To był jeszcze jeden z tych dziwnych meczów LeBrona Jamesa. Tych, w których zastanawiasz się nad planem zajęć Miami Heat na playoffy, przypominający to co wydarzyło się w tych poprzednich, gdy co mecz widzieliśmy inny team obrońców tytułu.
BROOKLYN 104, MIAMI 90
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Zaloguj się jeśli masz już abonament
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
“LeBron zagrał jakby już znudził się tą serią albo spędził sobotę z Jay’em-Z”
he he dobre. Dzięki temu zwycięstwu w końcu ta seria zaczyna być interesująca.
Niestety mam odobne odczucia jak Maciek. LeBron zagral oczywiscie mecz na dobrym poziomie, ale pozostalo wrazenie, ze gdyby zacisnal zeby i zagraj agresywniej, glownie w obronie, to dzis byloby 3-0 i formalnosc w gora 2 meczach. Heat probuja zlapac rytm? Wydawalo sie, ze Nets zagotuja w LBJ krew i bedzie zajebisty pojedynek na poszczegolnych matchupach, a samo widowisko jest jednak bardziej atrakcyjne na papierze.
1wsza rundo, wroc! ;)
“Czy Heat byli jak „okej Nets, to my tu sobie weźmiemy dzień przerwy, wrócimy po swoje za dwa dni”?”
Mój typ.
Zaiste mecz dziwny był to. Nie wiem jak was, ale mnie denerwowała gra Wade’a, tak okiem laika więcej zepsuł niż pomógł, no i Bosh przegrywający walkę o piłki w obronie, Bosh oh Bosh!
Tak czy siak MIA w 5.
Gdy Livingston zrobił ten wsad pod koniec meczu aż wstałem i zacząłem klaskać.To co robi po takiej kontuzji to jest mega szacun.
“legenda Michaela Jordana nigdy nie robiła takich rzeczy” – nie wiem -czy ten dopisek to tak z przymrużeniem oka a może z ironią, ale kiedy sobie przypominam playoffy Byków z lat 1991-1993 a szczególnie 1995 (tak właśnie te z 95 a nie 96!!!) – 1998 to za cholerę nie mogę sobie przypomnieć sytuacji kiedy Jordan się “chował”. Nawet jak przegrywali w 95 z Orlando i Jordanowi nie szło wyraźnie to walczył na maxa – nie bał się porażki (on się bał, że nie da z siebie wszystkiego i będzie tego żałował). Natomiast James; mam takie wrażenie; boi się że mu nie wyjdzie i prasa będzie go wieszać za niską efektywność, za za dużo strat itp. On się po prostu boi ze mu coś nie wyjdzie i będzie “jego wina”…
Przecież i tak jest zawsze jego wina
Dokładnie, Piotr.kovi.
A ja mam wrażenie ze JAMES znudził się już tym że wszyscy chcą na jego plecach zdobyć misia. Szczególnie Wade, może po 1 kwarcie powiedział “po
każ DW co potrafisz, byłeś oszczędzany przez RS, Twoja kolej”?
Jasne że następny mecz Heat wygrają, a potem w Miami postawią już tylko kropkę nad i.
Gdyby wtedy był internet to by się okazało, że chowa się w co drugim meczu i tak w ogóle to jakiś taki miękki jest.