Od dawna było już wiadomo, że w tym sezonie MVP może zostać tylko Kevin Durant. To był jego rok. Musiał wziąć na siebie większy ciężar prowadzenia drużyny pod nieobecność Russella Westbrooka i stanął na wysokości zadania. Po raz kolejny udowodnił nam jak fantastycznym jest zawodnikiem i liderem. Mimo że przez długi czas Thunder grali osłabieni, ostatecznie byli drugą najlepszą drużyną ligi w sezonie zasadniczym.
KD miał wiele niesamowitych występów, w których samodzielnie przejmował mecz i zapewniał zwycięstwa. Miał wiele rzucanych z zimną krwią game-winnerów. Miał imponującą serię 41 meczów z rzędu z co najmniej 25 punktami na swoim koncie, pobijając rekord Michaela Jordana. Po raz czwarty w ciągu ostatnich pięciu lat był najlepszym strzelcem ligi. Ale też miał najwyższą w karierze średnią asyst i został dopiero trzecim zawodnikiem, który w ciągu ostatnich 40 lat zanotował statystyki na poziomie co najmniej 30 punktów, 7 zbiórek i 5 asyst.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
szacuneczek.
Doskonała przemowa i myślę, że to też może świadomy zabieg Duranta, żeby dodatkowo zmobilizować, scementować chłopaków na dalszą część walki z LAC, bo choć pewnie są jednością w szatni itd. to taki publiczny szczery, osobisty występ to takie wezwanie każdego po imieniu do podjęcia wyzwania i pokazanie, że każdy jest ważny i myślę, że motywacja i poświęcenie będzie +100 w następnych meczach.
Perkins wygląda już na wystarczająco scementowanego, a nawet zacementowanego :)
By nie powiedzieć spetryfikowanego :)
Dziś z LAC pokaże na co go stać!
Kuźwa… może wreszcie ktoś zauważy że nieobecność Westbrooka nie była wcale “osłabieniem drużyny”. Śmiem sądzić że to właśnie “dzięki niemu” i jego obecności w PO, OKC odpadnie w drugiej rundzie!
Wow… szacunek. Też uważam, że Durant wykorzystał okazje żeby trochę podbudować zespół.. i bardzo dobrze, jest liderem i właśnie takie rzeczy powinien robić.
nwet Adams dostał laurkę ;) wzruszyłem się.
Kevin “Hearthbreaker” Durant!
Adams też się wzruszył. Dziś w nocy Blake Griffin poczuje cały ciężar tych emocji :-)
Pięknie powiedział o Mamie: “You are the real MVP”. Każda Mama chciałaby usłyszeć od swojej pociechy takie słowa w podzięce za lata poświęceń.
Durant buduje sobie pomnik cegiełka po cegiełce. To że już go “wybudował” w Oklahomie to wiadomo ale buduje go sobie w oczach wszystkich ludzi związanych z NBA! Szacun!
Pozer, gładkousty tandeciarz chwytający się tanich krasomówczych sztuczek i nawet w sumie za dobrze nie gra w ten cały basket. Much ado about nothing. A do tego wszystkiego jakaś alergia ściska mi gardło, echhhh…
(chlip, chlip)
Po takiej przemowie trudno będzie Durantowi opuścić OKC w wolnej agenturze
poza parkietem już przebił LBJ na długie lata (na zawsze?), w grze w tym roku po raz pierwszy z długiej serii swoich zwycięstw (ta jest przed nim, choć w tych PO nie będzie łatwo)
Czy tylko ja nie zachwycam się tą wypowiedzią? Jest wyjątkowa przez to, że się wzruszył, ale poza tym to każdy MVP docenia swoją drużynę. Jedynie wzmianka o mamie godna podziwu.
Ja się rozbeczałem, 30stka na karku ale ugjąłem się. “We want to win championship” – w razie ziszczenia deklaracji to dopiero byłaby romantyczna wizja NBA i wieczny highlight. Można pomarzyć. Jak to powiedział KG: “ANYTHING IS POSSIBLE!”
kozacko. Nie wiedzialem ze az tak niesamowity jest Durant. Nie ogladam OKC i nie jestem jej fanem, ale po takim przemowieniu sercem bedzie sie za nimi. Te przemowienie fajnie oddaje klimat jak duzo pracy koniecznie trzeba poswiecic aby osiagnac przyzwoity poziom, a co dopiero poziom MVP. Moze sie wydawac ze jest tylko talent, reszta samo przyjdzie, ale tak naprawde wiekszosc z nas przy takim poziomie talentu co Durant nie doszloby w polowie do tego co on osiagnal. Tytan pracy.
‘Hard work beats talent when talent fails to work hard.’ chyba to słowa Kevina Duranta :-)