Kiepski żart z polskich dziennikarzy. Pacers odzyskują przewagę parkietu

15
Chris Szagola / Newspix.pl
Chris Szagola / Newspix.pl

Nie macie pojęcie jak bardzo cieszę się, że w tym całym moim pisaniu o NBA jestem niezależny od wszelkich redakcji. Nie muszę pisać o bohaterskich wyczynach Marcina Gortata, kiedy tych wyczynów nie ma i nie muszę wymyślać tych wszystkich fatalnych tytułów prasowych, w których chodzi tylko o to, by użyć nazwiska koszykarza, które brzmi tak samo jako to polityka albo piłkarza. Nie zrozumcie mnie źle. Marcin Gortat jest spoko i gdyby byli piłkarze/tenisiści/skoczkowie/rajdowcy, którzy robiliby tyle dla sportu w Polsce co on, to świat naprawdę byłby lepszy. Tak więc ok, rozumiem, że media w Polsce muszą o nim pisać. Cieszę się jednak, że nie muszę ja.

Niestety musiałem obejrzeć dzisiejszy mecz. Bez dłuższych wstępów, bo sam wynik jest punchlinem.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.

15 KOMENTARZE

  1. Te ze zespół rzuca tak mało punktów i gra tak beznadziejnie w ataku to na równi wina rozgrywającego jak również trenera. Kto pozwolił na take granie? Kto te akcje rysował?

    I kolejny kamyczek. Nie wpadają nikomu rzuty z poldystansu. Na pewno? Arizie wpadają ale Wall z nim nie gra. Dlaczego Wall nie gra pick’n’rolli? Może dlatego że kiedy Hibbert siedzi na ławce a w obronie gra Mahimi to Gortat tez siedzi na ławce. Wiec dalej Nene odpala swoje rzuty które akurat dziś nie wpadają.

    Dziś ta drużyna była pozbawiona głowy – zarówno na boisku jak i ławce.

    0
  2. Jestem totalnie załamany, tak jak ty Przemek. Bałem się, że będą tu jakieś peany na cześć obrony Indiany, ale na szczęście moje obserwacje dokładnie pokrywają się z Twoimi. Dla mnie statem w wczorajszego meczu są rzuty wolne dla Wizz – 11/21.

    Zdecydowanie najgorszy mecz play-offów, już wolałem gwałt Clippersów na GSW w Game 2.

    0
  3. Rzygać to się chciało tymi pick’n rollami w stylu “to gramy pick’n rolla, ale poprzednie 5 się nie udało, to pomyślmy nad tym trochę, i sekundę lub dwie potem – tak gramy pick’n rolla”. W tym meczu zabrakło kogoś kto by wziął piłkę w izolacji i zaatakował strefę podkoszową Indiany, łowiąc hardenowskie przewinienia.

    Na początku meczu kiedy Ariza zbierał 4 piłki w ataku, myślałem że to jakiś nowy pomysł Wizzies na grę – wysocy operujący tylko poza paint, wyciągający Hibberta spod kosza gdzie ścinali obwodowi wzdłuż linii, często po zasłonach. Potem jednak okazało się, że nie ma komu grozić rzutem i Pacers zabunkrowali się pod koszem. Wall nie znalaz w sobie odwagi i być może talentu by atakować tych dużych żółtych panów. A mimo to pierwsza połowa była wyrównana.

    Najgorszy możliwy mecz…

    0
  4. No i całe szczęście, że poszedłem spać w przerwie (a w zasadzie to zasnąłem w dziwnej pozycji) – chyba czułem co się święci w drugiej połowie.
    A tak z innej beczki – pierwsza runda PO była emocjonująca to teraz druga rekompensuje nam to z nawiązką :)

    0
  5. Swietny byl stat podany na poczatku meczu wcisniety vdzies pomiedzy rozwazania komentatorow o Hibbercie, a George’u, targetujacy Indiane a mowiacy, iz przy stanie 1-1, team ktory zgarnia trzecia gre, wygrywa cala serie w 75% przypadkow. Sam bylem przekonany ze znow bedzie budowanie narracji o kolejnych mustwinach Indy, a tu klops. A raczej flops, bo Gooden ostro fruwal.
    PS. Tez w przerwie poszedlem spac :-D

    0