Wielu zawodników lubi grać w Madison Square Garden i Bradley Beal jest jednym z nich. Tak dobrze czuje się na tym parkiecie, że powoli wyrasta na killera gospodarzy. 16 grudnia minionego roku rozegrał tam bardzo dobrą czwartą kwartę, a na finiszu wykorzystał błąd Beno Udriha i trafił game-winnera. Wczoraj znowu Wizards przyjechali do Nowego Jorku i co prawda nie było już Udriha, ale Beal po raz kolejny wygrał mecz.
Beal ciągnął ofensywę gości na finiszu i zdobył 11 z ostatnich 13 punktów, w tym te kluczowe na 22.9 sekund przed końcem. John Wall wszedł pod kosz i odegrał do niego do rogu, ale Iman Shumpert był na miejscu i nie pozwolił mu na oddanie rzutu, dlatego Beal wyszedł na dystans. Skorzystał z zasłony Marcin Gortata, zostawiając na niej swojego obrońcę i zyskał trochę miejsca na półdystansie, od razu decydując się na rzut. Tyson Chandler i Carmelo Anthony próbowali go kontestować, ale byli za daleko. Beal trafił jumpera dając Wizards punkt przewagi.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Jedna kwestia, osobiste przemyslenie…
To co mowi Danny Ferry to raz, a to czy zawodnikom naprawde nie zalezy na grze w playoffs to dwa. Zarzad Hawks moze rzeczywiscie nie do konca chcialby grac w PO, Budenholzer przez nich instruowany moze wystawiac dziwne lineupy, ale to zawodnicy sa na boisku i naprawde szczerze watpie, by nie chcieli pokazac sie w rozgrywkach posezonowych!
Kazdy z nich ma w sobie choc troche pasji do tej gry i nawet jesli z gory skazywani sa na porazke w pierwszej rundzie to ide o zaklad, ze wola w niej zagrac, anizeli ogladac w telewizji.
Czy naprawde wierzycie, ze Ferry wchodzi przed meczem do szatni i oznajmia “Panowie, dzis sie podkladamy”… a Pero Antic nie wstaje i swoim grubym glosem oznajmia mu jak bardzo wszyscy maja w d*pie to co wlasnie uslyszeli? :)
Tak wierzymy. W końcu zawodnicy są zatrudnieni w klubie i wypełniają pokładane na nich zadania. Nie są bandą streetballerów pszczonych sampoas, jest zresztą nad nimi trener, który łatwo może poskromić wolę zwycięstwa… Romantyk z Ciebie NYC Wieczny Tułacz.
To nie Denver, gdzie zawodnicy nie grajac juz o nic zgadzaja sie na trojki Mozgova w ostatnich sekundach. Narazie zaden z zawodnikow (ba! a nawet head coach) nie wypowiedzial sie w kwestii checi bycia poza playoffami i dopoki to nie nastapi pozostane romantykiem. Wydaje mi sie, ze cale 5 kombinacji i 0.5 procent szansy na wybor z pierwszym numerem draftu nie robi na zawodnikach Hawks jakiegokolwiek wrazenia.
Inna sprawa jest, ze (nie oszukujmy sie) wiekszosc zawodnikow w NBA jest jak male dzieci… a tym jak czegos zabronisz, to pragna tego jeszcze bardziej. Przyklad Chicago ze srodka sezonu, gdzie nikt nie podporzadkowal sie pod jawny ruch tankowania przez management i “dziwnym trafem” nie bylo zadnych sankcji czy zwolnien (to tyle z tytulu bycia zatrudnionym przez klub i wypelnianiem powierzonych zadan).
Dobrze,że pod koniec sezonu Wschód się rozegrał i mamy tylko jedną drużynę na minusie jak to bywało w poprzednich latach.Już nie jest tak fatalnie jak było na początku.Nie zmienia to jednak faktu,że 9 Phoenix byłoby na 3 miejscu na Wschodzie.
W Indianie powinni tęsknić za Augustinem bo ich ławka ssie niemiłosiernie.
Miles Plumle, Green, Augustin, pozbyci sie wywaleni, wymienieni z rostera, teraz w Indianie pluja sobie w brodę, bo graja ich byli roleplayerzy znakomicie