W czasach, gdy Josh Smith śni po nocach o byciu niskim skrzydłowym, już większość trenerów w zawodowej koszykówce zauważyła, że ze względów ofensywnych warto przestawiać swoje “trójki” na wyższą pozycję. W ten sposób weszliśmy w erę smallballu w NBA. Różne zespoły z powodzeniem próbowały grania niższymi składami, w który najistotniejsze było posiadanie na parkiecie w tym samym momencie większej ilości strzelców z dystansu i przesuwanie swoich najlepszych graczy bliżej kosza. W ten sposób jako silni skrzydłowi grać zaczęli LeBron James, Kevin Durant, czy Carmelo Anthony. Tego typu zmiany ustawień, dzięki swojemu potencjałowi ofensywnemu, zaczęły zmuszać innych trenerów (nawet tych, którzy nie posiadali graczy podobnych do tych wyżej wymienionych), by dostosowywali się do tego trendu. Po prostu, większość klasycznych silnych skrzydłowych jest zbyt wolna, by nadążać za nominalnymi “trójkami”. Dla wielu drużyn była to w ostatnich latach zwycięska kombinacja. Nie jest jednak tak, że powoduje ona automatyczne zwycięstwo. Są drużyny, których klasyczne ustawienie na pozycjach numer 4 i 5 jest bowiem wystarczająco silne, by odpowiedzieć jeszcze większą siłą ognia po drugiej stronie parkietu.
To właśnie zdarzyło się w meczu numer 1 serii Pacers – Heat. Erik Spoelstra wypuścił swój zespół od pierwszych minut w smallballowym wydaniu z Shanem Battierem i LeBronem Jamesem na skrzydłach i przegrał, bo ci nie poradzili sobie z bardziej “klasycznym” duetem Paul George – David West.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Lebron trochę gwiazdorzy. Po prostu nagle jak gra przeciw Westowi/Georgowi okazuje się, że nie ma już przewagi 10 centymetrów i 20 kg tylko mniejszą, ale nawet w ogóle. Miami wydaje się nagle zaskoczone BIgballem Indiany, ciekawe ile razy jeszcze się zdziwią?
mi wystarczy żeby w tych playoffs zdziwili się jeszcze 3 razy ;)
Duża kasę można przytulic z Miami dziś…z 1000euro 1710 euro…gram!
Daj zdjęcie, albo nie uwierzę, że postawisz 1000 Euro na zwycięstwo Miami w Indianapolis. Sprawdź lepiej kiedy oni ostatni raz wygrali w tej hali najpierw.
faktycznie, strasznie dawno – niecały rok temu ;)
życzę rozczarowania
Radziq
Dałem Lubię to przy Twoim komentarzu, gdyż oznacza to jeszcze tylko 3 porażki w sumie przeciwko Pacers i Spurs i upragniony 3peat dla Miami ;-)