Na przestrzeni pięciu meczów końcówki Finałów Wschodu i początku finałowego starcia ze Spurs, Rashard Lewis był najlepszym strzelcem Heat z otoczenia Wielkiej Trójki. Zdobywał wtedy średnio 13.8 punktów, trafiając 52.9% trójek. Tyle punktów co w tych kilku spotkaniach nie uzbierał w żadnym miesiącu przez cały sezon zasadniczy. Zapomniany weteran z końca ławki odrodził się i przez chwilę był jedną z największych niespodzianek minionych playoffów. Nie było jednak happy endu i drugiego mistrzowskiego pierścienia na jego palcu. Kończył Finały z 5 punktami w ostatnich dwóch meczach, a jego „eksplozja” pozostała tylko symbolem tego jak marne wsparcie miał LeBron James. Ale nie zmienia to faktu, że Lewis przypomniał o swoim istnieniu, co pozwoliło mu myśleć o kontynuowaniu kariery i otrzymał minimalny kontrakt od Mavs. Niestety półtora miesiąca po tym jak on przypomniał światu, że jeszcze potrafi grać w koszykówkę, teraz jego kolana przypomniały mu, że mają tej gry już trochę dosyć.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.