. Ile razy przy wolnych klikasz przycisk 10 sek forward? ;) co do strefy to może być problem z interpretacją sędziów. Występuje on w rozgrywkach młodzieżowych bo przecież wysocy muszą pomagać i zostają w pomalowanym np jedną stopą. Tu można wprowadzić dodatkowe wytyczne ale to komplikuje przepisy… Trzeba karać takie drużyny rzutami z daleka. A co do rzutów za 4 pkt to moim zdaniem nie najlepszy pomysł. Mało widowiskowe. Ryzyko ze drużyny będą takie akcje wykonywać w środku kwarty… Nba oddaliła linie po to aby zniechęcić drużyny do rzutów za trzy. Każdy z nas chyba woli oglądać wsady niż rzuty z daleka… Pozdro
Nie każdy ;) Ale co do rzutu za 4 pkt też mam mieszane uczucia.
Uważam, że wszystkie propozycje są fatalne, może za wyjątkiem możliwości odbicia od tablicy po skończonym kozłowaniu. Reszta jest bez sensu, z tego względu, że to będzie już zupełnie inna koszykówka.
Autor pisze tak, jakby w koszykówce liczyły się wsady, szalone rzuty i jak najszybsze tempo.
Tak jakby najlepszą i grającą najpiękniejszy basket od lat nie byłi ubiegłoroczni Spurs…
Dokładnie. ja bym nawet wrócił do zakazu wsadów, chociażby w NCAA. Niech wysocy zawodnicy umieją cokolwiek, a nie tylko wyskoczyć i dać z góry. Zakaz obrony strefowej też by był okej.
Cylinder niech zostanie, nie potrzeba zbijania w obronie
akurat pomysł z jednym rzutem osobistym jest świetny.
Co do rzutów za cztery – wystarczy nie wliczać rzutów za trzy zza połowy do statystyk zawodnika. Kosmetyczna zmiana, a efekt będzie taki sam, bez wprowadzania jakichś harlem-globetrotterowskich udziwnień.
Piszesz żeby nie wliczać tych rzutów do statystyk…a co w przypadku celnego rzutu? Komu zapisać punkty?
No to tak jak w przypadku faulu przy rzucie – wpada, jest w statystykach, nie wpada, nie ma.
Ale ja tylko odnoszę się do tego pomysłu i wcale nie uważam, że powinno się to zmieniać – obecny system jest ok, zawodnik musi zdecydować, czy bardziej mu zależy na dobru drużyny (rzuca), czy na setnej procenta w statystykach (nie rzuca).
zbijanie piłki z obręczy przy motoryce zawodników USA spowoduje ze znajdą sie specjaliści którzy zamiast bronić beda sie skupiac na wybiciu piłki.
Już widze tych kontrolujących obręcz przy każdym rzucie.. co będzie kolejne buła na piłce opadajacej? no to wyniki beda jak w kopanej…
Obrony strefowej nie lubią atakujący ;) przeciwko takiej obronie tez trzeba umieć grać…
1. Przykro mi. Może i osobiste spowalniają grę, ale – jak zauważył przedmówca – koszykówka to nie tylko fast break point, quick release, ale i technika oraz nerwy (na wodzy). Nie po to zawodnik oddaje tysiące rzutów wolnych na treningu żeby potem odbierać mu szansę łatwych punktów dla drużyny (pomijam rzut Howarda).
2. Plan spalony! O ile prowadzenie pola rzutów za trzy dodało smaczku to pole za 4 uważam za fail. Owszem zawodnicy CZASEM decydują się nie rzucać. I co z tego? Pamiętajmy, że statystyki statystykami, ale nie są one kwintesencją sportu. Pomysł odrzucam.
3. Tu się zgadzam. To w jaki sposób A.Davis zbijał piłki “reszty świata” – miazga.
4. Za. Dodajmy nieco pazura tej drętwej, europejskiej “stójce”.
5. Strefa ssie, podkreślam to zawsze. Ona dopiero spowalnia tempo gry, nie rzuty osobiste. Dodatkowo, jak zauważył Michał, zabija etykę pracy w obronie, tak ważną w przypadku młodych, dopiero uczących się graczy. Popieram.
6. Nie wiem czy Europa będzie gotowa na “amerykański luz”. Ogólnie my Europejczycy lubimy traktować przepisy dosłownie, nie lubi tego co nowe. Na sztywno – tam bym nas opisał. Dajmy chłopakom luz, może go poczują. Za.
Odniosłem wrażenie, że autor z koszykówki chce wycisnąć “biegnij, biegnij, biegnij”. Chyba nie tylko za bieganinę kochamy ten sport, ale i za to że CZASAMI końcówka mocno się nam wydłuża… (naprawdę to napisałem? ;) )
Wszystkie propozycje problematyczne. Jeden rzut wolny bym sprawdził, ale ja w opozycji do większości jestem przeciw wycofywaniu obrony strefowej. Umiejętne jej stosowanie (Rick C.) to potężna broń w obronie – i tak 8 zespół może powalczyć z 1 w PO, a przecież takie pojedynki też kochamy. Na strefę jest prosta broń – rzut za 3. I co raz więcej zawodników musi umieć rzucać, więc to nie jest tak, że każda drużyna to Detroit Pistons. Obrona strefowa zostaje.