Damian Lillard z zimną krwią pokonał Pistons w ostatniej sekundzie dogrywki

1

W sobotę Blazers ustanowili rekord klubu rzucając 21 trójek i zakończyli blowout w Filadelfii z dorobkiem 139 punktów. W niedzielę przyjechali do Detroit i mieli już duże większe problemy ze zdobywaniem punktów. Nie tylko wysocy Pistons utrudniali im rzuty spod kosza, ale też nie mogli wstrzelić się z dystansu. Przede wszystkim Damian Lillard bardzo męczył się, żeby umieścić piłkę w koszu. Spudłował wszystkie swoje 7 prób za trzy i trafił tylko 6 z 21 rzutów z gry. Ale to nie przeszkodziło mu, żeby na finiszu poprowadzić gości do zwycięstwa.

Miał ważną dobitkę na 1:47 przed końcem czwartej kwarty, a w ostatniej minucie dwa przechwyty, chociaż też i stratę na sekundę przed końcem, kiedy podczas penetracji wpadł na Rodney’a Stuckey’a i piłka wypadła na aut. Nie udało mu się wtedy oddać rzutu, którym mógł wygrać mecz, ale też nie pozwolił Pistons na podjęcie próby i potrzebna był dogrywka. W doliczonym czasie gry zdobył 8 z 12 punktów swojej drużyny i trafił game-winnera na 0.1 sekundy przed końcem. Był to trudny fadeaway nad Stuckey’em. Łatwiejsze rzuty wczoraj mu nie wpadały, ale w tym kluczowym momencie dobrze wycelował.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.

1 KOMENTARZ