Zabawne jak czasy się zmieniły. LeBron James, krytykowany w przeszłości za swoją grę w crunchtime, odsądzany od czci i wiary, na przestrzeni swoich sezonów w Miami Heat samodzielnie zmienił zdanie co najmniej kilku osób na temat tego czym jest najlepszy rzut w końcówkach spotkań.
Heroiczne post-jordanowskie popisy kolejnego pokolenia graczy, przy wsparciu większości analityków, zamienione zostały w poszukiwanie najlepszego rzutu. Ten sezon w wykonaniu Heat przypomina też porzuconym dzieciom Hollingera, nam, o temacie nr 1 esejów naszego mistrza – o 50-procentowym znaczeniu tego drugiego elementu gry w crunchtime – obrony.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Parker z Duncanem kupuja nowe auto Popowi, za przestrzelone osobiste.
Kto by pomyślał, że stworzy się taki serial z: “kto sklepie Heat dwa razy z rzędu” :)))
Ale nam się seria robi, będzie ostro :)
Defensywa Heat w koncowce byla naprawdę swietna. Spurs beda dlugo analizowali video. Dobry mecz, oby seria trwala jak najdluzej. Czy tylko mnie Wade strasznie, mowiac delikatnie,wkurza swoim flopowaniem i tymi durnymi pompkami? Nawet van gundy się poirytowal. Powinien byc wprowadzony flagrant za flop. Szybkie review i koniec;-)
5k$ z pewnoscia poleci z kieszeni Wade’a
Ałć
Najzabawniejsze w tym flopie było to, że sędzia nawet nie widział sytuacji, a wystarczyło tylko to, że Wade uroczo się skrzywił.
Wiem, że to jeden mecz (z drugiej strony spójrzmy na statsy efektywności w calych PO), ale na serio – LBJ wciąż jest niekwestionowanym królem, i z całym szacunkiem dla jego bajecznych umiejętności – KD nie jest wcale tak bardzo blisko
Mi zaimponowała sytuacja z czwartej kwarty, gdy Miami w jednej akcji w swoim starym stylu zrobili pułapkę przy pick’n’rollu na Tonym Parkerze (o ile dobrze pamiętam) – reakcja San Antonio była bajeczna, trzy szybkie passy i trójka z rogu Patty Millsa (niestety, chybiona). Widać, że bardzo dużo czasu spędzili na wypracowaniu wyjścia z takich sytuacji i jak to Pop – opanowali to perfekcyjnie (poza egzekucją :)).
Heh i pisze to fan Miami. Oby było 7 meczów!
KD jest blisko skillem, ale jesli chodzi o tworzenie ‘kultury gry’ w drużynie to James ewidentnie wprowadzil Heat na mistrzowski poziom. Dobrze, ze jego kariera rozwija sie w taki sposob, lideruje heat i robi to w calkiem niezlym stylu. Pompki Wade a – ehh… Koncz Waść…
prawda, ale z drugiej strony, z niektórymi potworami się jeszcze Król James nie mierzył.. To się pewnie nigdy nie stanie, ale chciałbym zobaczyć, jak Bronek uczy kultury gry Russella :-)
Flop całkiem zgrabny, ale może biorąc pod uwagę korzenie Manu (o ile dobrze pamiętam i rzeczywiście był to on), może było to śmiertelne muśnięcie czoła sekretną techniką luchadorską :P
W każdym razie Argentyńczyk pobity własną bronią ;)
A co do pompek na okrągło, to niestety wyglądało to, jakby nic więcej nie mógł, co jest niepokojącym sygnałem względem stanu kolana :(
W temacie samego wpisu:
“To dopiero początek serii, jednak sposób w jaki zakończył się mecz nr 2 przypomniał tylko Spurs z kim dokładnie się mierzą. Nie przebierając w słowach – upokorzył ich i ze spuszczonymi głowami odesłał do szatni. Giganci crunchtime, Miami Heat.”
Mnie osobiście wynik meczu bardzo cieszy, ale biorąc pod uwagę, że spotkanie na ostrzu noża zakończyło się różnicą 5 punktów (bo niekontestowanego buzzera Manu nie liczę), to narracja iście tabloidowa Panie Macieju. Normalnie można wnioskować, że ich tam Heat z ziemią zrównali. A wystarczyło, że Duncan złapałby to podanie i zaczęłaby się nerwówka.
To jest gdybanie, tak jak co by było gdyby LBJa nie złapał skurcz, kto wie, może było 2-0 dla Heat lub gdyby nie Duncan 2-0 dla Spurs.
Jest natomiast 1-1 i tego należało spodziewać się po pierwszych dwóch meczach tej serii. Miami swój plan wykonało, zniwelowało przewagę parkietu, teraz to Spurs są pod presją wygranej w Miami, nie wątpię, że przyjdą gotowi już w game 3, choć prywatnie chciałbym wierzyć, że po powrocie do San Antonio będzie już 3-1 dla Heat.
Gdybać sobie można, natomiast względem tego jak wyglądała końcówka (i z resztą cały mecz) pisanie w sprawie tego spotkania, że Spurs zostali upokorzeni i ze spuszczonymi głowami zeszli do szatni, upomnieni z kim się mierzą jest mooocno na wyrost. I piszę to jako kibic Miami.
Go Heat!
Spurs bardzo długo prowadzili, minimalnie,ale zawsze. Na samym końcu mogli kilka razy Miami dobić,ale nie trafili 4 kolejnych wolnych, Duncan miał łatwo stratę i strasznie to zawalili. Po meczu Spurs niemalże biegiem udali się do szatni,a jak zobaczyłem minę Duncana, który właśnie schodził ze spuszczoną głową to dokładnie o tym samym pomyślałem. Widać było żal i upokorzenie,że tak spaprali końcówkę bo zwycięstwo było na wyciągnięcie ręki. Bo paradoksalnie ten mecz to był większy must win dla Spurs niż Miami, oni to doskonale wiedzieli.
Świetny mecz. Po pierwszej kwarcie miałem wrażenie,że LBJ w końcu przejmie mecz i się nie myliłem ;) Szkoda Wade’a bo wygląda jak cień mojego ulubionego gracza… Za to Bosh był dziś on fire, a ten wsad palce lizać!
Już nie mogę się doczekać kolejnego meczu, ciekawi mnie co wymyśli Pop :) Bo on nie jest Brooksem, nie będzie grał swojego i liczył,że akurat tym razem LBJ będzie pudłował… ;)
Mecz świetny i miło się oglądało. Oby dwie drużyny zasłużyły na finały. A to co wyprawiał Lebron to majstersztyk. Duncan natomiast pokazał jak się zbiera i dobija bez kosmicznego wyskoku, zbierając w 1 połowie piłki i ośmieszając Birdmena.
Jak na Birdmana patrzę to kojarzy mi się ze starym ekscentrycznym dziadkiem, który na parę lat zaszył się w głuszy,a teraz wyszedł i jeszcze się nie rozchodził, był jeszcze taki zgarbiony, wszystko go bolało i bardzo brakowało mu kija do podpierania :P
Bzdura – przy wszystkich urazach i ogolnej formie Andersena, ten ‘zaszyty w gluszy dzieciak’ nadal dostaje skrzydel i straszy blokiem przy bronionrj desce. Cuckoo!!
Przez 45 min lepsi…. przegrana.
Chyba kolega Venom inny mecz oglądał. Ja tam widziałem w pierwszej kwarcie lepsze SA, w drugiej Heat, a potem do końca to już równo w zakresie +/- 5 punktów dla obu drużyn.
Birdman zapewne spełnił by się jako Harleyowiec w czarnej skórzanej kurtce i spodniach :)
Nie zgadzam się z oceną Wade’a.Każdy kto gra w koszykówkę wie jak działa odruch bezwarunkowy ciała przy agresywnej obronie w okolicach oczu-głowy zawodnika.Reakcja była czysto instynktowna.Zawodnik nie może ponosić konsekwencji za to jak zareagują sędziowie. To jest jak w wielu sytuacjach meczowych-był faul czy nie,było dotknięcie czy nie?
Ocena gry samego zawodnika też wydaje mi się niesprawiedliwa.On zawsze dostosowuję zaangażowanie ofensywne do potrzeb zespołu.Jego ruch i wyczucie chwili znalezienia się w danym miejscu jest znakomita.Gdzie był obrońca Spurs w ostatniej ofensywnej akcji Miami.Dodatkowo Wade jest często głównym mózgiem rotującej obrony Miami.
https://www.youtube.com/watch?v=KfG5ngdLx4E
To nie jest żadna reakcja/odruch bezwarunkowy na agresywną obronę nie z takim opóźnieniem.