Nowojorskie impresje 716… czyli cierpki smak liści herbaty…

4
fot. AP

Czwarta kwarta. Jest 79-70. 10 minut do końca. Amare właśnie wytarł cześć włosów na plecach przetaczając się w parkiecie, by przejąć piłkę w myśl art. 181 Kodeksu Cywilnego. Własność ruchomej rzeczy niczyjej nabył przez jej objęcie w posiadanie samoistne. Jest moim królem Maciusiem Pierwszym.

BOS są odparowani. Siedemnastopunktowa przewaga, która w 2Q zapowiadała rzeczy wielkie jest tylko nierzeczywistym wspomnieniem niegdysiejszego śniegu. Na lustrzanych odbiciach twarzoczaszek pierwsze objawy paraliżu. Rozglądanie się na boki. Niedowierzanie. Publiczność z przekrzywia głowy jak stado gołębi na krakowskim rynku i zaklina deszcz. Jak to się mogło stać? Było tak cudownie, tak słodko? Piękne toalety. Eleganckie krawaty. Nie będzie Ligi Mistrzów?

J. Green człowiek yo-yo, który ma tendencje do noszenia zbyt ciasnych stringów oczarowuje te chwilową pustynię myśli, oazą spokoju. Nawadnia wysuszone umysły. Wiem gram kupę w ataku. Ale chłopaki watch me. Wyłączam Melo. Robię mu blackout. Patrzą nie wierzą uszom. Wielu próbowało. Wielu się nie udało. Polegli. Ich męskości dyndają w prywatnej galerii Pogryzionego przez Pszczoły poruszane wiatrem wstydu. Jeff nie ma wstydu. Ma dumę. Russella, Birda, Garnetta i nie chce żeby V. Faverani znowu przychodził do niego w nocy zapłakany, żeby mu wytrzeć łezki i zmienić pampersa.

Ale NYK jeszcze tego nie wiedzą. Do końca spotkania zdobędą jeszcze tylko siedem punktów. W tej chwili unoszą łby znad wielkiego porcelanowego telefonu. Na wyniosłych ustach bezwzględnego smak zwycięstwa. Dojeżdżamy i gleba. Z kim tańczycie? Napijcie się już lepiej tej waszej herbatki. Może być zielona made in China. Choć gdzieś tam może podchodzi podprogowo strach, że życie może napisać scenariusz trzech rzutów z gry na siedemnaście prób. K. Martin właśnie naciągnął sobie dwunastnicę zbyt agresywnym ruchu podrobów. Czy to jakieś fatum?

Melo kończy 1-8. J. Green nieśmiało grzebie kopytkiem w ziemi. Kamera się kręci. Publika eksploduje wiosną.

B. Stevens nadal na stolcu burmistrza Atlantic Division. B. Stevens Trener Woo 2-0. W prawdziwym życiu. And counting…

Dziś mecz z ATL. Może Właściciel znowu coś zagwarantuje.

Speaking of.

Królowa jest tylko jedna. Sorry Doda. Ona ma brodę i Proste Strzały. Deal na stole. Klocki poustawiane. Ktoś to spiął. Spionizował. Tylko nacisnąć „koszyk” i do „zapłaty”. Ale zaczyna się chomiczy kołowrotek myśli.

“Ale to ja jestem królem balu. Dlaczego nikt mnie nie informuje? Ale jak ludzie będą mnie postrzegać, że tej Masaj z buszu tak ze mną ciągle te deale robi? Czy prasa będzie mi przychylna? Czy będą laudacje i tromtadracje? Czy on mnie może sprawdza? Czy robi w kulkę? A może w jajo? Dlaczego on tak bardzo chce ten pick w 2018? Co zobaczył w swojej szklanej kuli? Co on wie więcej ode mnie? Czy rozmawiał z zaprzęgiem Świętego Mikołaja? Dlaczego mój wróż milczy? Gdzie nadworny astrolog? Dlaczego daje wymijające odpowiedzi? Nie, nie tu musi być coś na rzeczy. Nie mogę dopuścić do tego, że ktoś będzie się, ze mnie śmiał. Nawet pokątnie a tym bardziej na środku. Nie mogą mnie znowu wziąć na języki i medialnie przemielić na trociny. Ha ha ha. Głupi śmieszny Masaj. Nie dam się nabrać.

[30 sekund później]

Co Rosjanin chce mi podebrać mojego Lowry’ego? CO? MOJEGO LOWRY’EGO? Co on wie więcej ode mnie? Kto mu tam doradza? Wujek Władek? Osobiście? Nie mogę na to pozwolić. Nikt nie będzie mi podbierał moich sekretnych planów zdobycia Stalingradu. Dawać respiratory do dealu, podłączamy elektrody, reanimacja cała naprzód. Prądem go PRĄDEM! Kręcić korbką do tego baobabu Masaja. Kto odebrał? Zebra? Nie. Dawać Novaka, Fieldsa! Niech ocieplają klimat. Niech zabiją rytualnie kozę. Na mój koszt. Nie ruszać karibu”.

Czy coś z tego będzie – nie wiem. K. Lowry ma tendencje do plaskania twarzą na płask. Może jest bardziej błyskotliwy niż Ray w ofensywie i kreacji w grze (podobno zna całe fragmenty Owidiusza), ale historia medyczna jego ścięgien byłaby logistycznie kłopotem dla niejednego dyrektora szpitala. Trochę stryjek na kijek. Czy on będzie upgreadem? Czy ocali sezon NYK (jest jeszcze tak wiara Narodu?)? Zmiana wiodącej jedynki to zawsze jest problem. Ktoś, kto kiedyś stracił siekacza to wie, że wstawka jest zawsze tylko protezą. Czy zna zagrywki, czy wklepie się w system. I ryzyko jest takie, że K. Lowry zrobi po sezonie walkaway’a (apetyt na sianko po TOR może mieć spore) i NYK zostaną bez rozgrywającego (dodatkowy worek Pedigree Pal dla P. Prigoniego może nie wystarczyć). To 3,2m USD dla R. Feltona to jest jedna z najlepszych rzeczy, jakie NYK mają w składzie i księgach. Z drugiej strony, jeżeli prawdą jest, że ten hamstring to jest coś, co będzie go trzymać przez cały sezon na grymasie zaciśniętych dziąseł to może trzeba zapewnić mu leczenie mrozowe? Ja osobiście bym chciał. Ten deal rujnuje i tak bardzo wątłą chemię drużyny. Czuje orzeźwiający zapach amoniaku…

Tylko R. Felton – śmieje się z tego. Na pewno. Na jego ipadzie kamera uchwyciła wpisane w googlu – czy to prawda w Kanadzie jest ciepła woda?

—–

JR Smith – oddał tylko JEDEN rzut w meczu. Myślicie, że ktoś na nim coś eksperymentuje?

—–

Herbata wesoło bulgocze w samowarze. Na którym wygrawerowane: From Michaił to Boston Nation.

4 KOMENTARZE