Nawet jeśli selektywnie wybrałbyś i obejrzał tylko 5 minut z 36 minut, które LeBron James spędził na parkiecie w meczu nr 4 Finałów Konferencji Wschodniej, mógłbyś wskazać, który klub koszykówki podaje sobie piłkę, a który tuli ją w rękach blisko ciała aby jej nie stracić. Który gra w rytmie samo napędzającym się, a któremu ktoś włożył kij w szprychy.
Miami Heat nie przegrywali ani przez sekundę w trzecim kolejnym zwycięstwie w tej serii, a zarazem pierwszym tak dominującym.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Pacers w tym meczu nie było i to (w końcu) od początku, a George grając tyle lat w koszykówkę zapomniał chyba, że statystyki nie wygrywają meczu. Z tego co tu przeczytałem sam się zdziwiłem, że AŻ na tylu polach Indiana była lepsza, bo oglądając mecz zastanawiałem się, tak jak wcześniej Coach Spo, jak to możliwe, że jest jeszcze 3-1 a nie już 4-0. Jak to się stało, że Indiana wygrała pierwszy mecz? w sposób jaki Heat wygrywali ze stoickim spokojem w 4q w G2 i G3 i jak zdominowali G4 powoduje, że biję się w pierś mówiąc przepraszam jak w ogóle mogłem pomyśleć, widząc co robi Indiana przez ostatnie miesiące, że ta seria będzie SERIĄ.
Mnie tylko zastanawiają typy Maćka w tych play-offach w meczach Miami. Najpierw 180mln jednosezonowy twór miał wygrać 4-2, później Indiana po bardzo długiej serii wygrać z Miami (oczywiście póki piłka w grze, ale seria z Atlantą, błagam) i stawiam piwko, że w finale z SAS również Pan Maciek wskazałby na drużynę Popa (najbardziej uzasadnione z tych trzech typów).
Wiadomo, to sport, koszykówka, ale naprawdę aż tak nie wierzysz w Miami z najlepszym koszykarzem na świecie, dwójką graczy top 25, bandą bardzo zdyscyplinowanych role-players oraz ze świetnym trenerem (Rashard w piątce, mistrz)? Szczerze mówiąc najbardziej Cię cenię jako piszące o NBA, ale aż taki brak wiary w 2-krotnych mistrzów NBA jest zastanawiająca.
Ps: Odliczmy drugą część czwartej kwarty i wtedy porównajmy staty.
http://xkcd.com/904/
Gdzie podaję jakąś statystykę?
Nie podajesz, ten komentarz dotyczył przewidywań Maćka.
5 min do końca G2, IND prowadzi i gra pewnie, wszyscy zdrowi. Potem nagle mordercze 30 sek gdzie okazuje się, że West z zadrapanym okiem musi zejść do szatni, a D-Wade upadając kopie George’a w tył głowy i ten kończy z wstrząśnieniem mózgu – IND umiera. I zamiast bardzo prawdopodobnego 2-0 wtedy mamy 1-3 teraz.
Talent zawsze weźmie górę. Pierwszy akapit najlepiej oddaje to jak ten mecz wyglądał.
Popłacz sie mięczaku
9.37? a Ty znowu wypisujesz głupoty w internecie i znowu spóźnisz się na klasówkę z przyrody… mama będzie zła, a wczoraj było jej święto.
Wyobraź sobie, że Wade ma zadrapane oko, a LBJ dostałby strzała w czaszkę. Jakby z tego chcieli zrobić wymówkę to by zostali zjedzeni żywcem.
Gadasz bzdury jak Twoi “koledzy” – Lance i Paul. Gdyby babka miała wąsy to by była dziadkiem – a może jest ? :)
otóż nie. nadal byłaby Babką – tylko z wąsami :-)
Chłopak (Paul) chyba się lekko zagalopował w zaklinaniu rzeczywistości. Z drugiej strony próbując go trochę bronić – a co ma mówić? Próbuje najwyraźniej jeszcze podnieść drużynę przed kolejnym meczem, a droga którą obrał – w sumie byliśmy lepszą drużyną, ale przegraliśmy przez osobiste… powiedzmy, że jest nienajlepsza, ale to już inna bajka.
Zastanawiam się czy Miami będące na ewidentnie wschodzącej fali, przy bezpiecznym wyniku 3:1 da radę z motywacją i zakończy w następnym meczu. To chyba najbardziej będzie zależeć od LBJ’a (w sumie truizm.
I znowu wqurwiają Bronka, ostatnio Stephenson i skończyło się jak skończyło, teraz George. :))))
Może niech się wezmą do roboty, a nie tylko dyskusje na konferencjach z dziennikarzami. Koszykówka na boisku nie przed mikrofonem :-)))
Zastanawiające, że jak MIA przychodzi na mecz bez żadnego centra to Człowiek robi typowego Hibberta na 0 pkt. A Krystyna robi najlepszy mecz od stu lat przeciw Indianie.
NO sorry Indiana ale, jak to sobie powtarzamy czasem gdy ktoś nie trafi prostego layupa: łatwiej nie będzie! Jak nie zamierzacie wykorzystywać takich darów od losu to na szczaw.
Już nagle Indiana nie jest dobrym matchupem na Heat co ?
Na razie, mimo wszystko, najlepszym na wschodzie ;)
bo widzę,że typy z Miami w 4,5 powracają
Po Lancie teraz “pseudo” (chyba nikt nie ma wątpliwości, że George nie jest nawet blisko LBJa – wystarczy oglądać mecze) lider zaczyna gadać głupoty. Ale ok, im więcej gadają tym mniej grają. Jednak najlepszym określeniem do gry Indiany był komentarz JVG – hot potato game w wykonaniu Pacers. Miami – jeszcze 5!
Trzeba sobie to powiedzieć (Paul ty też), Indiana zagrała KA-TA-STRO-FA-LNIE i także rozczarowująco źle. Kiedy to oglądałem to zastanawiałem się A/ jak ta drużyna jest w finale konferencji B/jak zawodnicy tej drużyny sprawili, że zarabiają tyle kasy i nie grają w lidze amatorskiej C/ jakim cudem, mimo tak złej gry, utrzymują się w grze z prawdopodobnym mistrzem NBA. Hibbert to był klasyczny “no-show”, a nawet gorzej – te głupie faule nie były nawet przejawem bezradności, ale po prostu głupoty. Lance zdecydowanie nie był “Ready” choć on jako jedyny potrafi coś zagrać z kolegą z drużyny. Najbardziej boje się jednak tego, że ta drużyna nie ma planu, a Vogel albo nie potrafi dotrzeć do swoich zawodników albo nie ma im nic do przekazania.
Druga kwarta – Scola drugi mecz z rzędu w dosyć łatwy sposób i szybko zdobywa 8 punktów, ale gracze Pacers wiedzą swoje – “trzeba bilansować atak”. I to bilansowanie ataku, zamiast trzymania się relatywnie (przy wszystkich słabościach Luisa) pewnej opcji, oznaczało w tym przypadku danie piłki Rasualowi Butlerowi, który oczywiście próbując wykreować coś z kozła nie trafił. (pomijając fakt, że Rasual jako spot-up shooter jest tam jakąś dobrą opcją, ale na pewno nie jako Twój go-to-guy). Podsumuwując kiepsko się na to patrzyło i rozczarowanie, bo wolałbym tu jednak mieć serię i emocje. Być może Indiana wygra jeszcze u siebie, ale generalnie ich ofensywny arsenał jest zbyt ubogi i to niestety bardzo widać. A Miami cóż, LeBron to pewne opcja, jak nie gra Wade to gra Bosh i odwrotnie, plus grają całkiem niezłą obronę. I to na Pacers wystarczy.
Tabela zawodników z największą liczbą meczów playoffowych z 25+ punktami, 5+ zbiórkami i 5+ asystami:
1. LeBron James – 74
2. Michael Jordan – 73
3. Larry Bird – 53
4. Kobe Bryant – 52
5. Jerry West – 46