Dobrze, że John Wooden tego nie widzi

3
AP Photo
AP Photo

Lionel Hollins stracił zespół pod koniec ubiegłego sezonu, bo okazał się mieć problem z nowoczesnym sposobem budowania drużyny. Był przekonany, że statystyki nie opowiadają całej historii i w swojej skomplikowanej naturze nie biorą pod uwagę podstawowych elementów rozwoju pod względem dobieranej rotacji. Okoliczności przestały trenerowi sprzyjać. Zarząd odwrócił się do niego plecami, bo nie podzielał entuzjazmu wobec konieczności wykorzystania zaawansowanych liczb. W końcu Hollins stał się pierwszą ofiarą nowego podejścia do gry i jej zasadniczych determinantów.

Rzecz jasna jeden Hollins nowych tendencji wśród właścicieli i GM-ów nie wyznacza, ale były coach Grizzlies dał do myślenia swoim starszym kolegom po fachu. Gra nieustannie się zmienia i narzędzia odkrywające jej tajemnice oraz przedstawiające nowe możliwości zaczynają nie odpowiadać temu, czym koszykówka kierowała się w drugiej połowie XX wieku. Wówczas statystyki były pożytecznym i interesującym dodatkiem, argumentującym pewne decyzje. Nigdy wcześniej nie budowano wokół nich całej drużyny. Liczyło się zapotrzebowanie na konkretnego gracza, który pozwoli załatać dziurę w rotacji, albo swoim talentem i osobowością nada drużynie więcej blasku.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.

3 KOMENTARZE

  1. Bardzo fajny artykuł. Statystyka jest jak bikini niby wszystko pokazuje, ale najważniejsze ukrywa :), więc ja bym się nie obawiał, że komputery zastąpią w pełni analityków i konsultantów. GM-y chcą na nie zrzucić całą odpowiedzialność za ewentualne porażki w wyborze zawodnika do drużyny, niby idealnie pasował, ale się nie sprawdził. Moim zdaniem rozwój technologi powinien bardziej pomagać trenerom. Nie zapominajmy, że w NBA oprócz tego kto wygra bardzo ważne jest widowisko i dla licznej części publiczności nie liczy się ilość umieszczonych piłek w koszu, a to w jaki sposób się tam znalazły.

    0
  2. Warto obserwować Memphis. Sprowadzenie Lee okazało się świetnym rozwiązaniem na czas gdy kontuzjowany jest Allen, ale czy GM wziął pod uwagę chemię w zespole? Czy Allen wróci od razu do pierwszej piątki czy będzie zaczynał z ławki? Itd…

    0
  3. Porownania nba do baseballu jest trudne. Nie ma chyba sportu druzynowego, w ktorym gracze sa tak od siebie na wzajem niezalezni w trakcie gry jak w baseballu. Ten sport wydaje sie byc idealny do wykorzystania statystyk przy budowie zespolu, jednak tam jak pisze nate silver w swietnej ksiazce the signal nad the noise opinie scoutow sa traktowane z rowna powaga jak statystyki. Wlasnie dlatego ze statystyki nie dadza odpowiedzi na pytania o charakter zawodnikow. W nba jest to jeszcze bardziej skomplikowane, ktos chyba na 6graczu o tym pisal najwieksze pole do wykorzystania statystyk to dbanie o zdrowie zawodnikow, oraz tworzenie bardziej efektywnych schemtow gry, a nie budowanie druzyny.

    0