W kuluarach dyskusje na temat dywizji toczą się od kilku lat i coraz więcej osób kwestionuje ich przydatność. Niegdyś miały służyć ułatwieniu zespołom logistyki w trakcie sezonu regularnego , gdy drużyna w ciągu dwóch dni grała dwa mecze w miastach oddalonych od siebie o tysiące kilometrów. W obecnych czasach podróże z Miami do Los Angeles w meczach back-to-back nie stanowią takiego wyzwania, jakim były jeszcze w drugiej połowie XX wieku.
Dywizje mimo to weszły w krajobraz NBA i w naprawdę interesujących przypadkach nadal mogą stanowić temat dyskusji. W rozgrywkach 2013/2014 mówi się m.in. o tym, aby Atlantic Division oddelegować do gry w Eurolidze, co przywróciłoby NBA charakter najlepszej ligi świata. Traktujemy o skrajnych przypadkach. Nieco starsi obserwatorzy ligowej rzeczywistości, zaczną apelować o rozsądek do władz ligi, bowiem w takim tempie za kilka lat wszystkie tradycje pozostaną zapisane wyłącznie na kartach historii.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Z tego co mi się wydaje to wygrana dywizji nie gwarantuje przewagi parkietu w pierwszej rundzie
dokładnie, zresztą był taki przykład bodaj w jednym z ostatnich sezonów, para 4-5 w pierwszej rundzie playoff, bodajże Hawks – Celtics, gdzie Celtics z piątego miejsca mieli przewagę parkietu.
Racja, ale w tym konkretnym przypadku, to Hawks z 5 miejsca mieli przewagę parkietu (lepszy bilans).
ale gwarantuje 4 miejsce i rozstawienie, o przewadze parkietu decyduje bilans spotkań
Najlepsze wyjście to pozostawić dywizje ale niech nie mają one wpływu na rozstawienie.Niech sobie Knicks czy Clippers podwieszają baner za zwycięstwo dywizji ale równocześnie niech bilans zadecyduje o rozstawieniu.Całkowite wyzbycie się tego podziału nie jest najlepsze bo tak jak wskazują przeciwnicy najwięcej meczy drużyny rozgrywają z drużynami dywizji a te na ogół są najbliżej.Po usunięciu dywizji mogłoby się okazać, że niektóre drużyny są bardziej poszkodowane od innych bo np. wyznaczono im więcej meczy z przeciwnikiem potencjalnie trudniejszym albo mającym siedzibę dalej.
“Po usunięciu dywizji mogłoby się okazać, że niektóre drużyny są bardziej poszkodowane od innych bo np. wyznaczono im więcej meczy z przeciwnikiem potencjalnie trudniejszym albo mającym siedzibę dalej.”
To w ogóle nie mogę się zgodzić. A czy teraz nie jest tak? najwięcej meczy grasz w swojej dywizji. Hmmm popatrzmy na naszą ulubioną Atlantycką – załóżmy, że Boston miałby porządny skład – i walczy z dziadami najwięcej meczy (przepraszam za skrót myślowy), a teraz popatrzmy np. na sytuację san Antonio – o mały włos wszystkie zespoły w dywizji byłyby z minimum 50%.
Już jest tak, że w zależności od konferencji/dywizji mogą otaczać Cię potęgi, a mogą dziady.
Ja byłbym za pozbyciem się dywizji, ale zostawieniem konferencji i niech więcej meczy gra się pomiędzy sobąw danej konferencji, ale bez jeszcze większego podziału. A te reguły o gwarantowanym minimum jakimś tam miejscu dla lidera dywizji etc. – to już kompletny nonsens – ale tu się chyba wszyscy zgadzają, że powinno się to zlikwidować.