– Gdy ktoś powiedział do mnie cześć, wpatrywałem się jedynie zaskoczony przechodząc obok i nic nie odpowiadając. Zacząłem się uczyć dopiero, gdy tu dotarłem… Kompletnie zagubiony w amerykańskiej dżungli, Gorgui Dieng znalazł się w nowym otoczeniu, bo ambasadorzy koszykówki dostrzegli w nim talent na miarę kolejnej koszykarskiej legendy Czarnego Lądu. Siedem miesięcy po przyjeździe do USA, młody adept opanował język angielski do stopnia, który pozwolił mu bez większych problemów przebrnąć przez standardowy egzamin SAT. Wyrwany przedwcześnie z objęć ojca, bez żadnego przygotowania odkrywał ze swojej perspektywy świat pełen zachodniej egzotyki.
Płacz wynikający z nostalgii i tęsknoty był dla Dienga jedynym sposobem, aby poradzić sobie z nie tylko z oczekiwaniami, ale także z przystosowaniem do życia w samotności. Podczas pierwszych miesięcy w Stanach Zjednoczonych tak często dzwonił do swojego ojca, że ten po jakimś czasie zabronił mu tego robić. Nikt młodego Senegalczyka nie przygotował na ten moment, bo nikt nie wierzy tam w cuda. Wyleciał z rodzinnego gniazda bardzo spontanicznie. Dostał od losu ogromną szansę i choć ta na początku wiązała się z dużym poświęceniem, w dłuższej perspektywie czasu zapewniała mu dobrobyt, który jest marzeniem wielu utalentowanych dzieciaków z Afryki.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Kolejny felieton Michała podejmujący kwestie z pobocza NBA. Tak trzymaj!