Być numerem jeden

4
Kamil Krzaczynski / Newspix.pl
Kamil Krzaczynski / Newspix.pl

NBA ogłosiła dwie najlepsze piątki debiutantów w upływającym sezonie. Numer 1 poprzedniego draftu Anthony Bennett otrzymał w głosowaniu 1 punkt i oczywiście nie znalazł się w gronie wybrańców. Jest to dopiero piąty taki przypadek od czasu, gdy wybiera się dwie piątki. Poprzednio Danny Manning (1988), Pervis Ellison (1999), Kwame Brown (2001) i Greg Oden (2007) znaleźli się w podobnej sytuacji, ale o żadnym z nich nie można powiedzieć, że w debiutanckim sezonie szło mu tak źle jak Bennettowi (Manning, Ellison i Oden stracili szanse na wybór przez kontuzje).

Czy to wielki wstyd? Anthony Bennett nie do końca patrzy pewnie na to w ten sposób. Ostatecznie wcale nie “prosił się” o wybór z jedynką draftu. Raczej nie dochodziły do nas informacje o tym, że ma “serce wojownika” i przegryzie się przez parkiet, by dostać to, czego chce. To Cleveland Cavaliers postawili go w tej nieprzyjemnej sytuacji. Nikt nie wylicza ile wyborów z numerem 2, 3, czy 4 nie załapało się do grona najlepszych debiutantów.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.

4 KOMENTARZE

  1. Najciekawsze jest jak był opisywany, “etyka pracy” się przewija wśród pochwał lecz można napisać i co z tego skoro nie chciał poprawiać błędów jakie popełniał. Masz obok siebie kogoś takiego jak Kareem i oczywiście stroisz fochy, lol. Ale, przecież MO chciał tylko zostać nr1, prawda? To mu się udało, po co się wysilać bardziej.

    0