Blazers w trzecim kolejnym meczu grali bez LaMarcusa Aldridge’a i na własnym parkiecie przegrywali już 18 punktami w drugiej kwarcie pojedynku z Wolves. Ostatecznie jednak udało im się odrobić straty i zanotowali efektowne zwycięstwo, a kluczową rolę w tym sukcesie odegrał drugoroczniak Thomas Robinson. Jeszcze przed przerwą swoją energią i walką na tablicach pomógł gospodarzom nieco zbliżyć się do rywali, po czym trener Terry Stotts rozpoczął drugą połowę wstawiając go do piątki. Natomiast swoje pięć minut T-Rob miał na przełomie trzeciej i czwartej kwarty, pomagając Blazers zanotować run 21-6 i uciec Wolves. Zebrał wtedy 6 piłek, zdobył 5 punktów, zaliczył dwie asysty i dwa świetne bloki, w tym akcję meczu zatrzymując Corey’a Brewera.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Śledzę gościa karierę w NBA od czasu świetnego tekstu Sebastiana Hetmana jeszcze na http://zawszepopierwsze.bloog.pl/id,330771821,title,THOMAS-ROBINSON-NIGDY-WIECEJ-ZLYCH-TELEFONOW,index.html?smoybbtticaid=61242d
Może w końcu odnalazł miejsce gdzie się odrodzi na nowo. Gość jest niesamowicie utalentowany. Życzę mu jak najlepiej !
I w ogóle wow! Ktoś jeszcze pamięta ten tekst :) dzięki!
Ja również nadal na niego liczę bo jego upside w NCAA był niesamowity.
Dobre teksty pamiętamy:) a pisałeś coś o czasach uniwersyteckich d-willa i cp3?
Bez przesady, to nie było aż tak dawno. W każdym razie ja pamiętam :)