Pamiętasz te przeraźliwie zimne grudniowe poranki kiedy Ty i ja myśleliśmy o tym, że Indiana Pacers to faworyci do tytułu, zastanawialiśmy się co Święty Mikołaj zrzuci nam przez komin i wydawało nam się, że Paul George jest w Top3 graczy NBA? Pamiętasz?
Nie pamiętasz?
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Zaloguj się jeśli masz już abonament
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Eeee, nie zauważyłem żeby Perk dostał coś od Hibberta sprzed Al-Star.
PG, najdelikatniej mówić, chyba nie jarzy bazy. Cytując święte słowa autora tekstu:
cyt.”Ale to nie Jeff Teague jest problemem Indiany Pacers. To Indiana Pacers są swoim własnym problemem”.
I TU okaż się liderem Paul. I nie knoć pomniejszych głupot …
http://espn.go.com/sportsnation/post/_/id/10814575/indiana-pacers-paul-george-goes-fishing
Od nowego sezonu każdy gorszy okres faworyta do mistrzostwa będzie stemplowany terminem “Indiana effect”. Z jednej strony jest to smutne, że taka maszyna potrafi zwyczajnie stanąć, z drugiej przypomina, że czynnik ludzki ma w dupie analizy i statystki.
Mindset s5 pacers jest totalnie w rozsypce. Pomijając może Stephensona. Gorzej, że z perspektywy contendera, absolutnego faworyta od początku rozgrywek, pojedyncze wygrane mecze po prostu nie mogą ich mobilizować. Potrzebują serii. Za to każda porażka to powrót do koszmarów.
Wielki Larry przedobrzył w trejd dedlajn i teraz widzimy że nie bardzo ma pomysł na naprawę. Lub pomysł jest ale jego zawodnicy doznali pomroczności jasnej.