Parsons o komentarzach Hardena: ‘To idiotyczne’

10
fot. newspix.pl
fot. newspix.pl

Zapytałem wczoraj na Twitterze który mecz sezonu regularnego 2014/15 może przynieść dodatkowy pierwiastek emocji związany z chęcią rewanżu, udowodnienia czegoś komuś – powrotem do miasta, w którym grał sezon wcześniej. Moje typy to pierwszy mecz Miami Heat z Cleveland Cavaliers i powrót Isaiaha Thomasa do Sacramento. Potem włączyliście się wy: Lance Stephenson wraca do Indiany, CARLOS BOOZER WRACA DO CHICAGO, Kevin Love z powrotem w Minny? Kilka osób wymieniło też tworzącą się już od dłuższego czasu, a mającą szansę eskalować w coś więcej rywalizację Houston Rockets i Dallas Mavericks. Tak, Houston Rockets i Dallas Mavericks.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułHarden: ‘Ja i Dwight to opoka, reszta graczy to tylko części kompletujące drużynę’
Następny artykułDoc Rivers może odejść z Clippers, jeśli Sterling zostanie. Lakers mogą na niego czekać. Chris Paul mówi o bojkocie

10 KOMENTARZE

  1. oczywiście Lin ma rację, Harden w sumie też
    Parsons niekoniecznie musi mieć większą rolę w Dallas
    Parsonsowi obrywa się moim zdaniem za to, że pewnie wprowadził w błąd Houston co do swoich planów, aby ci nie wykorzystywali opcji na ostatni sezon z debiutanckiego, bardzo niskiego kontraktu- bo dlaczego Houston mieliby to w innym celu robić

    0
    • Bo Moreyowi wydaje się, że dyma całą ligę i jego zawsze jest na wierzchu? Zapomniał żeby się trzymać tego co pewne a nie tego co “obiecane”.
      W sumie wszyscy mają rację ale najlepiej zachował się Lin. Swoje wie ale oficjalnie trzyma linię profesjonalisty nikomu nie ubliżając. Szacunek.
      Harden to poziom Howarda. Nic nie wygrają razem, to pewne.

      0
      • Morey popełnił błąd z Parsonsem. Miał go jeszcze rok na groszowym kontrakcie. I zamiast to wykorzystać, chciał go przedłużyć od razu. Bez sensu. Nie dość, że rok wcześniej musiałby mu więcej płacić to jednocześnie istniało spore ryzyko, że jakiś zespół zdecyduje się go przepłacić i da ofertę typu 10 mln/sezon. I dokładnie tak się stało.

        Nie ma znaczenia, że w tym offseason mógłby Parsonsa wyrównać a w przyszłym ten byłby UFA, bo oferty typu 10+ mln/sezon Morey i tak nie planował raczej wyrównać. A taka mogła przyjść i niestety dla niego przyszła.

        Plus polując na allstara z rynku wolnych agentów każdy grosz się przecież dla niego liczył.

        0
  2. Harden powiedział: “Reszta graczy to tylko role-playerzy lub części, które kompletują naszą drużynę. Straciliśmy trochę części i dodaliśmy trochę nowych”
    a powinien był powiedzieć “Reszta graczy to role-playerzy lub części, które kompletują naszą drużynę. Straciliśmy paru wartościowych graczy i dodaliśmy paru nowych nowych”

    Prawdą jest więc to co pisze Maciek, że Hardenowi być może obrywa się za to, że powiedział w 95% prawdę. Tylko, że mądry zawodnik nie pozwoli sobie na takie wycieczki, a już wyrażanie się o kolegach z zespołu per części to jakaś kompletna porażka. Zwłaszcza jeśli te części musiały zapierdalać po parkiecie żeby maskować to bagno, którym w defensywie jest Harden.

    0
  3. Nie podniecam się tą wypowiedzią.

    Rozmowy z dziennikarzami to jak głuchy telefon – co innego wchodzi, co innego wychodzi.

    Harden być może wyraził się źle, ale powiedział prawdę – on i DH są trzonami zespołu, straciliśmy kilku zawodników, ale dostaliśmy nowych i mamy nadzieję, że nas wzmocnią – simple as fuck i prawdziwe.

    0
  4. Od zawsze uważam, że to czy zespół idzie razem na kolacje albo czy chłopaki grają razem w Playstation nie ma najmniejszego znaczenia przy wyniku meczu. Sportowiec musi być profesjonalistą i wykonywać swoje zadania (swoją pracę) na boisku.
    Niemniej jednak mimo, że Harden ma rację, to nie powinien tego głośno mówić. Tyle się mówi o Bryancie, że wielkie ego, że uważa się za lepszego od innych, może i tak jest, ale kiedy Kobe powiedział, że on i Shaq to gwiazdy, a reszta to role-playerzy ?
    Tak samo jest w innych sportach. Armstrong nigdy nie powiedział, że inni są od niego gorsi, Phelps nigdy nie powiedział, że inni w sztafecie są “tylko role-playerami”, wiadomo o co chodzi.

    0