Długo ze sobą walczyłem, zastanawiając się nad tym, czy warto drążyć jeszcze ten temat. Zrobiłem sobie wolny weekend i miałem trochę czasu, by przemyśleć sprawę i ostatecznie doszedłem do wniosku, że chciałbym podzielić się moją opinią. Obiecuję, że będzie krótko, bo rozumiem, że możecie być już zmęczeni roztrząsaniem rozmów Donalda Sterlinga ze swoją (byłą już?) partnerką.
Kiedy rok temu, wreszcie, udało mi się odwiedzić Stany Zjednoczone – trochę przez przypadek – zamiast do Nowego Jorku lub na zachodnie wybrzeże, trafiłem do Atlanty. Nie jest to być może najbardziej atrakcyjne miejsce na pierwszą wizytę, ale hej, byłem w szatni Hawks i jadłem popcorn z Dominiquiem Wilkinsem. To i wizyta w Hooters były jasnymi punktami tej wycieczki. Reszta była dość ciemna. Wyjście na piwo ze znajomymi było najbardziej surrealistycznym wyjściem na piwo w moim życiu. Policjanci rozstawieni przed knajpami i przestraszeni Amerykanie chłeptający pośpiesznie ciepło piwo na parkingach w obawie, by nie dostrzegł ich jakiś stróż prawa. Miałem poczucie jakiegoś wszechogarniającego lęku, który dotyczył właściwie wszystkich na ulicach. Coś jakby wszyscy oczekiwali, że zaraz wydarzy się coś złego. Padnie strzał. Ktoś zostanie aresztowany.
To jednak nie było najgorsze.
Zszokowały mnie dwie sytuacje.
Po raz pierwszy w życiu zostałem niemiło potraktowany z powodu koloru mojej skóry. Nie wiem, czy jestem tym zaskoczony, czy nie, ale zatrzymujący się w środku nocy, na jednej z ulic w centrum Atlanty samochód i wyzwiska kierowane w moją stronę przez dwóch “kolegów” żywcem wyrwanych z teledysku na MVP nie było niczym przyjemnym. Nie sądziłem, że może to być aż tak nieprzyjemne i uwłaczające.
Po raz pierwszy w życiu byłem w miejscu, w którym istniała segregacja rasowa. Poznane tej nocy czarne dziewczyny z chóru gospel z Chicago (takie rzeczy tylko w Stanach) wyrażały dużo chęci, by pójść z nami na imprezę, ale… pod warunkiem, że dowiemy się najpierw, gdzie czarni są wpuszczani, a gdzie wpuszczani nie są.
Z perspektywy czasu myślę, że był to mój pierwszy i jedyny kontakt z prawdziwym rasizmem. Spędziłem ostatnich kilka lat w mieście – tyglu kulturowym, pełnym ludzi wszystkich narodowości i wyznań, gdzie Katalończycy wyzywają Arabów, Arabowie czarnych, a czarni Azjatów. Nie ma to jednak nic wspólnego z rasizmem, bo grupy, które wchodzą tu w konflikty tak naprawdę nie dyskryminują się w żaden sposób. Po prostu nie lubią się nawzajem, ale z konkretnych powodów – mniej absurdalnych niż kolor skóry. W Atlancie chodziło tylko i wyłącznie o kolor skóry.
Donald Sterling jest rasistą. W jego przypadku chodzi tylko i wyłącznie o kolor skóry. Można dyskutować, czy jest to jego wina, czy miał jakikolwiek wybór, czy po prostu zostało mu to “przekazane” z kulturą, w której dorastał. Nie jest to jednak istotne w tej sprawie.
To, co jest istotne, to dwa fakty. 1. Donald Sterling jest rasistą. 2. Wszyscy w NBA wiedzieli o tym od dawna.
To naprawdę nie jest żadna niespodzianka. Mało tego, i tu zaznaczam, że jest to jedynie moja opinia, z którą możecie się nie zgadzać, Donald Sterling ma prawo być rasistą.
To, do czego Donald Sterling nie ma prawa, to dyskryminowanie (nie tylko na tle rasowym, na jakimkolwiek tle).
Czy Donald Sterling rozmawiając ze swoją dziewczyną i przedstawiając jej swoje prywatne poglądy dyskryminuje kogokolwiek? Dopóki swoich poglądów nie wprowadzi w życie, odpowiedź brzmi nie.
Będąc w Peru, odwiedziłem ukryte w dżungli miasto Iquitos. To bardzo ciekawe miejsce, bo dotrzeć do niego można jedynie drogą powietrzną lub wodną. Daje to trochę poczucie izolacji od reszty świata. Odkrycie ropy w okolicach miasta sprawiło, że – niczym w czasach gorączki złota – od początku lat 40. rozpoczął się napływ do miasta obcokrajowców liczących na wzbogacenie się. Do dziś Iquitos ma dużą populację gringos, którzy stanowią w większości elitę finansową miasta. Wielu z nich, przybyłych do miasta kilkadziesiąt lat wcześniej, jest już staruszkami w wieku Donalda Sterlinga. Mają swoje biznesy, młode peruwiańskie żony i generalnie są władcami życia. Spotkałem kilka takich osób i miałem bardzo duże skojarzenie z Donaldem Sterlingiem, bo staruszkowie ci otwarcie – w rozmowie z mną – czynili rasistowskie komentarze. Mieszkali wśród Peruwiańczyków, mieli peruwiańskie żony, zatrudniali Peruwiańczyków, ale najwyraźniej uważali ich za niższy gatunek człowieka. Mieli prawo? Tak, w swoich głowach, w swoich rozmowach, mieli prawo. Każdy ma prawo mieć nawet najgłupszą z opinii. Problem zaczynał się, gdy wprowadzali swoje opinie w życie.
Ja zaś miałem prawo oceniać ich opinie jako idiotyczne i miałem też prawo wyjść. Skorzystałem z tego prawa.
Czy NBA ma prawo rozliczać Donalda Sterlinga z opinii wyrażonych w czasie prywatnej rozmowy?
W mojej opinii nie. Miała by to prawo, gdyby właściciel Clippers publicznie wyrażał takie zdania. Miałaby prawo, gdyby udowodniono, że Sterling, w którymkolwiek momencie dyskryminował swoich zawodników/innych pracowników/kibiców.
Magic Johnson ma prawo nie lubić opinii Donalda Sterlinga i nie przychodzić więcej na mecze Clippers. Zawodnicy klubu mają prawo protestować w jakikolwiek sposób. NBA nie ma prawa wyciągać legalnych konsekwencji.
Rozumiem oczywiście, że w Stanach sprawa ta widziana jest kompletnie inaczej. Nie przeszkadza mi się jednak dziwić, że teraz nagle wszyscy postanowili protestować, podczas gdy Donal Sterling ma całą kartotekę związaną z rasistowskimi poglądami – i są to sprawy dużo poważniejsze, bo dotyczące prawdziwej dyskryminacji. Dlaczego Chris Paul podpisał kontrakt z klubem, którego właścicielem jest rasista? Dlaczego zrobił to Doc Rivers? Dlaczego na mecze przychodził Magic i inni czarnoskórzy kibice?
Absolutnie wszyscy wiedzieliśmy kim jest Donald Sterling. Co zmieniło się w tej chwili?
Donald Sterling już dawno sprzedałby klub, gdyby był on konsekwentnie bojkotowany. Nie był i wątpię, żeby zaczął być. Dlaczego? W mojej opinii, dlatego że rasizm w NBA istnieje, jest tematem tabu i wszyscy godzą się po prostu na zamiatanie go pod dywan. Nie wierzę, że Sterling jest jedynym białym bogaczem – właścicielem (to są ludzie wychowywani w latach 50. i 60.) z taką opinią i z podejściem, które David West na swoim twitterze słusznie nazwał “plantacyjną polityką”. Nie wierzę, że nie ma czarnoskórych graczy w NBA, którzy padli ofiarą dyskryminacji rasowej ze strony włodarzy swoich klubów i zdecydowali się po prostu przełknąć zniewagę, godząc się na ten “plantacyjny układ” dla pieniędzy.
NBA jest pełna hipokryzji w temacie rasizmu. Jednocześnie nie jest to wina ligi, takie jest po prostu wciąż społeczeństwo w Stanach Zjednoczonych. Naprawdę wierzycie, że te miliony ludzi wychowanych na podziałach rasowych i wierzących w nie 30-40 lat temu, nagle zmieniła opinię? Nie, po prostu opinii tej nie wolno wyrażać – to zresztą bardzo dobrze, bo wyrugowanie ich sprawia, że nowe pokolenia dorastają już od nich wolne.
Cieszyłbym się, żeby ta cała afera naprawdę zmieniła trochę tę ligę, ale nie wierzę w to. To nie są rzeczy, które podlegają rewolucjom. Czasami, jak się to brzydko mówi, niektóre pokolenia muszą po prostu wymrzeć.
Nie narzekam na hipokryzję NBA, stwierdzam tylko fakt. Cieszyłbym się – mówię to poważnie – gdyby zawodnicy Clippers zajęli stanowisko moralne w tej sprawie i po prostu zrezygnowali z gry dla klubu, bo to byłoby wydarzenie, które – w dłuższej perspektywie – mogłoby zmienić bardzo dużo… na świecie w ogóle. Nie mam im jednak za złe, że tego nie robią. Ciężko trenowali, by być tu gdzie są i mają prawo skupić się na wykonywaniu swojego zawodu, zamiast na zmienianiu świata.
Po prostu, niech nie udają zaskoczonych. Dobrze wiedzieli, kto płacił ich pensje.
Brawo Przemku. Mam nadzieję że prawie wszyscy podzielamy Twoje zdanie i w związku z tym ten temat został “zamknięty” na 6graczu.
To Atlanta …..(lalala)
“Czy NBA ma prawo rozliczać Donalda Sterlinga z opinii wyrażonych w czasie prywatnej rozmowy?
W mojej opinii nie.”
Hm, to nie jest takie proste. Jezeli przez rasizm jednego z wlascicieli (obojetnie czy z prywatnej rozmowy/publicznego wyrazania opinii), liga traci wizerunkowo, marketingowo i w zwiazku z tym finansowo, to owa liga (wg mnie) ma prawo chciec takiego kogos usunac ze swoich szeregow.
Nie chce tutaj wchodzic w dyskusje na temat roznych kruczkow prawnych/praw konstytucyjnych etcetera, ale jesli rasizm Donalda Sterlinga ma negatywny wplyw na biznes jakim jest EN-BI-EJ, to czemu odbieramy owemu biznesowi prawo do reakcji?
To jest moja opinia. Rzeczywistość może okazać się inna, bo tak jak mówisz, liga może potraktować to właśnie, jak działanie na swoją szkodę. Uważam jednak, że karanie Sterlinga za te wypowiedzi będzie niesprawiedliwe (tak, jak karanie zawodników za ich prywatne wypowiedzi/zdjęcia etc.). Z historii jednak wiem, że NBA nie przeszkadza fakt, że coś jest częścią czyjegoś prywatnego życia i oczekuje od “swoich ludzi” kompletnego podporządkowania się interesom ligi.
Inny aspekt tej sprawy jest taki, że liga powinna była już dawno próbować pozbyć się Sterlinga ze swoich szeregów. Bo tak, jak on ma prawo mieć swoje prywatne opinie, tak liga ma prawo nie akceptować ich u kogoś kto, teoretycznie, dołączając do niej godzi się na podporządkowanie jej polityce.
Być może jestem w błędzie, ale wydaje mi się, że mówimy nie o osobach prywatnych a o osobach publicznych. Sęk w tym, że większość komentujących myśli o Sterlingu czy graczach przez pryzmat “swojej osoby” – są tacy jak ja, stosuję wobec nich takie same standardy jak wobec siebie.
Natomiast prawda jest taka, że siła z jaką oddziałują ich zachowania na opinię społeczną jest nieporównywalnie większa niż czyny setek czy tysięcy “nas”. Więc de facto w tej sytuacji nie ma znaku równości i nie możemy traktować takich zachowań przez pryzmat naszej pozycji społecznej i siły nań oddziaływania.
On nie jest osobą publiczną w prywatnej rozmowie ze swoją dziewczyną. Jeśli byłby na konferencji prasowej jako właściciel Clippers, to owszem, jest osobą publiczną, ale w momencie rozmowy nie wykonywał żadnych czynności publicznych
A jak w wolnej chwili Pan Sterling będzie chodził po domu w damskich ciuszkach to też mu zabierzesz klub, bo liga traci wizerunkowo? Weźcie się ludzie zastanówcie, tacy jesteście pro wolnościowcy a chcecie karać za to co sobie ktoś pomyślał
Odbierać prawo do reakcji? Reakcja może być taka że “czarni” przestaną przychodzić na mecz i hala będzie świecić pustkami, albo że zawodnicy nie będą z nim podpisywać kontraktów i klub poleci na dno przestając przynosić zyski, a nie to że każesz mu sprzedać klub, bo przepraszam na jakich warunkach?
Chodzenie w damskich ciuszkach nie jest dla nikogo obraźliwe. A już na pewno nie nosi znamion rasizmu.
Czemu? A może mnie obraża? Skąd wiesz co kogo obraża?
Przemku, bardzo dobry tekst. A co do Twojej opinii – masz bardzo dużo racji. Generalnie zgadzam się z Toba. Odmienną opinię mam jedyne w zakresie oburzenie jakie wywołało opublikowanie tego nagrania. Warto takie rzeczy nagłaśniać, aby po prostu wstrząsnąć trochę opinią publiczną. Z czysto społecznego punktu widzenia. Czy spodziewam się ze to wywoła jakoś skutek, absolutnie nie. Ale kropla drąży skałę, odświeży problem i nie pozwoli o nim zapomnieć. Zgadzam się ze to pokolenie musi wymrzeć, nie nauczysz starego psa nowych sztuczek. Ps. a na marginesie to mam wrażenie ze Sterlinga bardziej zabolało ze ktoś mu doniósł o tych zdjęciach i rozniosło się to wśród jego znajomych.
MR.STERLING 3mam za pana kciuki :)Zycze zdrowka, nowej milosci(najlepiej troche starsza np. azjatke)oraz wytrwalosci w tej taniej prowokacji ze strony ex-botox’u.LET THE FORCE BY WITH YOU :)
Fajny tekst, łapię co masz na myśli, ale chyba wciąż bliżej mi do opinii Maćka.
Bedzie tak samo jak z Collinsem – po paru artykulach, naglowkach w krzykliwej prasie, zdjeciu na okladce kolorowego magazynu i wielkim zapowiedziom wyjscia wszystkich homoseksualistów-koszykarzy z szafy czy ktos w ogóle po roku pamieta (robiac z tego szum medialny) ze Jason jest gejem i nadal gra w NBA? Nawet hejterzy sie pochowali.
Tutaj podobnie, po paru dniach medialnego szumu wszystko zostanie zamiecione pod dywan. Slusznie czy nie, taka jest bolesna prawda i chyba czas najwyzszy wrocic do ekscytacja koszykowka, bo ta w tych playoffs stoi na najwyzszym poziomie!
Amen. Analogia do Collinsa jest świetna tutaj. Został ostatnio nawet uznany przez magazyn People jednym ze 100 najbardziej wpływowych ludzi na świecie. I co? I nic. Te rzeczy nie podlegają rewolucjom.
Analogia z Collinsem jest bez sensu. Wlasnie cale clou deklaracji Collinsa jest takie, zeby w przyszlosci przechodzic nad sprawa homoseksualizmu w sporcie do porzadku dziennego. Ze nie beda potrzebne zadne deklaracje, tylko gracz zwyczajnie bedzie gejem i kazdemu bedzie to zwisac. Takze w tej materii Collins odniosl pelen sukces.
Prawdopodobnie Collinsowi chodziło dokładnie o to, o czym piszesz, ale zapewniam Cię, że jeszcze przynajmniej kilku gejów-koszykarzy zrobi pierwsze strony gazet, kiedy przychodzić na jaw, oficjalnie wychodzić będą i preferencje seksualne. Póki co kolejnych przypadków nie było, więc nie było też rewolucji. Wszyscy geje w NBA nie ujawinili się, a na pewno jest ich jescze kilku.
I to jest dla mnie clou całej sprawy. To są jednorazowe wydarzenia, które są jak włożenie kija w mrowisko, ale po kilku dniach okazuje się, że nie miały rewolucyjnego wpływu na rzeczywistość. Wierzę, że będą miały wpływ w dłuższej persepktywie, ale tego dopiero się dowiemy.
Sterling to taka sama sytuacja. Sprowokował dyskusję na temat rasizmu w NBA, ale to tylko chwilowy ogień, który zostanie wyciszony. Być może nawet samego Sterlinga uda się pozbyć, ale nie będzie miało to realnie żadnego wpływu widocznego gołym okiem na problem rasizmu, który nadal istnieje. Ponownie – wierzę i mam nadzieję, że będzie taki wpływ miało w dłuższej perspektywie.
Swietny artykul. To ze teraz w USA nie ma juz segregacji rasowych to tylko zludzenie. Rasim jest i bedzie jeszcze przez wiele lat.
Sam nie mialem okazji byc w stanach, ale paru moich znajomych bylo tam na dluzej. I niestety wszyscy jak jeden maz zawsze mowia to samo – najwiekszymi rasistami sa niestety murzyni. Po czesci ich rozumiem, lata ucisku i zniewolenia nie usunie sie z pamieci raptem w ciagu jednego pokolenia. Natomiast przykre jest to ze w wiekszosci sa to ludzie mlodzi, przed 40.
Znajac zycie, powstalo kilkadziesiat prac naukowych na temat analizy spoleczenstwa, rasy i ich podejscia do rasizmu w zyciu codziennym w USA. Nie znam wynikow, nie wiem czy zalezy to od wyksztalcenia, srodowiska w ktorym sie dorastalo lub w ktorym sie obracasz. Pewnie wszystko po trochu.
W calym tym zamieszaniu interesuje mnie tylko… kto nagrywal Sterlinga? Jego juz ex? Jesli tak, to panienka jest mega sprytna. Smiem twierdzic ze wlasnie zapoczatkowala nowa mode, bo sex tasmy gwiazd przestaly sie ostatnio sprzedawac. Na miejscu Sterlinga, podalbym ja do sadu i pewnie wygral w cuglach.
Co do NBA… coz, dadza mu kare, pogroza paluszkiem i na tym sie skonczy. Byc moze ktos po sezonie manifestacyjnie odejdzie z LAC i na tym sie skonczy. Dobrze oplacani spece od wizerunku juz zadbaja, zeby Sterling na ostatnie lata swojego zycia mial spokoj.
Sytuacja czarnych w USA to błędne koło, dzieciaki mają do wyboru albo sport, albo dragi albo hip hop (często jednocześnie). Od początku system edukacji ma odrębne oczekiwania od białych a odrębne od czarnych uczniów, co przekłada się później na akcję afirmatywną na studiach, gdzie przykładowo umożliwia się komuś pracę na uniwersytecie dlatego, bo jest czarny, a nie dlatego bo jest dobry w tym co robi. Z kolei pracodawcy również nie są głupi i wiedzą, że różnica między absolwentem białym, Azjatą, a Afroamerykaninem jest kolosalna, dlatego błędne koło wraca do punktu, w którym czarny i tak wychodzi najgorzej na tym, że od początku mu się pobłaża, zamiast traktować go jak równego. I czy to nie jest rasizm właśnie? Czy nie wygląda to tak jakby ktoś o podobnym podejściu do czarnych jak Sterling skonstruował ten system właśnie gdzieś w latach ’60 kiedy zaczęto przyznawać tzw granty, zaczęła się akcja afirmatywna na uniwersytetach i ogólnie rzekomo segregacja rasowa miała rozpocząć swój kres…a rezultaty są takie, że połowa wszystkich przebywających w więzieniach w USA to czarni, w dzielnicach Chicago czarni zabijają się sami nawzajem jak na wojnie, a jadąc czarnym SUVEM po mieście na 99% przy pierwszej okazji zostaniesz zatrzymany przez policję. Niestety przez brak edukacji większość czarnych zawierza takim ludziom jak Obama, który tylko ten system umacnia.
Słowa Sterlinga to tylko potwierdzenie jak podzielona jest Ameryka, a czarni nadal zostawieni są sami sobie w tragicznej moim zdaniem sytuacji.
Fajnie Przemek, że napisałeś o tym, że Sterling ma prawo być rasistą. Zgadzam się z tym przede wszystkim dlatego, że to rozbraja tych wszystkich nieszczęśników, który piszą rzeczy w stylu: “Co za czasy, że już nie można powiedzieć co się myśli o czarnych”. Sterling powiedział to co powiedział i teraz z jednej strony może liczyć na solidnego żółwika, a może nawet czułego całusa w policzek od swoich kolegów z domu spokojnej (i bogatej) starości, a z drugiej strony na ostracyzm 99.9% koszykarskiej społeczności. I tu nie chodzi o żaden “terror politycznej poprawności” (co do której mam wiele zastrzeżeń, ale to rozmowa na zupełnie inny temat) jakby to chcieli widzieć niektórzy, tylko o to, że młodsze pokolenie, które pewnie nawet nie jest w stanie zrozumieć Sterlinga, ma przyjaciół z różnych stron świata i jak my od czasu do czasu podziwia czarnoskórych graczy (a czasem jednocześnie i Dirka albo nawet Kirka Hinricha) rozumie, że tego typu poglądy to jakaś umysłowa abberacja przy świadomości całej nieszczęśliwej spuścizny rasizmu, o której piszesz sam i koledzy we wcześniejszych komentarzach.
Co do sporu Maćka ze Znykiem podzielam również zdanie Maćka, bo myślę, że nie do końca zdajemy sobie sprawę z tego jak ważny jest to temat w Stanach. I ciekawe w jaki sposób cała sprawa zostanie rozwiązana, odejście gwiazd to ostateczność, ale kto wie.