New York Knicks wydają w tym sezonie ponad $88 milionów na kontrakty zawodników, przekraczając o blisko $17 milionów pułap luxury tax. To oznacza, że James Dolan będzie musiał zapłacić ponad $33 miliony podatku. I to właśnie ze względu na te koszty, Knicks niechętnie biorą pod uwagę zatrudnienie w tym momencie kolejnego zawodnika, który mógłby wzmocnić ich pod koszem pod nieobecność Tysona Chandlera. W Nowym Jorku przeważnie nie mają problemów z wydawaniem pieniędzy, ale dodanie nawet minimalnej umowy oznaczać będzie miliony podatku, a będzie trzeba też zapłacić komuś, kogo się zwolni, ponieważ Knicks mają 15 zawodników na kontraktach.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Widzę że w NY duch Thomasa nadal silny ;)
Knicks mają taką przypadłość iż mając dużo kasy robią wątpliwe wzmocnienia, mają skłonność do przepłacania zawodników. Z jednej strony kto bogatemu zabroni a z drugiej szkoda kibiców z MSG bo zasługują na tytuł jak mało kto. Zaraz mi się przypominają czasy Ewinga, Starksa, Oakleya, Smitha, Masona, LJ, Houstona, Spreewela. Nie grali porywającej koszykówki ale jak wychodzili na parkiet to walczyli. Całe MSG krzyczało deefence, deefence to było coś. Dolan to najgorszy właściciel klubu w NBA nie potrafi dobrać sobie współpracowników a ci nie potrafią zbudować drużyny na mistrza!!!
Knicksi w pigulce. Rece mi opadaja jako fanowi Knicks od 20 lat